thirty-three

80 8 7
                                    

Pov: Lucas

Minęło sześć dni odkąd Max jest w szpitalu. Dziewczyna w dalszym ciągu nie wybudziła się z śpiączki, a ja zacząłem tracić nadzieję. Ostatnie sześć dni były dla mnie najgorszym okresem w całym moim życiu. Spędzałem w szpitalu całe dnie, a nawet zdarzało mi się przespać na niewygodnym krześle kilka nocy.

Wpatrywałem się w nieprzytomną dziewczynę nie mając pojęcia co dzieje się wokół mnie. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz sięgnąłem po telefon i nie pamiętam, kiedy ostatni raz zjadłem coś porządnego. Straciłem apetyt i chęci do życia. Rodzice siłą wyciągali mnie z szpitala i zmuszali do kąpieli. Nawet mama Max namawiała mnie abym opuścił szpital. Bardzo martwiła się o córkę, ale martwiła się też o mnie co było bardzo miłe.

Siedziałem zamknięty w czterech ścianach czując się jak na jakimś odwyku. Nie miałem kontaktów z ludźmi, a oprócz moich rodziców i mamy Max nie rozmawiałem z nikim. Odizolowałem się od przyjaciół i gdy tylko przychodzili do szpitala zamykałem się w toalecie, albo wychodziłem na zewnątrz. Zamknąłem się w sobie i nie miałem ochoty na towarzystwo i słuchania, że wszystko będzie dobrze.

Nie będzie dobrze...

Przy życiu trzymała mnie jedynie kawa z automatu. Nie pomagała mi w ogóle. Nie czułem, żadnego przypływu energii, ale piłem ją wierząc, że niedługo będzie lepiej. Byłem tak wykończony, że nie miałem siły spać...

- Lucas... Siedzisz tu cały dzień - usłyszałem głos swojej młodszej siostry. Wredna gówniara postanowiła z dnia na dzień zmienić swój charakter i zaczęła się o mnie martwić. Wykazała mi ogromne wsparcie, które oczywiście odrzuciłem. Czułem, że bardzo jej na mnie zależy, ale rodzeństwo zawsze się nie dogaduje, dopiero gdy przyjdą kryzysowe sytuację to wspierają się nawzajem.

- Wyjdź - mój głos był cichy i ochrypnięty. Miałem wrażenie jakby ktoś przeciął mi struny głosowe. Każde słowo i każde przełykanie śliny było dla mnie ogromnym wyzwaniem. Erica głośno westchnęła zdając sobie sprawę, że mnie nie przekona. - Mam upiekła twoją ulubioną szarlotkę - postawiła jakiś papierowy worek na jedną z szafek i wyszła zostawiając mnie samego.

Spojrzałem na zapakowane jedzenie, ale na samą myśl o zjedzeniu czegoś zrobiło mi się niedobrze. Wróciłem wzrokiem na Max i spojrzałem na jej bladą twarz. Delikatnie złączyłam rękę z tą jej. Nie czułem znajomego ciepła tylko okropny chłód, który sprawił u mnie dreszcze.

Kciukiem zacząłem delikatnie przejeżdżać po jej suchej i zimnej dłoni. Spojrzałem na jej twarz i zacząłem przyglądać się każdemu zarysowi.

Max Mayfield to najpiękniejsza dziewczyna na świecie. Kocham jej błękitne oczy, które zawsze mnie hipnotyzują. Kocham jej idealnie zadarty nos i wyrazistą linię szczęki. Kocham jej uśmiech, a jeszcze bardziej kocham jej miękkie usta, które smakują truskawką.

Nagle poczułem jakiś uścisk na mojej dłoni. Natychmiast spojrzałem na moją rękę, będąc pewien, że mam jakieś zwidy. Zmarszczyłem brwi, ale po chwili zauważyłem jak palec Max delikatnie ściska moją dłoń.

Otworzyłem szeroko usta wpatrując się w to jak marszczy nos. Na początku myślałem, że mam jakieś zwidy, ale w końcu zdałem sobie sprawę, że to dzieje się naprawdę. Max wykazała znaki życia, a to dobrze. Nie byłem w stanie opisać swojego szczęścia, ale też szoku. Traciłem nadzieję, że się wybudzi, a tutaj niespodzianka.

- Max? - bardziej uścisnąłem jej dłoń. Rudowłosa z wielkim trudem otworzyła ciężkie powieki i spojrzała prosto na mnie. Jej oczy były przekrwione i widziałem w nich pustkę, ale mimo to uśmiechnąłem się czując radość. - Lucas? - miałem ochotę skakać z szczęścia. Max wybudziła się z śpiączki i poznała mnie. Tylko tyle potrzebowałem, aby znów stanąć na nogi.

Dear Max |LUMAX|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz