9

514 17 1
                                    


- Nie podoba mi się ten wygląd - mruknął Draco, wpatrując się w swoje odbicie. Był teraz niższy i bardziej krępy, miał ciemne włosy, ciemne oczy i zadarty nos - Wyglądam brzydko i głupio.

- Cóż, nie wyglądasz głupio - zasugerował Harry. Zaśmiał się kiedy Draco spojrzał na niego - Cóż, wyglądam... zupełnie przeciętnie. - powiedział zadowolonym głosem - Nikt nie zatrzyma się i nie będzie się na mnie gapił.

Bez blizny tylko ciemnoblond włosy i bardzo bladoniebieskie oczy. Bardzo przeciętne cechy. Już teraz były to udane urodziny dla Harry'ego. Zgredek zrobił pełne angielskie śniadanie i kiedy jedli, Snape i Draco dali mu prezenty urodzinowe. Snape kupił mu nową książkę o quidditchu która była bardzo szczegółowa i zawierała niesamowite ilustracje a Draco kupił mu ćwiczebny znicz, wykonany na zamówienie z jego inicjałami. Zgredek nawet zrobił mu prezent, skarpetki które najwyraźniej sam zrobił na drutach. Były...interesujące ze swoimi niedopasowanymi kolorami ale Harry szczerze podziękował promiennemu elfowi. Teraz szykowali się do wyjścia na Ulicę Pokątną.

- Właśnie o to chodzi, nie chcemy się wyróżniać - powiedział Snape. Miał teraz jasne kasztanowe włosy i piwne oczy. Cała trójka wyglądała na czternaście lub piętnaście lat. Wyglądaliby jak trójka zwykłych nastolatków spędzających czas na ulicy Pokątnej - Teraz musimy uważać aby nie używać naszych prawdziwych imion. Pomyśl o imieniu którego użyjemy na ten dzień. Nic co przypominałoby twoje prawdziwe imię. Będę Charles.

- Kenton - zdecydował Draco.

- Daniel - powiedział Harry po zastanowieniu się.

Snape skinął głową i podał Harry'emu różdżkę. To nie byłoby bezpieczne ani mądre gdyby Harry nie miał środków obrony tak na wszelki wypadek - Tylko na wycieczkę - powiedział cicho. Nadal nie wierzył że Harry nie zrobi sobie krzywdy. Nie sądził że to zrobi ale jeśli się mylił, Snape nigdy by sobie nie wybaczył. Draco patrzył jak Harry bierze swoją różdżkę a potem spojrzał zmartwiony na Snape'a - Tylko na wycieczkę - powtórzył Snape.

- Okej - powiedział cicho Harry, rozumiejąc że się martwią. Nie przeszkadzało mu to, miło było mieć kogoś kto się nim opiekował. Wsunął różdżkę do rękawa - Dzięki.



- Więc gdzie najpierw? - zapytał Snape gdy szli ulicą Pokątną - Aptekarz? Rozkwit i plamy?

- Sklep quidditcha! - Draco i Harry powiedzieli jednocześnie. Snape przewrócił oczami.

- Wszyscy normalni nastolatkowie lubią quidditch - powiedział sucho Draco.

- Hermio... to znaczy nie wszyscy - powiedział Harry, krzywiąc się z powodu swojego bliskiego poślizgu.

- Powiedziałem że normalne - zaśmiał się Draco.

- Dobra. Chodźmy do sklepu z quidditchem - powiedział Snape pogodnym głosem. Zignorował rozbawiony wyraz ich twarzy. Nie mógł uwierzyć że to robi, udając nastolatka. Ale dla Harry'ego...

Po sklepie quidditcha poszli do Sugarplums i kupili trochę słodyczy, podczas gdy Snape wyraźnie próbował powstrzymać się od mówienia im żeby nie kupowali tyle cukierków.

- Jesteś pewien że twój ojciec nie będzie miał nic przeciwko temu że kupisz tyle niezdrowego jedzenia? - zapytał Harry'ego sucho. Harry posłał mu bezczelne spojrzenie.

- Nie. Mój tata jest dość łatwy w prowadzeniu.

Draco prychnął, napełniając swój koszyk słodyczami - Tak. Twój tata jest po prostu szczęśliwym facetem.

W rodzinie siłaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz