Harry unosił się na miotle wypatrując znicza a także obserwując trwającą grę. Draco był doskonałym ścigającym i wciąż rzucał kaflem obok Rona który był wyraźnie sfrustrowany.
- Dawaj Weasley! - krzyknął kapitan Gryffindoru, Cormac McLaggen - rusz głową!
Harry'emu było żal Rona ale był dumny ze swojego brata. Nie mógł powstrzymać się od klaskania gdy Draco wykonał imponujący rzut i zdobył kolejnego gola dla drużyny Slytherinu.
- Może spróbujesz wesprzeć własną drużynę! – krzyknął Ron z grymasem.
- Może mógłbyś spróbować zablokować bramkę! - Harry odkrzyknął wywołując śmiech innych.
Nagle zauważył znicza i ruszył za nim. Szukający Slytherinu zaczął podążać zanim ale Harry go zignorował, skupiając się tylko na zniczu. Pospieszył w jego kierunku i prawie go dosięgnął. Zrobił coś czego nie robił od pierwszej klasy, ostrożnie stanął na miotle i sięgnął po znicz w końcu go chwytając. Rozległy się aplauz i okrzyki a Harry już miał usiąść z powrotem kiedy szukający Slytherinu uderzył w niego i spadł z miotły.
- Inpedimenta!
Upadek Harry'ego zwolnił a kiedy uderzył o ziemię, zrobił to z delikatnym łoskotem. Draco wylądował obok niego z różdżką w dłoni.
— Dzięki Draco — powiedział Harry, wciąż trzymając znicz gdy wstał. Pochylił się by podnieść miotłę. Twarz Draco była wściekła i obrócił się by zwrócić się do szukającego Slytherinu.
- Vaisey! Co ty sobie myślałeś! – wrzasnął na siódmoklasistę.
- To był wypadek - uśmiechnął się Vaisey
- Nie, nie był. Zrobiłeś to celowo! — warknął Draco. Vaisey przewrócił oczami.
- Robi się nudno kiedy udajesz że lubisz Pottera. Szkoda tylko że nie skręcił sobie karku kiedy upadł. Hej! – wrzasnął, gdy został odrzucony przez zaklęcie Draco. Podskoczył z własną różdżką w dłoni - Densaugeo! - krzyknął.
Draco z łatwością odbił zaklęcie - Czyrak!
- Ach! - Vaisey jęknął, gdy na jego twarzy pojawiły się czyraki.
- Co tu się dzieje? - Snape podszedł do zebranej małej grupki. Zwęził wzrok na Vaisey.
— Malfoy mnie zaatakował! - Vaisey jęknął
- Właściwie to Vaisey zaatakował Harry'ego zrzucając go z miotły — powiedział z wściekłością Draco.
- Ja nie!
- Nie próbuj kłamać, widziałem cię - syknął Snape. Jego serce prawie się zatrzymało kiedy Harry upadł. Vaisey zbladł.
- To był wypadek.
- Nie wyglądał na taki - odezwał się Crabbe, podchodząc z Goyle'em.
– I próbował przekląć Draco – dodał Goyle.
— Ale Malfoy puka... — zaczął mówić Vaisey.
- Do zobaczenia w moim biurze! - Snape warknął na Vaisey - Teraz!
– A co z moją twarzą? - Vaisey narzekał.
- Co z tym? – zapytał chłodno Snape. Kiedy Vaisey odszedł, Snape zwrócił się do Harry'ego.
- Jesteś ranny? - Zapytał z troską.
- Nie, nic mi nie jest - zapewnił go Harry.
- Czy naprawdę uważałeś za konieczne stanąć na miotle? – zapytał Snape z irytacją.
CZYTASZ
W rodzinie siła
FanfikcePo wydarzeniach w ministerstwie pod koniec piątego roku Harry ma dość. Przepowiednia, znęcający się krewni, utrata Syriusza... jest skończony i to Kończy się awarią w gabinecie Dumbledore'a, wkracza Snape, zdeterminowany by pomóc załamanemu chłopcu...