Zapraszam pasażerów, który lecą do Londynu do bramek, czas do odlotu 30 minut.
-Chyba musimy iść - powiedzieliśmy w tym samym czasie, zaśmialiśmy się i zabierając swoje bagaże razem ruszyliśmy do bramek.
***
Gdy już znalazłam swoje miejsce okazało się, że Jude ma miejsce na drugim końcu pokładu, a obok mnie nie było nikogo, idealnie, nikt mi nie zabroni wyciągnąć sobie nóg i będę mogła czuć się swobodnie, ale nie wcześniej wspomniana osoba, zawsze pojawi się tam kiedy i gdzie chce. Tym razem nawet nie pytał czy może, po prostu wziął swoje rzeczy i usiadł obok mnie. Obrzucił mnie swoim czarującym uśmiechem i skupił się na stiuardesie, która pokazywała dokładnie rzeczy, które musiała zrobić.
Podczas lotu trochę rozmawiałam z Judem, ale nie przesadnie to raczej on zawsze początkował rozmowę, ja natomiast chciałam w dalszym ciągu znaleźć hotel godny miliarderki, więc wyciągnęłam swojego laptopa i zaczęłam przeglądać oferty.
-Szukasz hotelu? - zapytał chłopak, a ja nie odrywając wzroku od ekranu skinęłam głową. - No to świetnie się składa, znam taki jeden super hotel mogę załatwić Ci kilka nocy - od razu na niego spojrzałam z niedowierzania, aż musiałam ze swojej pozycji pół leżącej, wyprostować się. - Oczywiście na mój koszt - i puścił mi oczko, dziwne uczucie.
-Nie Jude, ja nie mogę, sama za siebie zapłacę - powiedziałam jak dorosła, chodź w środku skakałam ze szczęścia, że nie musze za nic płacić, lubię być pasożytem.
-Dobra zróbmy tak, ja tam napisze, żeby zarezerwowali, a ty mi przelejesz, zgoda? - zapytał z bananem na twarzy, wiem, że za tym będzie podstęp. - Ale daj mi swój numer - popatrzyłam na niego podejrzliwie. - No wiesz za starania - uśmiechnęłam się uroczo i prychnęłam.
-Na numer sobie musisz poczekać, nie dam ci od tak - powiedziałam, a jak widziałam jego zrezygnowanie ujęłam jego twarz w dłonie. - Żartowałam, daj telefon - powiedziałam puszczając jego twarz. Widziałam zdezoriętowanie na po jego rysach, ale dla mnie nie było w tym nic dziwnego, traktowałam tak każdego. Chłopak podał mi telefon z ogromnym uśmiechem, a ja speszona wpisałam cyferki.
***
Po ciężkim locie, mogłam w końcu poodychać londyńskim powietrzem. Czułam się jak nowo narodzona stojąc w nowym miejscu i przede wszystkim nieznanym. Nie chciałam się narzucać światu, by od razu pokazywać, że zmieniłam coś w swoim życiu. O tym wyjeździe wiedziała praktycznie tylko rodzina z grupy, nikt więcej chyba, że już coś powiedzieli, mam nadzieję, że to będzie najlepsza decyzja w moim życiu, bo chyba już do Stanów wrócę tylko kiedy będzie to konieczne. Tam jest moje stare życie, a ja chcę żyć na nowo, chcę żyć jak na prawdziwą dwudziestolatkę: wolna samodzielna i przede wszystkim szczęśliwa. Jednak mojego banana, którego miałam ma twarzy w łatwy sposób Jude go ściągnął.
-Czemu przestałaś się uśmiechać, wyglądałaś słodko -aha. I co z tego, ale miło z jego strony.
-Nie ma się z czego cieszyć tak naprawdę - powiedziałam spoglądając mu głęboko w oczy.
-Na pewno nie chcesz się wygadać? - zapytał z troską w głosie i złapał mnie za ramię. Skinęłam głową na zgodę. - No to idziemy na kawę - powiedział z uśmiechem i mnie popędził.
-Co teraz - pokiwał energicznie głową na zgodę. - Nie jesteś zmęczony? Nie chcesz odpocząć
-Chce, ale i tak nie odpocznę puki nie dowiem się co się stało, więc chodź, samochód już czeka - powiedział łapiąc mnie za reke i zaczął ciągnąć mnie w stronę samochodu.
CZYTASZ
what will happen to me?
RomanceNajbliżsi Nei zginęli, więc dziewczyna postanawia wyjechać do innego kraju, by zapomnieć, dać sobie nowy początek, ale do jej życia wkracza nowa osoba, o której z pewnością nigdy nie zapomni.