- Musisz coś zrobić z Harrym! — powiedział Draco wbiegając do laboratorium w którym Snape warzył. Snape skrzywił się i odłożył mieszadło.
- Nie wbiegaj tak tutaj. Co się stało? Czy wy dwoje się kłóciliście? Wydawało mi się że słyszałem krzyki - Spojrzał podejrzliwie na Draco.
— Harry dostał wycia od tego palanta Weasleya — powiedział Draco zirytowanym tonem - Weasley go zbeształ bo nie został w szpitalu z powodu szlamy Granger. I najwyraźniej miał kłopoty z rodzicami i obwinia za to Harry'ego. Głupi Weasley. Powiedział że wszyscy jego przyjaciele czują to samo że mają dość bycia przyjaciółmi Harry'ego.
- Gdzie on jest? – zapytał Snape a jego oczy nagle się zaalarmowały.
- Zachowywał się dziwnie, po prostu powiedział coś o zaprzyjaźnianiu się z niewłaściwymi ludźmi i odszedł.
Draco nie wiedział dlaczego się martwił ale tak było.
- Puste. Jego oczy były puste - Powiedział po chwili.
Snape wybiegł z laboratorium a Draco szybko za nim.
Harry spojrzał na siebie w dużym lustrze które znajdowało się w jego pokoju. Nie mógł już tego znieść, po prostu skończył. Skończę z tym wszystkim. Jego przyjaciele z nim skończyli, Dumbledore chciał odesłać go z powrotem do znęcających się nad nim krewnych, był tylko ciężarem dla Snape'a... nie mógł już dłużej. To było po prostu za dużo.
Odszedłby na własnych warunkach. Wziął głęboki oddech i wycelował różdżkę w swoje odbicie.
-Finem Vita
- Expelliarmus! - krzyknął Snape od progu, chwytając różdżkę Harry'ego gdy ta leciała do niego.
- Jak myślisz, co robisz? - krzyknął do chłopca – Masz pojęcie, co to zaklęcie mogłoby z tobą zrobić? - wrzeszczał
- Tak, wiem – powiedział Harry spokojnie. Zauważył że w drzwiach pojawił się Draco z szokiem w oczach. Snape wpatrywał się w niego. W oczach Pottera nie było życia, te szmaragdowozielone oczy były matowe i puste. Chłopak był w gorszej sytuacji niż myślał.
– Nie możesz się poddać – powiedział w końcu – A co z ludźmi którym na tobie zależy?
Harry prychnął - Jak kto? Ron mnie nienawidzi, Hermiona prawie umarła, Ginny i Neville zostali ranni i prawdopodobnie mają kłopoty z rodzicami. Dumbledore po prostu mnie wykorzystuje, nauczyciele mają dość mojego dramatu, Remus mnie obwinia, Dursleyowie mnie nienawidzą, ty nienawidzisz mnie tak jak Draco - wzruszył ramionami - Myślę że Hagridowi może na mnie zależeć - powiedział po chwili - I Hedwidze.
Snape'owi zabrakło słów – Nie nienawidzę cię – powiedział w końcu.
Harry przewrócił oczami. Nienawidził tego za kogo uważał tego chłopca ale tego załamanego dziecka przed nim? Nie, nie nienawidził go. - Potter, prosz, nie rzucaj tego zaklęcia.
-Dlaczego?
— Opłakiwałbym stratę — powiedział szczerze Snape. Zdał sobie sprawę że nie tylko ze względu na Lily chciał by Harry był bezpieczny.
— Ja też — odezwał się Draco od progu - Jesteś jedyną osobą na moim poziomie, jeśli chodzi o latanie - wzruszył ramionami, chociaż jego oczy pozostały czujne i zatroskane. Nie mógł uwierzyć że Harry miał zamiar rzucić to zaklęcie. Mógłby z radością zamordować łasicę. Harry zaśmiał się smutno.
— Zaszedłeś tak daleko, Harry — powiedział cicho Snape - Nie poddawaj się teraz.
Harry spojrzał na niego zaskoczony - Nazwałeś mnie Harrym.
CZYTASZ
W rodzinie siła
Hayran KurguPo wydarzeniach w ministerstwie pod koniec piątego roku Harry ma dość. Przepowiednia, znęcający się krewni, utrata Syriusza... jest skończony i to Kończy się awarią w gabinecie Dumbledore'a, wkracza Snape, zdeterminowany by pomóc załamanemu chłopcu...