Wrzuciłem plecak do bagażnika i wsiadłem do samochodu.
- Muszę gdzieś jeszcze podjechać - powiedział Tomek, ustawiając nawigację.
To były udane cztery dni. Wyjazd w góry pozwolił na chwilę zapomnieć o pracy. Rozpiąłem lekko czarny polar north face i spojrzałem na telefon.
- Przepraszam, wypiłam twoje piwa - napisała Kornelia - ale kupiłam nowe. Załączyła zdjęcie.
Nie odpisałem, ale dałem jej za to lajka.
- Już jesteśmy? - zapytałem zdziwiony, kiedy samochód zatrzymał się po około 25 minutach na parkingu.
- Tak, zostawię tylko coś i możemy jechać. Idziesz?
- Idę - powiedziałem, wyzwalając się z pasów - skorzystam z toalety.
Budynek przypominał jakiś urząd.
- Zaraz zawołam pana dyrektora - powiedziała, sympatycznie wyglądając starsza pani.
Spojrzałem na wyłożoną linoleum podłogę, góralskie motywy, a następnie na stojącą przy ścianie drabinę i puszkę po farbie.
- A kogóż ja tu widzę - usłyszałem i odwróciłem się. Za nami stał ubrany w ciemny garnitur mężczyzna. Podszedł do Tomka i poklepał go po plecach.
- Danielu, ciesze się, że cię widzę - powiedział Tomek, robiąc krok do tyłu - to Gabriel. Mężczyzna przyjrzał mi się uważnie.
- Miło poznać - wyciągnąłem dłoń w jego stronę a on uścisnął ją mocno. Zdecydowanie za mocno. Wyczułem w tym geście jakąś chęć dominacji.
- Nie byłeś tu u nas przed remontem, prawda? - zwrócił się nagle do mojego przyjaciela, rozluźniając uścisk.
- Nie byłem.
- Zatem chodźmy, oprowadzę was.
***
- A o to mój gabinet - powiedział, kiedy weszliśmy do wielkiego pokoju z kominkiem. Facet musiał mieć niesamowite ego, bo na ścianie wisiał obraz przedstawiający go jako szlachcica. Wziąłem do ręki stojące na biurku zdjęcie.
- To moja córka - powiedział - świetnie tańczy. Ma długie nogi po mamie.
Następnie podszedł do wielkiej komody i wyjął z niej coś, co na moje oko wyglądało na butelkę domowego bimbru.
- Napijecie się? Zresztą co ja się pytam. No pewnie, że się napijecie - nie czekając zaczął nalewać trunek do szklanek.
- Masz to dla ciebie - powiedział, wręczając kieliszek Tomkowi.
- Prowadze.
- Nie szkodzi, jeden można. Sam robiłem. A to dla ciebie Gabrielu.
- Dzięki - odpowiedziałem.
- To za spotkanie panowie. Do dna.
Jezu, jakie to mocne, pomyślałem odstawiając kieliszek na stół.
Nagle drzwi się otworzyły i do pokoju weszła sekretarka.
- Panie dyrektorze, pani Krawiec przyszła.
- Karolina? Już idę - odpowiedział Daniel, odstawiając pospiecznie szkło na stół.
- Nie kłopocz się Danielu, jestem tu tylko na chwilę - powiedział nieznany mi głos. Po chwili w drzwiach ujrzałem uśmiechającą się zawadiacko blondynkę.
- Karolina - wymamarotał Daniel.
- Panowie poznajcie. Kobieta petarda. Karolina Krawiec. Pani Bożenko, może już pani iść.
- Karolino, to jest Tomek, a to jego przyjaciel Gabriel - powiedział Daniel, zamykając za sekretarką drzwi. Kiwnęliśmy głową na powitanie.
- Słyszę Danielu, że nadal jesteś w formie - powiedziała, śmiejąc się.
- Oj Karolina, grabisz sobie u mnie, grabisz... Napijesz się? - zapytał, wyraźnie zadowolony.
- Dobra, ale tylko tyle - powiedziała, pokazując wielkość palcami.
- Słyszałam, że wróciłaś z Warszawy.
- Jesteś z Warszawy? - zapytałem.
- Nie, mieszkam w Krakowie, ale często jeźdzę do stolicy. Mamy tam biuro.
- Karolina pracuję przy projektach unijnych - wytłumaczył Daniel - chłopaki są z Warszawy.
- Fajnie, Warszawa jest taka inna...
- Inna? - powtórzyłem, zdumiony.
- Bardziej otwarta - odpowiedziała - duszno tutaj. Może otworzymy okno? - zaproponowała, rozpinając sweter i przy okazji eksponując okazałych rozmiarów piersi.
CZYTASZ
Kolorowy ptak
RomanceKornelia i Gabriel to dość osobliwa para. Ona jest studentką kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, natomiast on menadżerem w jednej z warszawskich korporacji. Zapewne nigdy by się nie spotkali, gdyby nie pewne okoliczności jakie zaszły w ich...