rozdział IV -,, moja znajoma"

701 17 1
                                    

Obudziłam się jak każdego ranka nie spiesząc się z wstaniem z łóżka, więc postanowiłam, że jeszcze z 5 minut, ale niestety nie było mi to dane, ponieważ uniemożliwił mi to dźwięk przychodzącego z mojego telefonu. Nie zwracając większej uwagi kim była ta osoba po prostu odebrałam.

-Słucham? - zapytałam zaspanym głosem.

-O księżniczka już wstała? - zapytał chłopak i tak to był Jude bo kto inny? - Otwieraj dzwi.

-Chwila - i się rozłączyłam. - Hi Siri, open the door, please -  no i po chwili usłyszałam dźwięk otwierania drzwi.

-Nea! Gdzie jesteś?

-W sypialni - odpowiedziałam bardziej śpiącym głosem niż zwykle.

-Jak otworzyłaś drzwi? - zapytał zdziwiony.

-Hi Siri, close the door, please - no i drzwi automatycznie się zamknęły. - Zajmij się sobą, ja idę spać, dobranoc- i przekręciłam się na drugi bok.

-Aha. To ja tu kurwa przychodzę, a ty sobie idziesz spać, nie ma takiej możliwości, promyczku - powiedział ściągając ze mnie kołdrę.

-A weź sobie ją - odpowiedziałam i starałam się zasnąć, ale gdy poczułam jak ugina się materac trochę otrzeźwiałam. - Co ty odpierdalasz? - podniosłam głowę i zobaczyłam chłopaka, który bezczelnie leży na moim łóżku.

-Odpoczywam, coś w tym złego?

-Tak, wgląda to tak jakbym się puściła, a moi rodzice nie byli by zadowoleni.

-Przestań żyć przeszłością - powiedział łapiąc moją twarz w ręce. - Ich już nie ma, ale ja jestem i daj sobie o nich zapomnieć.

-Po pierwsze jesteś tylko ty i jak mam zapomnieć o swoich najbliższych? - wtedy już zamilczał chyba wystarczająco brakowało mu słów na to. Więc nie chcąc dalej myśleć o rodzinie którą tak zawiodłam, po prostu odpłynęłam.


***

Obudziłam się kilka godzin później, nawet zdążyło się już ściemnić. Nie było obok mnie Juda, ale jak zobaczyłam, że siedzi przy moim stanowisku, zamarłam.

-Jude! - chłopak, aż podskoczył słysząc mój przeraźliwy krzyk.

-Boże co?

-Co ty robisz na moim komputerze - powiedziałam naciskając na dwa ostatnie słowa.

-Gram w lola - odpowiedział dumnie, a ja prawie się nie udusiłam. Wyskoczyłam jak poparzona z łóżka i natychmiast zepchnęłam go z fotela i dokończyłam mecz.

-Czemu to zrobiłeś?

-Ty grasz w gry?

-Jude.

-Nea.

-Chciałeś żebym spadła z rangi?

-Nie, chciałem żebyś miała większą rangę.

-No to Ci nie wyszło, mam stratę.

-Co mogę zrobić żebyś mi wypaczyła?

-Idź do domu - powiedziałam opadając na krzesło, zakładając ręce na piersi i wbijając wzrok w podłogę.

-No okej, to cześć - i wyszedł z mojego pokoju. - Ej ale otwórz mi drzwi! Proszę! - krzyczał z korytarza, a ja lekko się zaśmiałam.

-Hi Siri, open the door, please.

-Dziękuję! - i usłyszałam tylko trzaśnięcie drzwiami.

***

Teoretycznie było już bardzo późno, ale czy to powstrzymało mnie żeby włączyć strima i porozmawiać z ludźmi, nie, więc nie czekając poszłam sobie po jedzenie i coś do picia, a następnie usiadłam przed komputerem. Włączyłam twich'a i w moment zjawiła się niewielka ilość ludzi, ale i tak bardzo ich lubię, a wręcz kocham, są najwspanialsza widownią jaką mam i miałam. Razem z moim kolegom wbijaliśmy rangę, co nam bardzo dobrze szło. Pogadałam trochę z czatem i odpłynęłam, w końcu muszę znaleźć sobie zajęcie.

***

Wstałam dzisiaj z wyjątkowo dobrym humorem, od rana po prostu byłam uśmiechnięta, ale stwierdzam, że potrzebuję znajomych. Jude mi nie wystarcza w taki sposób jaki bym chciała, ale że znajomi sami się znajdą to postanowiłam udać się na poranne zakupy, no może nie poranne ale popołudniowe, więc wstałam energicznym ruchem z łóżka i je zaścieliłam. Od razu udałam się do szafy gdzie wybrałam, zwyczajne czarne spodnie z wielką bluzą. By przykryć już moje nie najświeższe włosy ubrałam czapkę w takim samym kolorze jak reszta ubrań. Umywszy zęby, zabrałam telefon z szafki nocnej oraz założyłam buty, wyszłam do pobliskiego sklepu.

Będąc już w środku zastanawiałam się nad wyborem chleba. Biały czy orkiszowy oto jest pytanie, ale myśląc już dłużej wzięłam żytni, odwróciłam się szybko na pięcie i chciałam ruszyć dalej, ale coś mnie zatrzymało.

-Przepraszam najmocniej, nie zauważyłam Cię - powiedziałam poprawiając czapkę, szczerze mówiąc to czułam się lekko niezręcznie.

-Spokojnie - chłopak popatrzył mi głęboko w oczy. - Marcus Rashford - wyciągnął rękę w celu przedstawienia się, ale nie ja dobrze wiedziałam kim on był.

-No ja pierdole, to się nie dzieje - powiedziałam desperacko gestykulując.

-Coś się stało? - zapytał

-Czy w tym mieście jest ktoś inny niż piłkarze, ja wiem że chciałam znajomych, ale nie piłkarzyków do chuja! - wykrzyczałam to na cały sklep, musiałam się uspokoić, więc wzięłam kilka wdechów i wydechów. - Przepraszam, nie powinnam tak zareagować. Nea Moore.

-Spokojnie nic się nie stało Nea, chyba Cię rozumiem, to ty jesteś ta od Juda?

-No nie... Mówił coś o mnie?

-Mówił i to dużo. Powiedział, że nie wiedziałaś kim był - chłopak się zaśmiał, ale mi niestety nie było do śmiechu, teraz tylko brakuje tego, że każdy będzie mnie znał tylko przez nasza znajomość, no po prostu super. - I opowiedział twoją historię jak się znalazłaś w Londynie.

-Całą? - zapytałam robiąc przy tym wielkie oczy.

-Całą.

-No ja go zabije - powiedziałam odkładając bochenek chleba. - Miło było poznać, ale muszę załatwić jedną sprawę, pa - i wybiegłam ze sklepu, a chwilę później już byłam w mieszkaniu, gorączkowo szukając swoich kluczy do samochodu.

Po około 10 minutach byłam już u Juda. Gotowałam się od środka, jak on mógł? Wysiadłam w ekspresowym tempie z samochodu i w mgnieniu oka byłam już pod drzwiami. Waliłam całą pięścią w drewniany przedmiot. A gdy tylko postanowił mi otworzyć, uderzyłam go z otwartej dłoni w twarz.

-Ej o co Ci chodzi? - zapytał chłopak pocierając bolącą część twarzy.

-Jeszcze się pytasz? Jak mogłeś Jude? Zaufałam Ci, a ty tą informację potraktowałeś jak news w gazecie o którym każdy wie.

-Ale jaka informację.

-Nie wiesz to ja ci przytoczę - powiedziałam odgarniając włosy z twarzy i poprawiając czapkę. - Spotkałam w sklepie tego całego Rashforda i powiedział, że opowiadałeś jak się znalazłam w Londynie, a ty jeszcze nie wiesz o co chodzi, Jude ja Ci zaufałam i wiem że się powtarzam, ale już kolejny raz nie będę z tobą rozmawiała.

-Jude a co to za krzyki? - zapytał kobiecy głos, a za chwilę obok chłopaka znalazła się starsza Pani. - Synku, kto to jest - czyli to jego mama, świetnie.

-Moja znajoma - odpowiedział swojej matce Jude.

-Błąd, była znajoma - poprawiłam chłopaka i sztucznie się uśmiechnęłam. - A więc to tyle z mojej strony, miło mi było Panią poznać, dowidzenia - i odeszłam w stronę swojego samochodu. Gdy już się w nim znalazłam wcale nie odczuwałam ulgi, a wręcz przeciwnie dopadły mnie wyrzuty sumienia, że tak na niego naskoczyłam, ale to nie moja wina. To nie ja opowiadałam znajomym, których nie mam, że tym mnie rozebrał gdy tego chciał, a ja nie miałam kontroli nad swoim ciałem, ale chodź to zrobił, to coś do niego uczuje. Wiem że nie powinnam bo wiem jacy są piłkarze, a ja nie potrzebuje złamanego serca, chce żyć sama, chce sama za siebie decydować i być kimś kim zawsze chciałam być...

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz