rozdział XIII - ,,chce żyć normalnie, jak każdy człowiek''

552 16 0
                                    

alert : jest opis sceny łóżkowej więc jeśli kogoś to brzydni to do sceny przekazana prezentu do gwiazdek, można nie czytac :))



Kolejny poranek, w którym budzę się bez Juda, ale ten dzień jest wyjątkowy, ponieważ chłopak ma dzisiaj urodziny. Wszystko zostało tak zaplanowane by o niczym się nie dowiedział. Nawet napisałam do Tchouaméniego by pomógł ogarnąć Juda w takie miejsce gdzie na spokojnie mogę go zaskoczyć. Jak już można się domyśleć przylatuję do Madrytu by uczcić ten jeden dzień w roku. Specjalnie na tą okazję musiałam tak poprzesuwać sobie grafik by mieć te 3 dni wolnego. Kupiłam chłopakowi upominek by nie przylatywać z pustymi rękami, wybór nie był prosty, bo co kupić osobie która może mieć wszystko? Ale postawiłam na starą dobrą biżuterię, a mianowicie srebrny sygnet, wykończony czarnym kamieniem szlachetnym, plus wygrawerowana data początku naszego związku. Oklepane ja wiem, ale nie umiem być oryginalna.

Gdy zwlekłam się z łóżka od razu poszłam do łazienki umyć się przed lotem. Tym razem wzięłam zimny prysznic, na pobudzenie swojego ciała do myślenia. Umyłam włosy przez co od razu poczułam się lepiej, już potrzebowałam się odprężyć, bo w pracy kelnerki, nie ma żadnych wymówek.

Po prysznicu, umyciu twarzy i zębów to dopakowałam do torby kosmetyczkę. Na dzisiejszy dzień jako że w Madrycie ma się lać żar z nieba to postawiłam na długą zwiewną spódnicę , czarny top i super stary plus białe skarpetki, a na lot zarzuciłam jeszcze bluzę ponieważ pogoda w Londynie jak zwykle nie rozpieszcza.

***

Właśnie pakowałam torbę do bagażnika, wypożyczonego samochodu, zastanawiałam się jak chłopak zareaguje na moją niespodziankę, będzie się cieszył, czy może będzie zdziwiony, a przede wszystkim zdezorientowany. Rozsiadając się już w siedzeniu połączyłam telefon z samochodem i zadzwoniłam do Tchouaméniego.

-Halo? - zapytał

-Już jestem w Madrycie - powiedziałam ustawiając lusterka.

-Dobra, to podjedź do centralnej galerii i poczekaj na wejściu, my wejdziemy jakby nigdy nic, a ty nie wiem, podejdziesz po zdjęcie, czy coś - on to ma jednak dobre pomysły, chyba sama bym tego tak nie zorganizowała.

-Okej, dziękuję, tylko jak dojedziecie to napisz - chłopak przytaknął, a ja ruszyłam do celu mojej podróży.

Po 10 minutach byłam już w środku i właśnie przyszedł mi sms od mojego wspólnika, że wchodzą. Od razu rzucili mi się w oczy, bo nikt nie chodzi w 30 stopniach w bluzach z kapturem, no dobra ja, ale ja zapomniałam zdjąć jej dobra? A teraz nie mam czasu.
Podbiegłam do chłopaków, stając po stronie Juda.

-Przepraszam mogę zdjęcie? - zapytałam zachodząc im drogę.

-Oczywiście - odpowiedział Jude przystając trochę oraz w końcu zwracając na mnie uwagę. - Nea? - powiedział zamykając mnie w szczelnym uścisku. - To na prawdę ty? - zapytał biorąc moją twarz w dłonie.

-Oh Jude - powiedziałam skradając mu pocałunek, stęschniłam się za jego pełnymi ustami. - Tęschniłam - powiedziałam zatapiając twarz w jego torsie.

-Oj Neuś, ja też promyczku - powiedział opierając brodę na mojej głowie.

-Ooo gołąbeczki - powiedział Tchouaméni stojąc z wyciągniętym telefonem w naszą stronę. - Słodziaki - dopowiedział przeglądając coś w telefonie i pokazując nam nasze zdjęcie. Fakt jesteśmy słodcy, tylko mam nadzieję że nigdzie tego nie wstawi.

***

Kiedy byliśmy w hotelu, w którym pomieszkiwał Jude uznałam, że nie ma sensu zwlekać z prezentem i dam mu już teraz.

what will happen to me?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz