Lot miałam na godzinę 1 a lekko po 3 byłam już pod swoimi drzwiami. Dzwoniłam dzwonkiem z nadzieją, że Jude jest w u mnie w domu i jak się okazało był.
-Nea, już jesteś? - zapytał zaspanym głosem i przetarł oczy ze zmęczenia.
-Jestem, wpuść mnie proszę, nie mam ochoty rozmawiać - odpowiedziałam poprawiając torbę.
-Dobrze, ale - przepuścił mnie w drzwiach, a kiedy zaczął swój główny wątek wystawiłam mu rękę i przeszłam obok niego beznamiętnie. Później będę miała wyrzuty sumienia, ale trudno. Od razu po wejściu do mieszkania, rzuciłam się na ciepłe od chłopaka łóżko i zaczęłam cicho szlochać. Po pewnym czasie usłyszałam tylko dźwięk otwieranych drzwi.
-Moja biedna, Neusia - powiedział podchodząc do mnie i czule obejmując. - Już dobrze jestem przy tobie - zaczął głaskać mnie po plecach i dał mi całusa w czubek głowy. Kiedy tak się przytuliłam to nie mogłam się powstrzymać i jeszcze bardziej wybuchłam. Bo jak ona mogła tak pracować? Nie ma obrzydzenia do swojego ciała, czy o chuj chodzi. - Nea, już dobrze może mi opowiesz? - zapytał czule Jude.
-Pamiętasz tą Isadore, o której Ci mówiłam - zapytałam podnosząc głowę ku jego oczom, w odpowiedzi skinął głową. - Dowiedziałam się, że pracuje w klubie nocnym - powiedziałam na jednym wydechu i znowu wybuchłam.
-I to jest ten powód płaczu? - zapytał, z ewidentnym zdziwieniem na jego twarzy.
-A ty jak byś zareagował gdyby twój przyjaciel powiedział Ci że pracuje w klubie nocnym?! - byłam w takich emocjach, że w kilka sekund podniosłam się do pozycji siedzącej, gestykulując nerwowo rękami.
-Już dobrze, rozumiem - powiedział chcąc mnie przytulić, ale na mu wystawiłam rękę i bez słowa zamknęłam się w łazience.
-Nea, otwórz te drzwi - chłopak zaczął walić z pięści w przedmiot, ale ja w tym momencie zamierzałam odpocząć, więc włączyłam wodę, a po chwili napawałam się ciepłem jakie unosiło się w łazience, a o cieplutkich kroplach już nie wspomnę.
Właśnie w ten sposób przestałam godzinę pod prysznicem, zdecydowanie muszę zainwestować w wannę, ale mniejsza. Opatuliłam się białym jak śnieg ręcznikiem i po prostu wyszłam z pomieszczenia, kierując się do kuchni w celu napicia się, tak jakbym przez ostatnią godzinę z nią nie przebywałam. Nie zwracałam uwagi na chłopaka czekam, aż on mi ją okaże, tak wiem jestem atencjuszką. Chwile po tym jak wyciągnęłam szklankę to w tej chwili zjawił się Jude, stał obok mnie wlepiony we mnie swoimi oczami.-Musisz się ubrać - powiedział stanowczo, ale czy mnie to interesowało? Nie, więc po prostu udawałam, że go nie znam.
-W czym mogę Panu pomóc? - zapytałam nalewając do szklanki wodę.
-Teraz nie wiesz kim ja jestem, ale sprawię, że będziesz krzyczeć moje pełne imię i nazwisko - powiedział, a ja tylko odstawiłam szklankę i wystawiłam mu środkowy palec, udając się do sypialni. Wtedy poczułam jak chłopak objął mnie mocno w tali i przyrzucił przez ramię, ale kiedy opadłam na łóżko, zobaczyłam chłopaka który zwisa nade mną, a jego naszyjnik obijał się o moją klatkę piersiową.
-Czy może Pan nie naruszać mojej prywatnej strefy - zaczęłam się bawić jego wisiorkiem. - To tak trochę nie kulturalne z Pańskiej strony - odpowiedziałam cicho śmiejąc się.
-Może przejdźmy na ty Jude Bellingham - powiedział wyciągając rękę w celu przedstawienia się, ale ja popatrzyłam się na nią z obelgą.
-Przykro mi, ale niestety nie przejdziemy na ty, muszę się ubrać - po czym go odepchnęłam i wstałam energicznie z łóżka poprawiając ręcznik. Udałam się pod szafę w celu znalezienia jakiejś bielizny i zabudowanej piżamy, a gdy już miałam porządane przedmioty w drodze do łazienki zrzuciłam ręcznik zostawiając go na podłodze, a wyszłam z niej jako mały opatulony misio, skoczyłam jeszcze po lody i zaczęłam maraton filmowy w swojej sypialni, a kiedy już ułożyłam się wygodnie na łóżku przypomniałam sobie o Judzie.
-Lody o 5 rano? - zapytał rozbawiony.
-Lody jak lody - nabrałam pierwszy kęs. - Ja przynajmniej nie chciałam się piepszyć - odpowiedziałam ukrywając swój uśmieszek.
CZYTASZ
what will happen to me?
RomanceNajbliżsi Nei zginęli, więc dziewczyna postanawia wyjechać do innego kraju, by zapomnieć, dać sobie nowy początek, ale do jej życia wkracza nowa osoba, o której z pewnością nigdy nie zapomni.