rozdział VI - ,,gołąbeczki"

656 17 0
                                    

Właśnie stałam w objęciach Izadory czekając aż ona pogodzi się z tym że za chwilę wyjadę z Katalonii i wrócę dopiero za jakiś czas, oczywiście obiecała miej że będę ją odwiedzać w miarę moich możliwości, ale zobaczymy też nie mogę obiecać gwiazdki z nieba.

Siedząc spokojnie w samolocie wizualizowałam sobie moją rozmowę z Judem. Zastanawiałam się jak ona może przebiegnąć. Czy znowu się pokłócimy? A czy może dojdziemy do porozumienia, nie mam totalnie pojęcia co myśleć o tej całej sprawie. Po tych słowach, które skierował do mnie Jobe już nic nie wiedziałam, on twierdzi, że mu na mnie zależy, a ja nie wiem co mam o tym myśleć. Z jednej strony mi również zależy na na chłopaku, ale boję się że nie będę potrafiła mu ukazać tej miłości w taki sposób jaki zasługuje.

***

Gdy już byłam pod swoim mieszkaniem i szukałam w torebce kluczy zauważyłam że ktoś stoi pod drzwiami od razu po jego posturze zauważyłam że to Jude. Stał z ogromnym bukietem białych tulipanów.
Kiedy już obrócił się w moją stronę nagle coś we mnie pękło torebka, którą trzymałam w ręce, upuściłam ją i bez większego namysłu podbiegłam do niego i rzuciła mu się w objęcia.

-Obiecaj, że już nigdy nie wyjedziesz po tym jak się pokłócimy - powiedział.

-Obiecaj, że już nigdy nie ujawnisz ważnej sprawy związanej ze mną - popatrzyłam mu głęboko w oczy. Teraz miałam chwilę by przyjrzeć się jego twarzy. Wesołe oczy, które przytłaczały wory pod oczami, a sucha skóra wygląda jakby wrócił z plaży.

-Obiecuję - powiedział i ponownie go przytuliłam.

-Tęskniłam - powiedziałam szepcząc do jego ucha.

-Oj Nea, ja też i to nie wiesz jak bardzo - odpowiedział jeszcze bardziej odwzajemniając uścisk.

-No gołąbeczki, chyba należy mi się coś w zamian - ni z tond ni z owąd pojawił się brat bruneta.

-Jobe? - zapytaliśmy w tym samym czasie powoli odrywając się od siebie.

-No a kto? Jestem głodny.

-Jobe idź do mamy, jest u mnie.

-A co jest na obiad?

-Nie wiem, ale idź już sobie.

-Ale...

-Do mamy - i chłopak odszedł zrezygnowany. A my, wcześniej zabierając moje walizki, weszliśmy do mojego mieszkania, w końcu musieliśmy nadrobić te kilka straconych tygodni.

-Za co te tulipany? - zapytałam chłopaka.

-Pamiętasz jak opowiadałaś mi o tym jak twój tata kupował twojej mamie krwiste tulipany? - skinęłam głową na znak zgody. - No właśnie, skoro twój tata twojej mamie, to ja konsekwentnie będę dawał Ci co tydzień, nie krwiste, a białe, jako czystość i nowy początek - po tych słowach miałam łzy w oczach, to było tak słodkie, że musiałam go przytulić.

Opowiadałam chłopakowi co robiłam w Hiszpanii, oboje stwierdziliśmy, że to piękne miejsce, a szczególnie warte odwiedzenia.
W czasie kiedy był chłopak wyskoczyliśmy do sklepu na małe zakupy. Uzgodniliśmy, że zrobimy ciasteczka, a później obejrzymy nasz wspólny serial, więc nie zwlekając udaliśmy się tam. Kupiłam kilka produktów, a nawet kilkanaście i wróciliśmy.

Nasze pieczenie skończyło się na tym, że oboje mieliśmy otwarte paczki z mąką, a sami mieliśmy na sobie dany przedmiot. Moje włosy jak i chłopaka były całe białe, a o kuchni już nie wspomnę. Ostatecznie to i tak ja uciekałam na chłopak nie gonił, już miałam dość rzeczy, która była wszędzie.

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz