- No to masz wolną chatę. Kiedy on wraca?
- We wtorek - odpowiedziałam, przerzucając ostatniego naleśnika na talerz - zrobisz miejsce na stole?
- Jasne, gdzie mam to wyrzucić? - zapytała Gośka, podnosząc pustą puszkę po piwie.
- Tamten na dole - wskazałam głową na dwa przepełnione, szare pojemniki postawione jeden na drugim przy lodówce.
- Nie mieści się - oznajmiła, próbując nieudolnie wepchnąć z powrotem wypadającą z kubła paczkę po chipsach i harnasia.
- No to postaw obok i weź dwa widelce. Druga szuflada od prawej.
Kilka minut poźniej siedziałyśmy przy kuchennym stole.
- Mmm...świetne robisz te naleśniki. Równie dobra jak moja mama.
- Dzięki, to moje popisowe danie, chociaż Gabriel dziwi się, że dodaje do nich pieprz.
- Smażysz mu naleśniki? - zapytała zdziwiona.
- Mhm... czasami.... - powiedziałam z pełną buzią - czasem on, a czasem ja - apsik, kurde, obsmarkałam się - podasz mi chusteczkę?
- Tak, proszę.
- Przeziębiona?
- Coś mnie złapało. Strasznie zmarźliśmy w tym Poznaniu.
- My?
- Mhm... Byłam z Gabrielem. Kupowaliśmy prezent dla jego brata.
Gośka nic nie odpowiedziała.
- Poszliśmy do takiej fajnej kawiarnii i złapał nas deszcz. Mówię ci taka ulewa, że myślałam, że nie wyjedziemy. Kazał mi biec, więc moje nowe, białe snickersy są do wyrzucenia. Wpadłam w nich w jakąś straszną dziurę, a bluzka skurczyła się w praniu. Tyle nieszczęść. Następnym razem, sprawdzę metkę. Powiedział, że mogę wrzucić do pralki i nic się nie stanie. Po praniu była przynajmniej o dwa rozmiary mniejsza. Próbowaliśmy ją rozciągnąć, ale nie dało rady. W dodatku w bębnie była jego czarna skarpetka.
- Dobra Nela - wtrąciła Gośka, zciszonym głosem - mów co się dzieję!
- Co?
- To ja się pytam co. Co się dzieję?
- Nic.
- Jak nic jak słyszę, że coś się dzieję. Jeszcze niedawno go eksmitowałaś, a dziś słyszę, że się kumplujecie.
- Nic się nie dzieję - odparłam, wzruszając ramionami.
- Pachnie mi to jak jakiś romans. Wiesz to jak w tej książce co ostatnio czytam. Od miłości do nienawiści.
- Chyba na odwrót.
- Nieważne, lepiej słuchaj tam też jest taki motyw. On starszy, ona młodsza. Niby nic, ale jak się nadarzyła okazja to bach! Znasz ten motyw. Ona i on. Chronią się przed deszczem w starej szopie...
Znałam. Poczułam rumieniec na twarzy.
- On ogrzewa jej zmarznięte, przemoczone ciało...
- Idę do sklepu. - krzyknęłam, podnosząc się gwałtownie z krzesła - chcesz coś? - rzuciłam, ruszając w stronę drzwi.
- Neeeeela, poczekaj, idę z tobą - zdecydowała po chwili.
***
Chipsy, delicje, milka... może dwie milki, bo tej jeszcze nie próbowałam. Stałam na dziale ze słodyczami, zaprzepaszczając cały mój wysiłek włożony w zajęcia jogi. Sięgnęłam po ostatnie pudełko ptasiego mleczka, gdy naglę straciłam równowagę i niechcący wpadłam na stojącą za mną osobę.
- Przepraszam - wybąknęłam. Odwróciłam się i zobaczyłam kobiete. Kurde ładna była. Wyglądała jak modelka.
Nieznajoma nie odezwała się, ani nie uśmiechnęła. Pochyliła się tylko nade mnie i zwinnym ruchem długich palców zabrała moje ptasie mleczko.
Byłam tak zaskoczona tym bezczelnym zachowaniem, że nie mogłam wydusić z siebie ani słowa.
- Co jest Nela? - zapytała Gośka, podchodząc do mnie z czteropakiem piwa w koszyku.
- Gośka...- zaczęłam - ta baba zabrała moje ptasie mleczko!
![](https://img.wattpad.com/cover/105625294-288-k283390.jpg)
CZYTASZ
Kolorowy ptak
RomanceKornelia i Gabriel to dość osobliwa para. Ona jest studentką kulturoznawstwa na Uniwersytecie Warszawskim, natomiast on menadżerem w jednej z warszawskich korporacji. Zapewne nigdy by się nie spotkali, gdyby nie pewne okoliczności jakie zaszły w ich...