rozdział X - ,,Neusia"

562 13 0
                                    

Tego poranka nie spałam ani trochę, jak i na zwracałam uwagi na chłopaka ani on na mnie. Był lekko zły, że go wstawiłam, ale trudno, przejdzie mu.

Isa też wydzwaniała do mnie cały czas, nie chciałam z nią teraz rozmawiać, nie czułam się gotowa, ale po mojej porannej zmianie humorów, nadszedł piękny dzień, który będzie bez żadnych zmartwień, chce odpocząć. Mieszkam w tym mieszkaniu już z dwa miesiące, a jedyne co zrobiłam to raz podlałam kwiatki, dzisiaj stawiam na reset.

Po porannym oglądaniu filmów, w końcu zwlekłam się z łóżka. Mogłam tam zostać na cały dzień, ale jaki wtedy miało by to sens, dobra miało by to sens, ale nie chce tak tracić kolejnych dni z mojego życia. Poszłam w stronę kuchni, a tam zastałam siedzącego przy stole w kuchni chłopaka, który nie zwrócił na mnie uwagi, a że ja już nie mogłam udawać niedostępnej podeszłam do niego i pocałowałam w policzek.

-Ależ co Pani robi?! - wstał energicznie odsuwając krzesło, szczerze to aż się przestraszyłam. - Gdzie moja prywatność? - zapytał z pretensjami.

-Jude? Chyba nie odróżniasz gry wstępnej od normalnego życia - odpowiedziałam mu przez śmiech. - Plus jesteśmy ze sobą raptem dzień, czego ty oczekiwałeś? - zapytałam a ten usiadł z powrotem, zakładając ręce na piersi. - No właśnie i tak dużo widziałeś - powiedziałam głaszcząc go po włosach.

-Dobra nie umiem się na Ciebie gniewać - odpowiedział i pociągnął mnie tak, że siedziałam na jego kolanach. - Co dzisiaj robimy?

-Nic? - zapytałam słodko się uśmiechając przy okazji poprawiając włosy.

-Mam dzisiaj trening - odpowiedział znudzony.

-A ty jutro nie wyjeżdżasz do Madrytu? - na co skinął głową twierdząco. - No to jaki to ma sens?

-Muszę trochę napakować, w końcu hotki musza być zadowolone - odpowiedział dumne się uśmiechając, a ja mu jedynie kazałam się puknąć w czoło.

-To na ile jedziesz? - zapytałam już stojąc na własnych nogach.

-No na 5 dni do Madrytu, a później jest pokaz do Paryża - odpowiedział wyliczając na palcach.

-No to ja jadę do Włoch - odpowiedziałam dumnie podnosząc ręce ku górze.

-Jak to? - zapytał ewidentnie zazdrosny.

-No co ja będę sama w domu siedzieć skoro mogę odpocząć?

-A nie możesz poczekać na mnie?

-Będziesz miał mecze - stwierdziłam.

-No tak, dobra jedź, ale nie zakochaj się w przystojnym Włochu - pogroził mi palcem.

-Spokojnie mam swojego przystojnego Anglika - powiedziałam, skradając jego pocałunek.

***

Przez resztę dnia nie widziałam się z Judem, napisałam mu tylko, że zabukowałam bilet na dzisiejszy wieczór i przyjadę się pożegnać, będzie troszkę nie po drodze, ale trudno, czego się nie robi dla ukochanej osoby. Spakowałam bardzo mało rzeczy jak na tydzień, stwierdziłam, że nie ma sensu przepłacanie za bagaż i zapakuje się w bagaż podręczny, brzmi to jak wyzwanie, ale poszło gładko, kilka koszulek, spodnie, spódnica i sukienka, nie wspominając o kosmetykach i bieliźnie, no i butach, ale to mniejsza. Miałam jeszcze bardzo dużo czasu do odlotu, więc postanowiłam, że posprzątam mieszkanie by wrócić do czystego i pięknego domku, a po skończonej tej czynności pojadę się pożegnać, plan idealny.

***

Właśnie stałam pod domem chłopaka i czekałam, aż łaskawie mi otworzy. Dzwoniłam tyle dzwonkiem, aż miałam czerwony opuszek palca.

-Oo jaśnie Pan raczył mi otworzyć - powiedziałam kiedy tylko otworzył drzwi. Widać, że spał, był bez koszulki, jak i chęci do życia.

-Skąd ty masz tyle energii? Nie spałaś od wczoraj - zapytał przecierając zaspane oczy.

-To jest nie ważne, przyjechałam się pożegnać - odpowiedziałam poprawiając włosy.

-Ojej bo ty teraz wyjeżdżasz - odpowiedział zaskoczony. - Czemu nic nie powiedziałaś? - rozłożył ręce, a ja tylko wtuliłam się w jego ciało.

-Pisałam, jakieś 2 godziny temu? - odpowiedziałam trochę niewyraźnie.

-A no to ja spałem - zaśmiałam się lekko na jego nieogarnięcie. Jak on sobie sam poradzi w tym Madrycie?

-Będę tęschnić - powiedziałam z zaszklonymi oczami.

-Ja też Neusia - odpowiedział podnosząc mój podbródek i ocierając łzy drugą ręką, a ja słysząc jak mnie nazwał zrobiłam wielkie oczy, już tak na mnie raz powiedział to fakt, ale teraz zrobiło to na mnie większe wrażenie. - Nie płacz proszę - zaprzestając swoją czynność i skradając mój pocałunek.

-Jeszcze nikt, nigdy poza Tobą nie nazwał mnie Neusia - powiedziałam z załamanym głosem.

-To od teraz będę tak mówił zawsze - powiedział obejmując mnie czule i dając mi buziaka w czubek głowy.

***

Po bolesnym i długim pożegnaniu z Judem od razu pojechałam na lotnisko, zostawiając tam samochód i ruszając na odprawę.

Czas lotu przespałam w całości. Naprawdę nigdy tak dobrze mi się nie leciało. Zasnęłam kiedy tylko wzbiliśmy się w powietrze, a obudziłam gdy podchodziliśmy do lądowania. Oczywiście musiałam jeszcze napisać Judowi, że już wylądowałam, ale stawiam na reset, ostatnie wydarzenia troszkę mnie przytłoczyły, a ja mam ochotę na samotne wakacje.

Kiedy weszłam tylko do swojego pokoju hotelowego miałam jeden cel: łóżko. Nie zwróciłam na nic innego uwagi tylko wyprułam prosto w białą pościel i odpłynęłam.

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz