7

598 23 2
                                    

- Musisz coś zrobić z Harrym! — powiedział Draco wbiegając do laboratorium w którym Snape warzył. Snape skrzywił się i odłożył mieszadło. 

- Nie wbiegaj tak tutaj. Co się stało? Czy wy dwoje się kłóciliście? Wydawało mi się że słyszałem krzyki - Spojrzał podejrzliwie na Draco. 

— Harry dostał wycia od tego palanta Weasleya — powiedział Draco zirytowanym tonem - Weasley go zbeształ bo nie został w szpitalu z powodu szlamy Granger. I najwyraźniej miał kłopoty z rodzicami i obwinia za to Harry'ego. Głupi Weasley. Powiedział że wszyscy jego przyjaciele czują to samo że mają dość bycia przyjaciółmi Harry'ego. 

- Gdzie on jest? – zapytał Snape a jego oczy nagle się zaalarmowały. 

- Zachowywał się dziwnie, po prostu powiedział coś o zaprzyjaźnianiu się z niewłaściwymi ludźmi i odszedł. 

Draco nie wiedział dlaczego się martwił ale tak było. 

- Puste. Jego oczy były puste -  Powiedział po chwili. 

Snape wybiegł z laboratorium a Draco szybko za nim. 

 Harry spojrzał na siebie w dużym lustrze które znajdowało się w jego pokoju. Nie mógł już tego znieść, po prostu skończył. Skończę z tym wszystkim. Jego przyjaciele z nim skończyli, Dumbledore chciał odesłać go z powrotem do znęcających się nad nim krewnych, był tylko ciężarem dla Snape'a... nie mógł już dłużej. To było po prostu za dużo. 

Odszedłby na własnych warunkach. Wziął głęboki oddech i wycelował różdżkę w swoje odbicie. 

-Finem Vita 

 - Expelliarmus! - krzyknął Snape od progu, chwytając różdżkę Harry'ego gdy ta leciała do niego. 

- Jak myślisz, co robisz? - krzyknął do chłopca – Masz pojęcie, co to zaklęcie mogłoby z tobą zrobić? - wrzeszczał

- Tak, wiem – powiedział Harry spokojnie. Zauważył że w drzwiach pojawił się Draco z szokiem w oczach. Snape wpatrywał się w niego. W oczach Pottera nie było życia, te szmaragdowozielone oczy były matowe i puste. Chłopak był w gorszej sytuacji niż myślał. 

– Nie możesz się poddać – powiedział w końcu – A co z ludźmi którym na tobie zależy? 

Harry prychnął - Jak kto? Ron mnie nienawidzi, Hermiona prawie umarła, Ginny i Neville zostali ranni i prawdopodobnie mają kłopoty z rodzicami. Dumbledore po prostu mnie wykorzystuje, nauczyciele mają dość mojego dramatu, Remus mnie obwinia, Dursleyowie mnie nienawidzą, ty nienawidzisz mnie tak jak Draco - wzruszył ramionami  - Myślę że Hagridowi może na mnie zależeć - powiedział po chwili - I Hedwidze. 

Snape'owi zabrakło słów – Nie nienawidzę cię – powiedział w końcu. 

Harry przewrócił oczami. Nienawidził tego za kogo uważał tego chłopca ale tego załamanego dziecka przed nim? Nie, nie nienawidził go. - Potter, prosz, nie rzucaj tego zaklęcia. 

-Dlaczego? 

— Opłakiwałbym stratę — powiedział szczerze Snape. Zdał sobie sprawę że nie tylko ze względu na Lily chciał by Harry był bezpieczny. 

— Ja też — odezwał się Draco od progu - Jesteś jedyną osobą na moim poziomie, jeśli chodzi o latanie - wzruszył ramionami, chociaż jego oczy pozostały czujne i zatroskane. Nie mógł uwierzyć że Harry miał zamiar rzucić to zaklęcie. Mógłby z radością zamordować łasicę. Harry zaśmiał się smutno. 

— Zaszedłeś tak daleko, Harry — powiedział cicho Snape - Nie poddawaj się teraz. 

Harry spojrzał na niego zaskoczony - Nazwałeś mnie Harrym. 

W rodzinie siłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz