Chapter 15 Nazwisko do kosza ?!

17 4 2
                                    

Z perspektywy Axel'a

Co jeszcze ten mężczyzna zwany naszym ojcem ma nam do powiedzenia ?! 
- Chłopacy ...chodzi jeszcze o jedną sprawę - splótł ręce przed sobą na biurku patrząc na nas poważnie - nie mogę wami się jednak już zajmować 
- C-co to ma znaczyć ? - odezwał się mój brat . Stałem starając się zachować stabilność emocjonalną , ale jakoś to nie wychodziło bo pragnąłem wyciągnąć to z ojca siłą , aby nie trzymał nas w niepewności , tylko w końcu to wydusił to co ma do powiedzenia ! Co jeszcze strasznego chce nam powiedzieć ?! Co ten człowiek ukrywa ?! 
- Chodzi o to ,że ....nie mogę wami się już zajmować . Mam za dużo pracy , a opiekunki kosztują . Nie dałbym rady was utrzymywać .
- Możesz jaśniej ...tato ? - spytałem zbierając się na odwagę 
- Oddaje waszą trójkę do domu dziecka .
Poczułem jak mi pęka grunt pod nogami i spadam w nieskończoną przestrzeń . Widziałem kątem oka jak Nick otworzył szeroko usta i stara się jakoś wymyślić jakikolwiek argument , pytanie , ale nic nie daje rady wykrztusić 
- To są żarty tak ? - pyta w końcu skołowany 
- Nie możesz nas oddać ! - powiedziałem z rosnącą złością- po tylu latach ?! Powiedz , że to tylko twój czarny humor się odezwał tato ...
- Przykro mi , ale praca mi nie pozwala na opiekę nad wami plus jeszcze musiałbym dawać wydatki na opiekunke i nie tylko . Wracajcie do domu się spakować 
Zacisnąłem pięści jak i Nick
- Nienawidzimy cię - powiedzieliśmy jednocześnie 
- Mogę jedynie fam dać trochę kasy na nowy start w domu dziecka...- zaczął , ale Nick podszedł . Wyrwał mu portfel i wysypał całą zawartość
- Wiesz ile nas obchodzi ta  twoja forsa ? - syknął i podniósł do góry nogami obiad ojca rozsypując po całym biurku - tyle nas obchodzi ! - warknął i rzucił żarciem mu w twarz - oszukiwałeś nas tyle czasu , tak długo dawałeś nam nadzieję , na to , że nasza rodzina będzie zawsze szczęśliwa ...kłamałeś - rzekł Nick ze szklistymi oczami . 
Położyłem mu rękę na ramieniu . On ją zrzucił ze złości
- Najlepiej będzie jak wyjdziecie - rzekł..no właśnie . Kto ? Jak mam się zwrócić , mówić o osobie co przestała być moim ojcem , co nigdy nim nie była .
- Tak . Tak będzie najlepiej . Nie masz prawa być na pogrzebie naszej matki kimkolwiek jesteś - rzekł z żalem w głosie Nick . Wyszedł trzaskając drzwiami . Spojrzałem ostatni raz na tego lekarza i także opuściłem gabinet .
Dogoniłem idącego żwawym krokiem 
- Nick ? Spokojnie . Będzie dobrze 
- Jak może być dobrze co ?! Właśnie dowiedzieliśmy się o dwóch najgorszych rzeczach ! - wrzasnął na cały głos 
- Ale wiesz , że teraz to nasza dwójka musi mieć piecze nad Julią? Nick teraz my musimy się nią zająć . Nie możemy popaść w zamęt . Wiem , że to czego się dowiedzieliśmy jest bardzo smutne ,ale Nick . Jak pokażemy naszej małej siostrzyce , że coś nas trapi , że nie ma w nas poparcia to jak myślisz będzie szczęśliwa ? Czy markotna i smutna całymi dniami ?
Mój brat przystanął i spojrzał na mnie spokojnie 
- Masz racje . Złość tu nic nie da . Mamy do opieki Julie . Musimy teraz nią się zająć oraz to co najważniejsze nie dać się adoptować osobno . 
Kiwnąłem głową na jego słowa 
- Racja . Wracajmy do domu . Spakujemy się i pojedziemy po Julie - zarządziłem
- Mam lepszy pomysł - rzekł Nick i ruszył prędko korytarzem . Aha ? Ciekawe co też wymyślił . Poszedłem pospiesznie za nim .

Z perspektywy Nicka

Wyszedłem z bratem ze szpitala . Ruszyliśmy najpierw po naszą siostrzyczkę .
Gdy ją zabraliśmy z zerówki ja prowadziłem ją i Axela w pewne miejsce  . Musimy zdążyć . 
- Nick....gdzie idziemy ? - spytał mój braciak 
- Zaraz zobaczycie 
Dotarliśmy po jakimś czasie na miejsce
- To pałac księżniczki ?! - zapiszczała Julia . Zaśmiałem się i ją wziąłem na ręce . Bramka była otwarta więc tylko ją lekko popchnąłem nogą 
- Powiedzmy Julio
Doszliśmy żwirowym chodniczkiem . Weszliśmy po marmurowych schodach na ganek z białymi flarami . Zadzwoniłem dzwonkiem . Jak mogłem się domyślić . Joe nam otworzył 
- A-ale ...Nick..co ty tu ...o tej porze ? Nie powinieneś jeszcze być w domu ? 
- Wiedziałem , że ciebie jak i  Davida zastanę u Sharpa . Możemy wejść - pokazałem na siostrę i brata . King pokiwał głową i się nam odsunął  . Postawiłem Julie na podłodze . Jej i Axelowi szczęki opadły 
- To pałac ! - pisnęła Julia i zaczęła robić piruety na środku 
- Po co przyszedłeś ? - spytał Joe 
- Potrzebujemy waszej pomocy - odparłem bez zastanowienia 
- My potrzebujemy ? - wtrącił się Axexl 
- Tak my - puściłem mu znaczący wzrok .
- O siemka Nick - po schodach z piętra zszedł David 
- Hej...gdzie masz Jude'a . Nie dobudziłeś go ? - zdziwiłem się 
- Sam się obudzi za ...5....,4.....3...2....1.....i ....
- DAAAAIVVVIIIIDDDD! - usłyszeliśmy krzyk naszego kapitana 
- Coś ty zrobił ? - spytał opanowanym głosem Joe wyprzedzając mnie z pytaniem . David uśmiechnął się wrednie 
- Zamiast budzika dałem mu miske z wrzątkiem . Nie chciał oddać kołdry więc go tak obudziłem.  - wzruszył ramionami David - co cię sprowadza Nick z rodzinką ?
- Musimy porozmawiać z waszą trójką o Julii - powiedziałem stanowczo .
Joe i David otworzyli lekko usta zbici z tropu , ale pokiwali zgodnie głowami . 
Zatem czekaliśmy w salonie na Jude'a . Julia oglądała jakiś komiks Davida . W końcu właściciel domu przyszedł
- Dobra . Gotów jestem do szkoły. Pożałujesz Samford za taką pobudkę i ...ouł. Mam gości - gdy to powiedział Julia podbiegła i przytuliła Jude'a
- Jude ...musimy porozmawiać - powiedziałem poważnie .
- Teraz ? 
- Tak teraz . Usiądź 
Zrobił to niepewnie . Joe siedział w fotelu po turecku , David na podłokietniku sofy , ja na jednej z puf , Axel stał , więc Jude usiadł na sofie . Dał gest dłonią , abym mówił co mam do powiedzenia . Zrobiłem głęboki wdech i wydech 
- Chcemy , aby Julia została u ciebie lub u któregoś z was przez kilka dni lub tygodni
- Zaraz.., ale czemu ? Nie może w domu zostać ? - spytał David 
- No..nie może...
-Nick nie muszą wiedzieć prawdy . Czemu im akurat mówisz ? - oburzył się Axel . Spojrzałem na niego 
- Bo im ufam . Ty też powinieneś .  Spokojnie . Wiem co robię - powiedziałem i spojrzałem na chłopaków - ojciec nas oddał do domu dziecka . Dziś mamy tam pojechać . Nasza mama umarła kilka dni po tym jak trafiła do szpitala 
- O rany...przykro mi - rzekł Jude 
- Mnie też . Współczuje wam . Czego dokładnie od nas oczekujecie ? 
- Abyście zajęli się Julią póki ja i Axel nie znajdziemy rodziny zastępczej . Wtedy jest większa szansa , że nas nie rozdzielą . W domu dziecka Julie by zabrano pewnie dość prędko , chcemy , aby była bezpieczna . Gdy będziemy mieć nowy dom powiemy o siostrze , aby ją także zaadoptowali - wyjaśniłem 
- Z skąd pewność , że wasza dwójka nie zostanie rozdzielona ? Albo , że władze sierocinca nie będą wymagały , aby dziewczynka była też u nich ? - wtrącił Joe 
- My to załatwimy - odpowiedziałem mu 
- Liczy się dla nas bezpieczeństwo Julii - odezwał się...wow ! Axel się wtrącił do rozmowy -proszę . Zajmijcie się nią .Skoro Nick wam ufa , ja także pragnę to zrobić .
- W porządku . Może mieszkać u mnie - rzekł Jude 
- U mnie przepraszam , ale odpada . Nocuje u mnie rodzinka i nie mamy już wolnych miejsc - rzekł smutno David 
- Ja...mógłbym spytać w domu czy Julia może u mnie być  - mruknął Joe 
- W sumie u Joe'go było by najlepiej - rzekł Jude przykładając piąstke do podbródka - mnie zazwyczaj długo nie ma w domu , tata też rzadko jest , a u Kinga jest służba , dość często rodzina w domu 
- Joe ? Julia może ? - spytałem z nadzieją patrząc na niego 
On przekierował wzrok na Julie jakby nad czymś intensywnie myśląc . W końcu pokiwał głową w milczeniu 
- Więc ustalone . Ja z Axelem wracam do domu się spakować , a wy zajmijcie się Julią . Będziemy w kontakcie - wstałem wraz z bratem .  Oni też . Poprzybijaliśmy piątki i wyszliśmy z rezydencji Jude'a

Z perspektywy Joe'go 

Patrzyłem za nimi , aż poczułem pociągnięcie za spodnie . Spojrzałem na dziewczynkę 
- Gdzie poszli braciszkowie ? 
Kucnąłem przed nią 
- Zrobić ci wielką niespodziankę 
- Naprawdę ?! JEJ ! - ucieszyła się . 
Uśmiechnąłem się spokojnie 
- Narazie pomieszkasz u mnie . Cokolwiek sobie zażyczysz dostaniesz tego , ale w granicach jasne ? - spytałem , a ona pokiwała energicznie główką 
- To ją zaprowadź Joe i widzimy się w szkole - odezwał się nagle David . Wstałem z kucków i pokiwałem głową 
- Jasne . Chodź Julia 
Ruszyłem z nią do domu .
Dotarliśmy po pewnym czasie . Wszedłem z nią nawet nie zdejmując butów
- O Joseph . Nie powinieneś być w szkole ? - zagadnęła pokojówka Wilma
- Zaraz się wybieram , ale zostawiam pod waszą opieką tą małą osóbkę - pokazałem na Julię chowającą się za moimi nogami . 
Kobieta kucnęła i się rozpromieniła . Była tu najstarsza . 
- cześć malutka , jaka piękna dziewczynka - powiedziała do niej - jak się nazywasz kochanie ? Nie wstydź się 
- J-julia - powiedziała niepewnie 
- Piękne imię warte królowej . Jesteś tak piękna jak pewna osóbka gdy była małym brzdącem . Chodź nie bój się . Ja jestem Wilma 
- Nie bój się Julia . Pani Wilma nic ci nie zrobi - pocieszyłem ją 
Dziewczynka powoli pokiwała główką i wyszła zza mnie i podeszła do pokojówki ze spuszczoną główką 
- Może zrobimy jakieś ciasto dla Josepha ? 
- Będziemy piec ? - ucieszyła się malutka . Od razu mi się przypomniała ...eh . Nie mogę teraz tego rozpamiętywać . 
- Tak . Jak masz na jakieś jedzonko ochotę mów śmiało 
- A mogę dostać sałatkę owocową ? 
- Jak pomożesz mi ją przygotować to pewnie 
- Tak ! - ucieszyła się Julia 
- Jimy zaprowadź ją do łazienki , aby umyła rączki , a potem do kuchni - zwróciła się do lokaja . On  się skłonił i podał rękę małej i razem poszli do łazienki 
- Ja już będę leciał ...,ale mam prośbę - zwróciłem się do pokojówki 
- Tak Joseph ? 
- Nie daj jej nic z różowego pokoju . Nie prowadź jej tam - powiedziałem błagalnie . Czuje się jakby ta sprawa była za świeża na ...wchodzenie tam 
- Oczywiście . Jak sobie życzysz - skłoniła się lekko - a teraz leć na lekcje Joe ..znaczy Joseph - poprawiła się prędko 
Uśmiechnąłem się spokojnie 
- Jasne . Dozobaczenia - wyszedłem z domu zamykając za sobą drzwi 

*Tymczasem...

Z perspektywy Nick'a

Właśnie pakowaliśmy rzeczy w swoich pokojach . Jakie to dziwne ....,że ...wszystko co znaliśmy od najmłodszych lat znika od tak przez głupotę człowieka . 
Zamknąłem swoje jedno z 5 pudeł . Jeszcze jedno spakuje i będzie gotowe . Ubrania to już mam spakowane . Pójdę zaraz pomóc Axelowi się spakować i rzeczy Julii . 
W końcu skończyłem i poszedłem do brata . Właśnie kończył się pakować . Mamy mało rzeczy czego nie da się powiedzieć o tych w pokoju naszej siostrzyczki .
- I jak ? - spytałem go opierając się o framugę ze skrzyżowanym rękoma na klatce piersiowej . On spojrzał na mnie z lekkim uśmiechem
- Gotowy . Jeszcze Julli rzeczy 
 - Jasne 
Poszliśmy do jej pokoju z pudełkami . 
To bardzo długo nam zajęło bo wspomnienia wracały , ale po godzinie daliśmy radę . Wszystkie pudła zanieśliśmy na dół na parter . Ja napisałem do Jude'a podając adres i pytanie czy u niego moglibyśmy zostawić rzeczy . Od razu dostałem pozytywną odpowiedź . Jego ojciec weźmie to dziś popołudniu . 
Wyszedłem z Axelem i zamknąłem drzwi chowając klucz pod wycieraczkę  . Zeszliśmy ze schodków .  Spojrzeliśmy ostatni raz na nasz dom , którego już tak nazwać nie możemy przez człowieka co podawał się za naszego ojca .  Kiwnąłem głową do Axela 
- Czas zacząć szukać nowego życia z dala od tego miejsca - powiedziałem z dumą 
- Masz racje bracie - przybiliśmy piątki . 

Wygasły PłomieńOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz