rozdział XVIII - ,, trzymaj się siostra"

477 8 9
                                    

Kiedy po raz pierwszy tego dnia otworzyłam oczy to dalej byłam wtulona w ciało Juda, może nie w taki sam sposób jak zasypiałam, ale jednak. Przewróciłam się na plecy i przetarłam zaspane oczy. Nie wiedziałam, która jest aktualnie godzina, ale wiedziałam, że wczesna, ponieważ nawet jeszcze nawet ptaszki radośnie ćwierkały. Podniosłam się do siadu i popatrzyłam na Juda, jak miarowo oddycha oraz jak spokojny ma wyraz twarzy. Złożyłam pocałunek na jego skroni i wstałam z łóżka. Zauważyłam, że ja jak i Jude jesteśmy w samej bieliźnie, a nasze ubrania walają się po pokoju, zaśmiałam się cicho, bo przypomniałam sobie swoją wczorajszą propozycje, ale mniejsza z tym. Pozbierałam je i odłożyłam na fotel, który stał w rogu mojej sypialni. Podeszłam do szafy po jakąś bluzę i spodnie, założyłam kaptur i wyszłam z pokoju. Zamknęłam za sobą drzwi, by chwilę później ruszyć korytarzem do części głównej tego mieszkania. Zauważyłam, że Phil jeszcze był na kanapie, więc jak najciszej mogłam przedostałam się do przedpokoju, ubrałam buty, zabierając klucze do samochodu oraz portfel, wyszłam z mieszkania, by zrobić zakupy spożywcze na dzisiejsze śniadanie i ogólnie zrobić, bo w moim mieszkaniu wszystko się kończyło.

Dzisiaj w Londynie było wyjątkowo ciepło, fakt był środek lipca, ale to Londyn tutaj jest wszystko możliwe. Wsiadając do samochodu, uzmysłowiłam sobie, że zapomniałam telefonu. Przybiłam sobie piątkę z czołem i nie myśląc o tym dłużej, po prostu wyjechałam z parkingu w stronę pobliskiego marketu.

Będąc już u celu swojej podróży, zaparkowałam kulturalnie, jako jeden z nielicznych samochodów na tym parkingu, wysiadłam z pojazdu, biorąc wcześniej potrzebne rzeczy, zamknęłam i udałam się do wejścia.

***

Kiedy byłam już po udanych zakupach, na które wydałam fortunę, ale byłam szczęśliwa, będę miała czym nakarmić dwóch mężczyzn, którzy są nieodzownym elementem mojego życia. Kiedy stałam pod drzwiami to wzięłam dwa głębokie wdechy i wydechy zanim tam weszłam, szczerze? To nie czułam się gotowa psychicznie by tam wejść, wiedziałam, że kiedy wstaną to musi stać się cud, żeby Phil go chodź trochę polubiał. Otworzyłam drzwi łokciem, a kiedy weszłam zamknęłam delikatnie drzwi i skierowałam się, na palcach wręcz, w stronę kuchni. Rzuciłam tylko okiem na salon, w którym dalej w najlepsze spał sobie, zostawiłam zakupy na blacie i ruszyłam w stronę sypialni. Zastałam tam Juda, który już ewidentnie nie spał, ale nie zwrócił na mnie szczególnej uwagi, kiedy już weszłam do pomieszczenia.
Podeszłam do krawędzi łóżka, po której leżał Jude, i przytuliłam go od tyłu. Poczułam tylko jak przekręca się i obejmuje mnie, przez co wylądowałam na jego brzuchu.
Zaśmiałam się cicho i przywarłam głową do jego torsu.

-Gdzie byłaś, promyczku? - zapytał Jude, kiedy tak leżeliśmy dłuższą chwilę w ciszy.

-Na zakupach - odpowiedziałam unosząc, na jego twarz, wzrok. - Jesteś głodny? - zapytałam, na co chłopak skinął głową. - A na co masz ochotę?

-Hmm... Może naleśniki? - zaproponował.

-A może zrobimy je razem? - chłopak uśmiechnął się i podniósł się do pozycji siedzącej, w dalszym ciągu mnie obejmując. Wstał z łóżka, a ja owinęłam nogi wokół jego bioder i wtuliłam twarz w jego nagą szyje.

-Jude? - zapytałam, na co chłopak tylko mruknął. - Może powinieneś się ubrać, pamiętaj, że Phil jeszcze jest u mnie w domu.

-Kiedy wyjeżdża? - wypalił bezzastanowienia, a ja popatrzyłam na niego zdezorientowana.

-Nie wiem, ale nie powinieneś pytać o takie rzeczy - powiedziałam, zsuwając się z jego objęć i stając na własne nogi. - Wiem, że jest nieznośny, ale rozumiesz, jest troskliwy - powiedziałam ruszając w stronę drzwi. - I serio się ubierz, czekam w kuchni - uśmiechnęłam się do niego czule i wyszłam idąc w stronę kuchni. W salonie w dalszym ciągu spał mój brat, więc postanowiłam jak najciszej rozpakować zakupy, które w dalszym nie zostały rozpakowane.

Kiedy skończyłam swoją czynność, zaczęłam przygotowywać posiłek, bo coś czułam że Jude za szybko się nie zjawi. Starałam się wyciągać przedmioty jak najciszej się da, ze względu na Phila, ale kiedy sięgałam po mąkę, poczułam jak ktoś oplata mnie w pasie i zatapia twarz w mojej szyi. Wiedziałam, że to Jude, więc nawet nie reagowałam jakoś specjalnie, posłałam mu uśmiech i złożyłam pocałunek na jego policzku, a po tych wszystkich czułościach zabraliśmy się za przygotowanie jedzenia.

Na początku było masę dobrej zabawy, byliśmy lekko opruszeni mąką, co szczególnie odznaczało się na mojej czarnej bluzie, ale byliśmy bardzo zadowoleni z naszej pracy, bo jak i ja jak i chłopak, talentu do gotowania nie mieliśmy. Kiedy tylko odwróciliśmy się razem w stronę kuchni, zobaczyliśmy Phila, który stał z założonymi rękami, opierając się lekko o stół. Popatrzyłam się zdezorientowana na Juda, a on na mnie, odwróciłam wzrok w stronę brata, ale on się uśmiechał...

-Co? - zapytałam patrząc, pytającym wzrokiem.

-Nic, nic - odpowiedział, układając ręce w geście obronnym. - Ale chyba źle oceniłem Juda - powiedział odwracając wzrok na chłopaka. - Nea jest z tobą szczęśliwa - powiedział patrząc się to raz na Juda i raz na mnie. - No to tutaj się kończy mój pobyt tutaj - powiedział, a ja popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem.

-Odwiedziłeś mnie tylko po to by sprawdzić jak układa mi się z Judem? - zapytałam.

-Też, ale przyleciałem jeszcze powiedzieć, że żadnych chrzcin nie będzie - powiedział poprawiając swój t-shirt.

-Co - opadła mi szczęka.

-Tak, stwierdziliśmy, że jeśli mała będzie chciała to sama się ochrzci - powiedział wkładając ręce do kieszeni. - No to ja mam lot - powiedział podchodząc do mnie i obejmując mnie, nie wiedziałam jak mam się zachować. - Trzymaj się siostra - w końcu się ode mnie oderwał i podszedł do Juda. Poklepał go po ranieniu, rzucił oschłe ,,do zobaczenia" i wyszedł. Zostawił mnie... To było bardziej bolesne, niż ja to zrobiłam, bo co, przyjechał sprawdzić, jak żyje z Judem, pojebany.

-Muszę się napić - powiedziałam odstawiając talerz na stół. - Też chcesz? - zapytałam chłopaka kierując się do szafki z alkoholem, Jude jedynie co to pokręcił głową i sam usiadł na krześle, a ja wyciągnęłam kieliszek oraz wino. Nie ograniczając się do niczego, nalałam po brzegi, kierując się również do stołu. Usiadłam na przeciw chłopaka i upiłam dość sporego łyka trunku. Błogie uczucie. - Jest chujem - podsumowałam patrząc ślepo w jeden punkt.

-Jest - odpowiedział krótko, wypalając we mnie dziurę. - Nie myślmy o tym - powiedział sięgając po moją rękę.

-Jam mam o tym nie myśleć? To mój brat - powiedziałam z pretensjami.

-No ja wiem, ale widzisz jak się zachował.

-Jak chuj - powiedziałam beznamiętnie i wzięłam sporego łyka trunku. - Idę do Marcusa - oznajmiłam wstając z krzesła.

-Do kogo? - zapytał ze zdziwieniem w głosie, kiedy już zamierzałam już w stronę przedpokoju.

-Do Marcusa - powiedziałam beznamiętnie, siadając na podłodze i zakładając buty.

-Kim jest dla Ciebie Marcus? - zapytał opierając się o framugę, najwidoczniej poszedł za mną.

-Przyjacielem - odpowiedziałam sznurując swoje białe buty i stając na równe nogi. - Kocham Cie - powiedziałam dając mu całusa na pożegnanie. - Będę wieczorem - powiedziałam i wyszłam. Wiedziałam, że przy nim zapomnę o problemach.

***

Kiedy już byłam w objęciach chłopaka, od razu zapomniałam o innym świecie. Kochałam jego bliskość oraz w jaki sposób się ze mną zachowuje. Oczywiście był tylko moim przyjacielem, nie chciałam wchodzić z nim w jeszcze głębszą relacje, taka mi wystarczała.

-Chcesz coś obejrzeć? - zapytał chłopak kiedy dłuższą chwilę stałam z nim przytulona. Skinęłam głową i gładkim ruchem zdjęłam buty oraz owinęłam nogi wokół jego bioder, chłopak cicho się zaśmiał, ale ostatecznie owinął ręce wokół mojej tali i ruszył do salonu.

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz