8

564 19 1
                                    

Draco w pełni poparł adopcję krwi i chętnie zgłosił się na ochotnika jako świadek ponieważ w adopcji był to warunek konieczny. Urzędnik z Ministerstwa który przy okazji była koleżanką Severusa ze Slytherinu, prowadziła postępowanie w salonie domku Snape'a. Rozumiała potrzebę dyskrecji i nie miała problemu z przybyciem przez sieć w celu przeprowadzenia adopcji. 

- Wszystkie papiery wydają się być w porządku. Teraz muszę się upewnić że nikt nie jest pod żadnymi zaklęciami przymusu – powiedziała Beverly West, przesuwając po nich różdżką. Skinęła głową z aprobatą gdy wyniki diagnostyki okazały się negatywne. Następnie zaczęła dodawać składniki do kociołka - A teraz weź ten nóż i zrób małe skaleczenie na kciuku - poinstruowała Beverly Snape'a i Harry'ego. — Pan też panie Malfoy, jako świadek. 

Każdy z nich wpuścił kilka kropli krwi do kociołka a pracownik socjalny machał nad nim różdżką, dodając jeszcze kilka składników - Severusie Snape czy obiecujesz chronić i troszczyć się o Harry'ego Pottera jakby był twoim własnym ciałem i krwią? – spytała Beverly poważnym tonem

 — Tak, obiecuje — powiedział Snape z powagą. Byłby najlepszym ojcem, jakim mógł być dla Harry'ego. 

- Harry Potterze obiecujesz zaufać Severusowi Snape'owi, pozwolić mu tobą kierować i troszczyć się o ciebie tak jakby był twoim biologicznym ojcem?

 — Tak — powiedział Harry a jego serce waliło jak młotem. To działo się naprawdę! Miałby rodzinę, po całym tym czasie... 

— Draco Malfoy czy dobrowolnie występujesz jako świadek w tej adopcji? - Beverly kontynuowała nadal machając różdżką. 

— Tak — powiedział Draco. A ja będę najlepszym przyjacielem jakiego Harry może mieć, pomyślał z determinacją. 

Każdy z nich wypił łyk eliksiru, Snape i Harry akceptując swoje nowe role ojca i syna oraz Draco jako świadka. Przez chwilę pokój wydawał się jasno świecić a z kociołka uniósł się biały wir magii, otaczając Snape'a a potem Harry'ego. Harry sapnął lekko gdyż magia była ciepła i bezpieczna jak uścisk. Magia uniosła się ze Snape'a a następnie udała się do Draco otaczając go i Harry'ego, po czym wróciła do kociołka. Beverly obserwowała to z szeroko otwartymi oczami a potem szybko machnęła nad nimi różdżką i przeprowadziła kilka testów diagnostycznych.

 – Cóż... – wydawała się oszołomiona. 

- Zadziałało? – zapytał z niepokojem Harry. Z pewnością czuł, że coś się stało. 

- Tak, ale...

- Co? – zapytał Snape, lekko napinając się -  Czy coś poszło nie tak? 

- Adopcja krwi zadziałała, Severusie Snape jesteś teraz ojcem Harry'ego. Ale obejmowała  też inną osobę – powiedziała z podziwem Beverly – Zaklęcie obejmowało Draco Malfoya. 

— Huh? Ale ja mam ojca — powiedział zdezorientowany Draco. Nie żeby miał coś przeciwko temu żeby mieć Severusa za ojca zamiast Lucjusza...

- Och, nie nazwało cię synem Severusa. Nazwało cię bratem Harry'ego - Potrząsnęła głową - Nigdy nie widziałam czegoś takiego -  Mruknęła - W przeszłości przeprowadziłam kilkanaście adopcji krwi ale nigdy wcześniej nie obejmowały one osoby działającej jako świadek. 

- Co? — zapytał Draco otwierając usta. Poczuł coś kiedy otoczyła go magia, jego determinacja by chronić Harry'ego była jeszcze silniejsza

- Magia była silna a związane z nią uczucia były silniejsze – powiedziała cicho Beverly. Uśmiechnęła się delikatnie do Harry'ego - Magia adopcji krwi uznała że potrzebujesz rodziny i dała ci ją. Ojca i brata. Jesteś teraz spokrewniony z obojgiem. 

W rodzinie siłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz