Chapter 4 Tajemniczy list

32 4 4
                                    

 Z perspektywy Axela

Nie mogłem jakoś się skupić na lekcjach . Myślałem o moim bracie . Może dziś po szkole do niego pójdę ? Chyba tak zrobię . Chce zobaczyć jak się czuje w nowej szkole . Jeszcze trzeba będzie o niej czegoś poszukać w necie . Czemu tak się martwię ? Mama się zgodziła na to więc raczej wie gdzie zapisała swojego drugiego syna ,ale , że Nick nic mi wcześniej nie mówił o tym to jest podejrzane . Z rozmyślań wyrwał mnie głos Marka . Spojrzałem na niego spokojnie
- Hej...Axel posłuchaj...czy ta osoba co wczoraj ...na ciebie nakrzyczała jest nadal zła ? Czy jest zła , że ty tylko kopałeś piłkę ? 
Westchnąłem . Nie chce tłumaczyć się , a tym bardziej przed nim . Aż tak dobrze to ja go przecież nie znam .
- Nie ....nie jest zła już , ani nie jest zła , że kopałem piłkę . Już dobrze - posłałem mu lekki uśmiech 
- To dobrze...kim ten chłopak był ? Podobni byliście  
Odwróciłem wzrok krzyżując ręce na klatce piersiowej i zagryzając wargę 
- Jasne...nie chcesz to nie mów . Wszystko rozumiem . A może chcesz dołączyć do mojej drużyny co powstaje  ? Narazie mamy 3 zawodników . Ja i dwóch chłopaków jeszcze .
- Dobrze wam idzie - mruknąłem spoglądając na mój telefon jaki zawibrował na blacie ławki przede mną .Hm kto to może być ? Sięgnąłem po telefon , ale Mark znów się odezwał 
-To dołączysz do nas ? 
- Sam nie wiem czy to dobry pomysł - mruknąłem 
- Czemu nie ? Axel zobaczysz , że możemy się wspólnie świetnie bawić ! - uśmiechnął się szeroko do mnie nieco zirytowało .
Chociaż ...czemu nie ? Mama mi doradzała ponowną grę przecież , a Nick nie był zły , aż tak więc co mi szkodzi ? Chyba za długo rozmyślałem bo jak spojrzałem ponownie na Evansa ten akurat wychodził z klasy . Zawziąłem się i prędko wstałem przeskakując przez jakąś ławkę wślizgiem i minąłem zręcznie jakąś osobę 
- Mark zaczekaj ! - krzyknąłem za nim wybiegając na korytarz  . Rozejrzałem się za nim . Szedł powoli . Ruszyłem tróchtem do niego - Mark ! 
Od razu stanął i spojrzał na moją osobę 
- Tak ? 
- Mark ja....- zacząłem niepewnie gdy zatrzymałem się - ja .....dołączę do twojej drużyny -  powiedziałem w końcu , a on co ? Otworzył szeroko oczy z gwiazdkami i uśmiechnął się szeroko z rosnącą ekscytacją 
- MÓWISZ SERIO ?! - krzyknął uradowany na cały korytarz , aż uczniowie i nauczyciele rzucali nam swe ciekawskie spojrzenia , a ja ? A ja zatkałem sobie uszy z jego wrzasku przymykając jedną powiekę i zaciskając zęby 
- Tia...mówię serio - opuściłem ręce patrząc na niego już spokojnie , a on na szczęście się opanował 
- Sorka ...- podrapał się z nerwowym uśmiechem po karku - to emocje . Więc witaj na pokładzie Axel - wyciągnął do mnie swą dłoń . Posłałem mu łagodny uśmiech i uścisnąłem ją 
- Dziękuje Mark . Dam z siebie wszystko 
- Spokojnie . Nie będziemy raczej grać tak wysoko i poważnie . To ma być gra z miłością do tego sportu - uświadomił mnie . Więc jeśli dobrze zrozumiałem będę czwartym graczem . No to ładnie się to wszystko zapowiada . 

* Jedzie czas ...* 

Po zajęciach od razu postanowiłem , że pójdę zobaczyć co z moim bratem . Martwię się o niego i to bardzo . Choć zamiast do jego szkoły wróciłem do domu . Jest tyle godzin , że raczej powinien już wrócić  . Wszedłem prędko do domu i przebrałem buty na papcie . Pobiegłem na górę najpierw umyć ręce i się przebrać w zwykły dres . Po tym zbiegłem na dół . Już miałem iść do jego sypialni gdy nagle się zatrzymałem . Ktoś kucał tyłem do mnie i majstrował przy....o nie ! Wziąłem jakąś parasolke ze stojaka w przedpokoju i się zakradłem do tej osoby po czym dostała ona moją '' bronią w głowę '' 
- Auła ! - warknął upadając na tyłem i masując głowę - zdurniałeś do reszty ?! - fuknął na mnie masując sobie czubek głowy i patrząc wkurzony 
- Gdzie jest mój brat - syknąłem zaciskając ręke na rękojeści parasolki
- Że kto ? - zdziwił się
- Nie udawaj głupa ! To jego wózek ! - kipiałem ze złości . Kim on jest w ogóle i co zrobił z moim bratem ?! 
- Jesteś bratem Nicka ? 
Zacisnąłem zeby 
- Axel ! 
Opuściłem ostrożnie przedmiot słysząc głos poszukiwanego . Spojrzałem zdezorientowany na Nicka . Odetchnąłem z ulgą . Był na krześle obrotowym z jego pokoju . Obok niego stali trzej chłopacy
- Nick ? Nic ci nie jest ? Ten koleś chciał ci rozebrać wózek ! 
- Wcale , że nie - zaprotestował ten siedzący na ziemi
- Aha jasne .Sam widziałem - fuknąłem
- Axel . To mój kumpel . Jest w przeciwległej klasie . A ta trójka - pokazał na chłopaków obok siebie - chodzą ze mną do klasy . A Alan wcale mi nie rozbiera na części tego wózka tylko ulepsza go 
- Że c-co ? - poczułem się nieco głupio
- No tak . Więc zamiast kogoś zaatakujesz to z łaski swojej spytaj kim jestem ? - warknął fioletowowłosy 
Poczułem zażenowanie . No za szybko chyba zareagowałem .
- Przepraszam - mruknąłem cicho - A tak w ogóle to co on chce ulepszać ? 
- A to , że wózek będzie elektryczny i łatwiej będzie nim się poruszać - odparł z uśmiechem jednooki . 
- Aż tak z ciebie mechanik ? - zdziwiłem się na tego siedzącego 
- Znam się na różnych sprzętach i z łatwością dam sobie radę 
Pokiwałem głową 
- Mogę wam w czymś pomóc ? 
- Wiesz bracie ....jest jedna rzecz , którą mógłbyś dla mnie zrobić
- Tak ? Słucham cię uważnie - powiedziałem z nadzieją
- Zaniesiesz ten list na pocztę ? - podał mi kopertę -  David miał to zanieść , ale skoro wychyliłeś się z chęcią pomocy ...
- Jasne pewnie . - wziąłem ową rzecz do ręki .
- Super . To dla mnie ważne Axel 
Pokiwałem głową . 
- Zatem lecę . - wyszedłem do przedpokoju  , przebrałem buty i wybiegłem z domu .
Choć na tyle mogę się zdać . 
Dotarłem na pocztę . Dopiero przed drzwiami się zatrzymałem i spojrzałem na adres . Zaraz...ja wiem gdzie to jest . Mogę sam dostarczyć ten list . Rozejrzałem się za autobusem , ale ani jego , ani przystanku nie widzę . Eh więc czas na inną metodę .
Taksówka . Zadzwoniłem na nią i pan przyjechał po parunastu minutach . Podałem ulicę i pojechaliśmy . Hm dawno temu byłem tak w środku miasta , ale czy coś się zmieniło gdy mnie nie było ?
Dotarłem na odpowiednią ulicę . Hm .Ten adres to pewnie ....o rany . To ta rezydencja ?! Jest ogromna ! Kto tu może mieszkać ? Pewnie się zaraz przekonam . Zadzwoniłem dzwonkiem . Od razu odezwał się dość nieprzyjemny głos 
- Czego ?
- J-ja przyszedłem dostarczyć list od Nicka Blaze'a
Zapadła cisza , a bramka została otwarta . Niepewnie wszedłem przez nią . Eh czemu nie zostawiłem listu w skrzynce na list ?! 
Ruszyłem nieco ze strachem , żwawym krokiem w stronę wielkich schodów. 
Wszedłem po nich , a wtedy drzwi się otworzyły . W nich stanął jakiś wysoki mężczyzna w czarnych przeciwsłonecznych okularach . Przełknąłem nerwowo ślinę , ale przecież nie ucieknę z płaczem jak dziecko 
- Dzień dobry...- zacząłem dość niepewnie 
- Yhym...jesteś kim ? 
- Axel Blaze...mam list chyba dla pana od mojego brata ...Nicka Blaze'a..- gdy tylko podałem imię brata mężczyzna zrobił skwaszoną minę . Czy ja coś nie tak powiedziałem ?! Oni się może znadzą , ale z skąd i jak ...?
- Nick tak ? - wziął swoimi chłodnymi palcami kopertę dokładnie jej się przyglądając jakby miał rentgen w oczach i prześwietlił właśnie zawartość 
- No tak...
- Dziękuję . Odejdź - zatrzasnął mi drzwi przed nosem . Nie wiem kim on jest , ale bardzo niesympatyczny facet z niego . 
Odszedłem pospiesznie od jego posiadłości . Na szczęście zdążyłem przed zamykającą się bramką . Wrócę do domu i powiem bratu , że dostarczyłem list osobiście choć prosił mnie , abym zaniósł na pocztę  . I może to był powód ? Abym nie spotkał tego dziwnego jegomościa ? Eh Nick będzie mi się gęsto tłumaczył 

Z perspektywy Davida 

Uśmiechnąłem się spokojnie patrząc jak Nick się cieszy jeżdżąc po salonie na wózku . Jest nieco ulepszony dzięki Alanowi .
- Rany dziękuje chłopaki - rzekł z uśmiechem
- Nie ma za co . Ale ...Nick jesteś pewien tego co zrobiłeś ? Chodzi o ten list - wtrącił Joe siedząc na komodzie 
- No....w końcu dam sobie jakoś radę . Tak długo będę prosił pana Darka o to , aż się zgodzi . Ja jestem nieugięty 
- No tak...,ale co jak jednak nie będzie chciał cię przyjąć ? - tym razem ja się wtrąciłem ,a Nick wzruszył ramionami 
- Nic . Jeszcze mnie dobrze nie znacie . Nie należe do tych osób co się poddają 
- Właśnie widać . Dobra my spadamy . Do jutra Nick 
Wyszliśmy wszyscy z domu . Ja poszedłem odprowadzić Kinga 
- Nie sądzisz , że ten brat Nicka za mocno zareagował ? 
- Tak . Takie trochę za bardzo obrończe ? Bez przesady z parasolką na kogoś wyskoczyć - stwierdził Joe chowając ręce do kieszeni 
- No właśnie . Wiem , że to jego brat i pewnie bardzo się o niego martwi ,ale bez jaj . Dobrze , że nie wziął patelni ,albo wałka 
Joe parsknął śmiechem kręcąc głową 
- Musimy się jakoś przyzwyczaić do niego jak on do nas .Napewno jakoś się polubimy - stwierdziłem 
On pokiwał głową i poszliśmy dalej w ciszy 

* tymczasem....

Z perspektywy Raya Darka 

Wpatrywałem się w tekst listu jaki dostałem . Ten chłopak jest niepoważny . Jak on chce grać w zespole nie chodząc ?! Pokręciłem głową i zmiąłem kartkę w kulkę rzucając ją do kosza  . Odgiąłem się na fotelu do tyłu splatając ręce nad brzuchem . Hm . Jakbym wykorzystał pewien eksperyment może i udało by się  ,  aby ten dzieciak chodził , ale na jak długo ? Musiałbym poszukać dokładnego opisu tego eksperymentu , czy bardziej ''leczenia '' . Hm to jednak nie jest głupi pomysł ,aby dołączył ,ale narazie nawet nie ma nawet opcji . Trzeba będzie go zbywać . Jednak coś czuje , że ten dzieciak nie odpuści tak łatwo . 

~Od autorki ~ Nieco wyszedł krótki , ale zawsze coś :) ~



Wygasły PłomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz