rozdział V - ,,wakacje życia"

602 17 0
                                    

Minął miesiąc od kiedy już nie rozmawiam z chłopakiem, od tej ostatniej akcji pisze do mnie codziennie sms z przeprosinami, jak on to bardzo żałuję i bardzo przeprasza, ale moje serce się dla niego zamknęło... Zaraz co ja gadam, poprawka, bardzo mi go brakuje, a głównie dlatego, że nie mam kogo powyzywać, ale jeszcze nie przyjmę jego przeprosin, nie teraz kiedy jestem na najlepszych wakacjach swojego życia! Tak jestem w Hiszpanii, na plaży, a raczej na Katalońskiej plaży, opalając się z swoją nową przyjaciółką - Isa, a raczej Isadora to urodzona Latynoska. Piękna brunetka o niebieskich oczach, wysoka, ale i szczupła z taka figura ma nie jednego faceta. Oczywiście ona wie o całej tej sprawie z Judem nawet z większymi szczegółami niż ci jego koledzy. Ale nie chce o nim myśleć, bo właśnie się opalam i czerpię z życia. Tego właśnie chcę, podróżować, chcę odkryć miejsce, które będzie moim domem, a coś czuję, że Londyn to nie było dobre miejsce, za to Barcelona, ciepło, piękne widoki, ale i przystojni faceci, którzy w większości są wolni, a więc czym chata bogata zapraszam Was do zobaczenia moich wakacji życia, które będą trwać całe moje życie.

Ja zdaję sobie sprawę, że w moim życiu podejmuję pochopne decyzję, ale kto bogatemu zabroni? Jeśli pieniądze się skończą to przynajmniej będę miała piękne wspomnienia, przynajmniej te które chce pamiętać.

***

Gdy już wraz z Isa leżeliśmy na wspólnym łóżku rozmawiałyśmy o totalnych pierdołach, ale wspólnie stwierdziłyśmy, że musimy wyjść do klubu i się zabawić w końcu to mój ostatni dzień w Barcelonie, więc nie zwlekając zaczęłyśmy się przygotowywać. Jako, że ja nie mam innych ubrań niż w kolorze czarnym to postawiłam na satynową dłuższą spódnicę plus zwykły top, a na stopy założyłam wiązane sandałki na szpilce. Isadora śmieje się ze mnie że ubieram się jak babcia po sześćdziesiątce, ale wole swój styl niż jej. Ona jest typowa barbie #kocham różowy i wszystko co się świeci, ale za to ja uwielbiam, ja zimna, bezuczuciowa, a ona słodka i nieskazitelna brunetka. Isadora postawiła na różową bardzo krótką sukienkę na ramiączka i bardzo bardzo wysokie szpilki, ja nie wiem jak ona w nich chodzi, ale podziwiam.

-Mogę Cię pomalować, proszę proszę proszę - powiedziała dziewczyna, gdy kierowałam się do łazienki właśnie w tym celu.

-Ale ty mnie wymalujesz na różową landrynę Isa - powiedziałam bez silnie gestykulując rękami.

-Nie prawda.

-Dobra ja nam pomysł, ja pomaluje siebie, a ty siebie, okej? - zobaczyłam iskierki w jej oczach, wiedziałam, że nie jest za inteligenta, ale nie sądziłam, że aż tak. Mniejsza z tym. Postawiłam dzisiaj na mój codziennym makijaż bo wiem, że to nie ma sensu mocno się malować skoro i tak się dzisiaj upiję. Zrobiłam sobie delikatne kreski czarnym cieniem, dodałam korektor, róż, puder i rozświetlacz, a no i wytuszowałam rzęsy.

***

Będąc już w klubie, siedziałam przy barze pijąc wódkę, czasem coś przepijając, ale to błogie uczycie, czyli przyjemne pieczenie w gardle dawało upust moich myśli kiedy przypominałam sobie o powrocie do Wielkiej Brytanii. Wracały do mnie wszystkie wspomnienia, a głównie Jude. Przez te dwa tygodnie spędzone tutaj zdałam sobie sprawę, że muszę mu wybaczyć, ale poczekam, chodź bym miała czekać kilka miesięcy, ale ja jestem bez winy. Przynajmniej ja tak uważam i myślę, że on też wie, że to on zawinił.

***

-Nea! Chodź potańczyć - podchodzi do mnie Isa i krzyczy do ucha, a ja nie chcąc się z nią kłócić, a ona jest bardzo konfliktowa, to jej uległam.

Tańczyłam na tym parkiecie jak nigdy, wiłam się biodrami i unosiłam ręce ku górze, ale oczywiście mój spokój został zakłócony, ponieważ poczułam jak ktoś łapie mnie za ręce i ciągnie na kanapę.

-Co ty robisz do chuja? - zapytałam, a gdy już usiadłam, zobaczyłam jak chłopak staje przede mną zauważyłam bardzo znajomą mi twarz. - Jude?

-Nie - odpowiedział niskim głosem.

-Jak to nie?

-Jestem Jobe, jego bratem.

-Jude nie mówił, że ma brata - odpowiedziałam zakładając ręce na piersi i patrząc się na niego spod byka.

-Nie interesuje mnie to czy mi wierzysz, ale interesuje mnie wasza relacja, co to miało być kiedy ty przyjechałaś do niego kiedy my byliśmy hm? Później chodził z czerwonym policzkiem plus jakby został otruty. Co ty z nim zrobiłaś? - zaśmiałam się cicho na to wspomnienie. - To jest poważna sprawa.

-Poważna sprawa, a wiesz jak on potraktował moją poważną sprawę? - pokręcił głową. - Może lepiej ty teraz usiądź - po czym to ja wstałam i wskazałam palcem na kanapę, a owy Jobe wykonał moją proźbę. - Na początek zapytam, skąd wiedziałeś gdzie jestem?

-Ta twoja przyjaciółeczka wszystko wrzuca na instagrama, więc to nie było trudne.

-Okej to ma sens, ale czemu ty przyjechałeś?

-Miał to być Jude, ale on jest roztrzęsiony, nie śpi nie je, a to wszystko po tym jak wyszłaś.

-Że co?

-No tak, zniszczyłaś go.

-Jak to ja?

-Tak ty, nie wiesz że piłkarzyki, lubią mieć wszystko czego chcą.

-O czym ty mówisz?

-Ty serio tego nie widzisz? - pokręciłam głową przecząco. - Zależy mu na tobie, tobie ogóle na czymś zależy?

-Tak.

-To na kim?

-Na nim...

-To co ty tutaj robisz?

-Nie wiem, chce o nim zapomnieć, chodź nie chcę, chcę odpocząć sobie od niego, ty tego nie rozumiesz.

-To proszę wytłumacz mi - a ja tylko usiadłam obok niego zaczęłam mu opowiadać całą historię, oczywiście pomijając historię jak się znalazłam w Wielkiej Brytanii i co się stało w USA, ale mam nadzieję, że mnie zrozumiał, a ja po tym odeszłam od niego, zgarniając po drodze już prawie śpiącą przyjaciółkę i poszłyśmy w stronę hotelu, który na szczęście był zaraz obok.

Miałam łzy w oczach kiedy przypomniałam sobie rozmowę z jego bratem. Może źle zrobiłam wyjeżdżając, albo kłócąc się z nim przed wyjazdem, tak nie robią dorośli ludzie. Zachowałam się jak suka i to jest kolejny dowód.

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz