Z perspektywy Nick'a
Gdy tylko dowiedziałem się , że Joe jest już przytomny od razu pognałem do szpitala .
Joe siedział na łóżku zamyślony
-Siemka ! - krzyknąłem uśmiechnięty zamykając za sobą drzwi - jak się czujesz ? Wszystko dobrze ? Jak głowa ?
Spojrzał na mnie i się lekko uśmiechnął
-Ta hej . Wszystko dobrze . Nie mogę się doczekać , aż z stąd wyjdę
- Też na to czekam . Martwiłem się mega o ciebie ...Joe...powiedz...czy to ten koleś z Dark Lion ? Obiecuje ,że nikomu nie pisnę , ani słówka , ale czy to on cię tak załatwił ?
- Wiesz....nie wiem . Bo mnie zaszedł od tyłu . Wpadłem w pułapkę . Myślałem , że to ty chciałeś się tam spotkać ...., a tu masz . Niespodzianka
- Tak...też mnie to zdziwiło , że wysłałeś mi taką wiadomość . Jakoś musieli coś wykombinować , aby naszą dwójkę tam ściągnąć...,ale Joe ? Dziękuję . Dziękuję za ratunek . Gdybyś mnie nie ostrzegł to mogłoby być gorzej
King jedynie pokiwał głową
- Wracaj szybko do zdrowia . Bo...- przerwałem ponieważ ktoś wszedł . Brązowe włosy i przepaska na prawym oku
- Hej...przepraszam jeśli przeszkadzam
- Em ...znacie się ? - spytałem Joe'go . On wpatrywał się w tego kolesia , ale po chwili pokiwał głową
- Tak .
- To ...ja was zostawię . Do potem Joe - wyszedłem z sali . Hm . Dziwny ten koleś , ale może mi się coś zdaje ?
Z perspektywy Joe'go
Dobrze wiem kim on jest
- Czego chcesz Peter ? Jeszcze nie wyszedłem ze szpitala więc nie mogę wam pomóc - wszędzie bym rozpoznał te cwane oczka
- Oj nie bądź taki ostry Joe'ie - zaśmiał się siadając obok na krześle - chciałem się tylko upewnić czy pamiętasz o umowie
- Tak pamiętam . O to się nie bój
- Świetnie .Więc przyjmij ode mnie ten podarek - dał mi jakieś małe pudełeczko
Wziąłem to do ręki . Potrząsłem przy uchu
- Co to takiego ?
- Otwórz i zobacz
Zrobiłem co kazał . W środku był mały naszyjnik . No nie jestem co do tego przekonany . To może być pułapka
- Dalej . Załóż go - zachęcił mnie
- No nie wiem...
- Będziesz podlegać rozkazom organizacji . Masz się słuchać Joe
Westchnąłem niezadowolony i to założyłem .
- AAAA ! - krzyknąłem łapiąc się za głowę . Peter nagle mi zatkał usta . Sprytnie tu wszedł . Pod przykrywką . Ale to jest ważne , że nie mogę przestać czuć bólu .
- Spokojnie ..już dobrze . Zaraz poczujesz się lepiej - rzekł z wrednym uśmiechem . Pokręciłem głową .
Z perspektywy Petera
Patrzyłem na niego z satysfakcją . Jego kolor oczu zmienił się na czerwony . Po chwili się uspokoił i opuścił ręce więc i ja go puściłem .
- Czujesz tą moc Joe ?
- Tak...jest....- wyciągnął przed siebie dłonie gdzie linie papilarne zmieniły kolor na czarny - niesamowita - szepnął - czuję się ...super . Jakbym mógł każdego pokonać
- A widzisz ? Taki byłeś niepewny . Teraz napewno bez niczego pomożesz mi zgładzić Raya Darka - powiedziałem ze złośliwym uśmiechem .
- Według rozkazu
- Marnowałeś się tam tylko
- Prawda - kiwnął głową
- Moja organizacja da ci tego czego pragniesz
- Siły i potęgi - powiedział
- Dokładnie . Odpoczywaj i dozobaczenia . Tylko ...- zatrzymałem się przy drzwiach - nie mów nikomu o naszej rozmowie i nie pokazuj naszyjnika bo ktoś ci tą potęgę odbierze - rzuciłem przez ramię do niego
- Według rozkazu
Po jego słowach wyszedłem.
Z perspektywy Axel'a
Zamknąłem swoją szafkę .
Prawie podskoczyłem gdy zobaczyłem Sandy
- Rany nie zakradaj się tak dziewczyno - przyłożyłem sobie dłoń do serca
- Przepraszam Axel..słuchaj...czemu jesteś taki nerwowy ?
- To nic ...
- To przez rozmowę z tamtym panem ?
- To mój tata Sandy
- Rozumiem....czemu ....czemu nie zrobisz tego co on chce ?
- Nie mogę ...tak w ogóle co cię to nagle zaczęło to obchodzić hę ?
- Martwię się o ciebie głupolu jeden .
- To się nie martw . To rodzinne sprawy Sandy - wyminąłem ją , ale ona złapała mnie za nadgarstek - co ty robisz ? - syknąłem na nią
Patrzyła na mnie z pewnością siebie ,ale po chwili mnie puściła
- Przepraszam . Nie wiem co we mnie wstąpiło . Lecę do łazienki - powiedziała z niewinnym uśmiechem i odbiegła ode mnie . Hm . Dość dziwne .
* Jedzie czas ...*
Byłem bardzo zadowolony , że w końcu wróciłem do domu . Jednak nie było mi dane pójść nawet do łazienki bo lokaj poinformował mnie , że mój ojciec chce ze mną porozmawiać .
Zatem prędko tylko umyłem ręce i poszedłem do ojca
- Chciałeś mnie widzieć tato
- Tak . Zamknij proszę drzwi i usiądź na krześle przed moim biurkiem
Pokiwałem głową . Zrobiłem wszystko o co mnie prosił .
- Zatem o co chodzi ?
- O co chodzi ? O to - dał mi jakąś ulotkę . Przewertowałem ją wzrokiem - co o tym sądzisz Axel ? Ciekawe nieprawdaż ?
- Tak , tak .....,to ja mam poszukać pracowników ?
- Nie , nie - zaśmiał się i nagle spoważniał - to robota dla ciebie Axel
- Nie...nie dziękuję . Już dziś raz odmawiałem ...
- Nie zrozumieliśmy się widzę - powiedział wstając - tym razem chce , abyś pracował w laboratorium . Nie w zespole
- A czemu mam tam chcieć pracować ?
Podszedł do okna dając ręce za plecy splatając je
- Musisz . Bo ja tak chce
- Nic nie muszę - powiedziałem stanowczo wstając .
On odwrócił się i przeszedł za mnie i za moje ramiona siłą posadził mnie z powrotem na krześle
- Oj Axel , Axel . Chyba chcesz się wybić na sławie prawda ?
- Nie
- Zrobimy inaczej . Możesz chodzić do szkoły , grać w piłkę , ale masz dla mnie pracować . Co ty na to ?
- Nie ma opcji...- Syknąłem z bólu gdy mi zacisnął ręce na barkach
- Zrobisz to co ci każe jasne ? No chyba , że wolisz , aby Julia....
- C-co ?! Przecież to też twoja córka !
- Może przestać nią być prawda ?
Zacisnąłem zęby
- Zgłoszę to na policję !
- Tak ? Dobrze - puścił mnie - droga wolna . Możesz się nawet teraz spakować i wracać do swojego tatuśka co nie ma na nic czasu , albo mieć dobre życie i Julia przeżyje
- Wybieram wyprowadzkę - powiedziałem wstając nagle
- Tak ? Napewno ?
Widać nie wiedział , nie spodziewał się mojej decyzji
- Tak . Nie mam zamiaru pracować w takich ...takich miejscach ! Nie wiem co ty planujesz , ale nie wygląda mi to na coś dobrego
- Więc idź się spakuj i wynoś się ! -krzyknął pokazując drzwi
- Z chęcią ! - wyszedłem trzaskając drzwiami .
Spakowałem się i wyszedłem z domu . Wsiadłem w autobus . Nie wziąłem wszystkiego tylko to co najpotrzebniejsze .
Jednak ....dopiero jak dojechałem na odpowiedni przystanek i wysiadłem spoglądając na stary mój dom zdałem sobie z czegoś sprawę . Zostawiłem Nicka i Julię z tamtym dziwnym ojcem ! Eh . Działałem pod wpływem emocji .
Podszedłem do drzwi wejściowych .
Ale zza nich usłyszałem chichoty . Uchyliłem je bo były otwarte . W przedpokoju były ojciec całował się z jakąś kobietą w ubraniu pielęgniarki . Zrobiło mi się smutno i cicho zamknąłem drzwi . Zszedłem ze schodków i poszedłem z powrotem na przystanek
- Axel ? - usłyszałem znajomy głos . Spojrzałem na ....- Sandy ! - podbiegłem do niej zostawiając walizkę . Przytuliłem ją - c-co się stało ? Mów do mnie Sandy
- T-to twój ojciec . Nasłał na mnie ludzi mówiąc , że to kara , że nie chcesz go słuchać ..oh Axel - zaszlochała wtualując mi się w ramię
- C-co ,ale ....jak...- zacisnąłem zęby ze złości . Na niej się zemścił bo ja odmówiłem współpracy ?! Czy on jest normalny ?!
- A-Axel...czemu mu odmówiłeś ? Zgódź się na cokolwiek...ja się b-boję - załkała . Odsunąłem ją ode mnie
- Już dobrze . Zgodzę się na to . A ty musisz iść do szpitala . Masz całą twarz w krwi i sinikach , nie mówiąc o potarganym ubraniu i siniakach na rękach
- Poradzę sobie . Mój tata mnie odbierze . Jedź śmiało do domu i się zgódź . Zrób to dla mnie Axel proszę .
Z perspektywy Sandy
On mi dał całus w czoło i odszedł pospiesznie na autobus . Odwróciłam się tyłem i uśmiechnęłam wrednie . Ale on naiwny . Trochę ketchupu , czerwonej farby i naklejek siniaki dla każdego to od razu mi uwierzył . Chyba wykonałam zadanie hah .
Z perspektywy Axel'a
Wróciłem do posiadłości . Od razu poszedłem do gabinetu ojca .
- No ! Kogo moje oczy widzą ? Postanowiłeś jednak do nas wrócić ?
- Postanowiłem nie tylko to
- A więc co jeszcze ? No oświeć mnie śmiało
- Postanowiłem pracować dla ciebie
Uśmiechnął się wrednie .
CZYTASZ
Wygasły Płomień
FanfictionPrawdopodobnie 1 część książki o przygodach Axela i jego brata bliźniaka. Część 1 : Wygasły płomień Axel wraz z bratem bliźniakiem żyją w Inazuma Town w dość dużym domu. W dzieciństwie stała się tragedia, która poróżniła chłopców. Co się stanie jak...