15

469 16 0
                                    


Harry unosił się na miotle wypatrując znicza a także obserwując trwającą grę. Draco był doskonałym ścigającym i wciąż rzucał kaflem obok Rona który był wyraźnie sfrustrowany.

 - Dawaj Weasley! - krzyknął kapitan Gryffindoru, Cormac McLaggen - rusz głową!

 Harry'emu było żal Rona ale był dumny ze swojego brata. Nie mógł powstrzymać się od klaskania gdy Draco wykonał imponujący rzut i zdobył kolejnego gola dla drużyny Slytherinu. 

- Może spróbujesz wesprzeć własną drużynę! – krzyknął Ron z grymasem. 

- Może mógłbyś spróbować zablokować bramkę! - Harry odkrzyknął wywołując śmiech innych.

 Nagle zauważył znicza i ruszył za nim. Szukający Slytherinu zaczął podążać zanim ale Harry go zignorował, skupiając się tylko na zniczu. Pospieszył w jego kierunku i prawie go dosięgnął. Zrobił coś czego nie robił od pierwszej klasy, ostrożnie stanął na miotle i sięgnął po znicz w końcu go chwytając. Rozległy się aplauz i okrzyki a Harry już miał usiąść z powrotem kiedy szukający Slytherinu uderzył w niego i spadł z miotły. 

- Inpedimenta!

 Upadek Harry'ego zwolnił a kiedy uderzył o ziemię, zrobił to z delikatnym łoskotem. Draco wylądował obok niego z różdżką w dłoni. 

— Dzięki Draco — powiedział Harry, wciąż trzymając znicz gdy wstał. Pochylił się by podnieść miotłę. Twarz Draco była wściekła i obrócił się by zwrócić się do szukającego Slytherinu.

- Vaisey! Co ty sobie myślałeś! – wrzasnął na siódmoklasistę.

- To był wypadek - uśmiechnął się Vaisey 

- Nie, nie był. Zrobiłeś to celowo! — warknął Draco. Vaisey przewrócił oczami. 

- Robi się nudno kiedy udajesz że lubisz Pottera. Szkoda tylko że nie skręcił sobie karku kiedy upadł. Hej! – wrzasnął, gdy został odrzucony przez zaklęcie Draco. Podskoczył z własną różdżką w dłoni - Densaugeo! - krzyknął. 

Draco z łatwością odbił zaklęcie - Czyrak!

- Ach! - Vaisey jęknął, gdy na jego twarzy pojawiły się czyraki. 

- Co tu się dzieje? - Snape podszedł do zebranej małej grupki. Zwęził wzrok na Vaisey. 

— Malfoy mnie zaatakował! - Vaisey jęknął 

- Właściwie to Vaisey zaatakował Harry'ego zrzucając go z miotły — powiedział z wściekłością Draco. 

- Ja nie!

 - Nie próbuj kłamać, widziałem cię - syknął Snape. Jego serce prawie się zatrzymało kiedy Harry upadł. Vaisey zbladł. 

- To był wypadek.

 - Nie wyglądał na taki - odezwał się Crabbe, podchodząc z Goyle'em. 

– I próbował przekląć Draco – dodał Goyle. 

— Ale Malfoy puka... — zaczął mówić Vaisey.

- Do zobaczenia w moim biurze! -  Snape warknął na Vaisey - Teraz!

 – A co z moją twarzą? -  Vaisey narzekał.

- Co z tym? – zapytał chłodno Snape. Kiedy Vaisey odszedł, Snape zwrócił się do Harry'ego.

 - Jesteś ranny? - Zapytał z troską. 

- Nie, nic mi nie jest - zapewnił go Harry. 

- Czy naprawdę uważałeś za konieczne stanąć na miotle? – zapytał Snape z irytacją. 

W rodzinie siłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz