rozdział XII - ,,przecież on miał spać''

491 11 2
                                    

Ten tydzień minął mi niesamowicie szybko. Do niedawna ostatni raz opalałam się na plaży w Neapolu, a teraz otwieram drzwi do mojego mieszkania w deszczowym Londynie.

Niestety wyjazd Juda lekko się przedłużył, ale to idealny moment by poszukać sobie pracy, by zająć się czymś. Nie mogę całe życie opierać się na spadku po rodzicach, to nie na tym polega, chce te pieniądze odłożyć i zostawić sobie na przyszłość moich dzieci, które, mam nadzieję, że będą nasze wspólne z aktualnym wybrankiem mojego życia.

Gdy weszłam do mieszkania poczułam się jak w domu. Nie chce innego miejsca na ziemi, wystarczy mi mój mały azyl w stolicy Anglii, ale bez chłopaka było pusto. Nikt nie porozwalał poduszek na kanapie, jak i szklanki w szafce są równo poukładane. Nie wiem jak dam sobie radę bez niego, nie narazie chce się cieszyć tym co jest teraz, a nie tym co będzie za kilka tygodni, póki co idę spać, muszę odespać cały mój pobyt w Neapolu.

***

Gdy się obudziłam, instynktownie wyciągnęłam rękę by sprawdzić czy Jude jest, ale go nie było. Zatrzymałam moją część ciała na tym zimnym miejscu, brakowało mi go, jak byłam na wakacjach, nie odczuwałam tak tego, ciągłe zwiedzanie skutecznie zabierało mi czas, a teraz? Kiedy jestem w domu to nie wyobrażam sobie bez niego życia. Drugą ręką sięgnęłam telefon, by sprawdzić godzinę 1.26, całkiem późno, ale kiedy weszłam na jeden z portali społecznościowych zobaczyłam, że Jude jest aktywny, więc bez wahania zadzwoniłam.

-Coś się stało? - zapytał zmulonym głosem.

-Nie, nic tak dzwonię - odpowiedziałam mu. - Dlaczego nie śpisz?

-Nie mogę spać - powiedział. - Tęsknię za Tobą.

-Ja też Jude, ja też... Ale już niedługo przylecisz? - zapytałam ciesząc się na to wydarzenie.

-Właśnie nie mam pojęcia.

-Że co.

-Tak, lekko formalności się pokomplikowały i będę musiał zostać na jeszcze trochę.

-No dobrze rozumiem - odpowiedziałam wstając z łóżka i kierując się do okna by spojrzeć na widok.

-Nie jesteś zła?

-Nie - powiedziałam wpatrując się w panoramę Londynu.

-Na pewno?

-Jude, spełniasz swoje marzenie, więc ja się cieszę razem z Tobą - odpowiedziała lekko się przy tym uśmiechając. - Ale koniec tych pogadanek, a Tobie życzę dobranoc.

-Dobranoc Neusia - po tych słowach rozłączyłam się i rzuciłam telefon na łóżko. Usiadłam przy moim komputerze i postanowiłam jak za starych dobrych czasów postrimować, czy pogadać z ludźmi. Czasem na prawdę mi tego brakuje, interakcji z drugim człowiekiem, może związek z Judem to nie była dobra decyzja, bo teraz czuję się samotna przez jego marzenie...

***

Wybiła godzina 9, a ja nieprzerwanie gram od 2, wpadłam w trans z którego nie mogłam wyjść, oczy mnie piekły, byłam głodna i spragniona, ale nie mogłam skończyć, nie teraz. Kiedy jeszcze mieszkałam w Los Angeles, była mama i to ona zabraniała mi grać. Odłączała kabel od Internetu i nic nie mogłam zrobić, oczywiście wtedy bardzo się denerwowałam, raz nawet ją zwyzywałam, ale teraz wiem, że to było dla mojego dobra, ale kiedy ktoś w tym momencie zaczął się dobijać do moich drzwi, to też było wyrwanie z transu, bo musiałam otworzyć, chodź bym nawet bardzo nie chciała, więc wstałam z fotela i leniwym krokiem ruszyłam do drzwi, przekręciłam klucz i ukazał się Jobe.

-Co ty tutaj robisz? - zapytałam, zdezorientowana i daleczego on nie chodzi do szkoły, ma jeszcze 17 lat co jest z nim nie tak?

-Jude napisał, że nie ma z Tobą kontaktu od 3 - powiedział opierając się o framugę.

-Przecież on miał spać - powiedziałam uderzając się w czoło.

-Najwidoczniej się martwił, że mu nie odpisywałaś - dlaczego oni są tak do siebie podobni, a za razem tak różni? - Co robiłaś przez ten czas?

-Grałam - powiedziałam poprawiając moją za krótką koszulkę. - Wjedziesz? - zapytałam z grzeczności.

-Nie dzięki, przeszedłem Cię tylko zobaczyć, a ty - wskazał na mnie palcem. - Odpisz mu w końcu, bo zaraz tam zejdzie - powiedział odchodząc. - Pa! - rzucił na odchodne.

-Pa? - zamknęłam drzwi i natychmiast się o nie oparłam, pobiegłam do sypialni, szybko wyłączając komputer, muszę się go pozbyć. Zaczęłam szukać telefonu, kiedy tylko wróciłam myślami do rozmowy z jego bratem. Była masa wiadomości typu: Wszystko okej?, martwię się, odpisz, zaraz Jobe przyjedzie, to bardzo miłe, że się troszczy, ale nie pisał do mnie nawet wtedy kiedy byłam w Neapolu, by sprawdzić, czy żyje, a tutaj? Kiedy jestem w domu, zaczął się martwić? To absurd.

Nie myśląc dłużej o tym dziwnym incydencje, ruszyłam do salonu, przy okazji rzucając się na kanapę i zamawiając jedzenie. Po pobycie we Włoszech miałam dość pizzy na jakiś czas, więc postawiłam na makaron z miejscowej restauracji, która na szczęście dowozi jedzenie na wynos. Usadowiłam się wygodnie na kanapie, włączając komedie i ciesząc się jak głupi do sera.

***

Kiedy miałam dość leżenia i nic nie robienia to stwierdziłam, że to najwyższy czas aby znaleźć sobie pracę. Rozglądałam się za niekoniecznie dobrze płatną, chce tylko zająć sobie czymś głowę i nie myśleć stale co się stanie z moim związkiem.

Ostatecznie umówiłam się jutro na kilka rozmów kwalifikacyjnych m.in. do kawiarni, czy jako kelnerka w pobliskiej restauracji. Zobaczymy co przyniesie jutro...

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz