twenty-six

86 9 30
                                    

Pov: Max

W ciszy jadłam obiad przyrządzony przez moją mamę. Nastał jakiś cud, że kobieta zrobiła obiad. Co prawda nie był on dobry, bo ziemniaki były strasznie jałowe, ale wolę to niż suchy i stary chleb z przeterminowanym pasztetem.

- Max dlaczego nie ma cię ciągle w domu? - zapytała kobieta przełykając kawałek mięsa. - Spotykam się z znajomymi - wzruszyłam ramionami. - Ciągle widzę cię z tym czarnoskórym. Jesteście parą? - zapytała, a ja miałam ochotę ją zamordować za te pytanie.

- To tylko przyjaciel - westchnęłam. - Przedwczoraj mówiłaś, że to twój kolega.
- A co to za różnica? - upuściłam gwałtownie widelec będąc zirytowana pytaniami matki. Nie dałam jej dokończyć, ponieważ natychmiast pobiegłam do swojego pokoju. Zaraz powinnam wyjść, aby zdążyć na trening Lucasa. Wczoraj zostawiłam chłopaka w osłupieniu i nie obiecałam się zjawić, dlatego będzie miał ogromną niespodziankę, kiedy zobaczy mnie na trybunach.

Chciałam pod drodze wskoczyć do sklepu, aby kupić cole dlatego też zaczęłam szukać portfela, którego nigdzie nie widziałam. - Cholera - zrzuciłam kołdrę na podłogę, lecz po portfelu ani śladu. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że zostawiłam go u Jane na szafce nocnej. Odgarnęłam włosy za ucho i poprawiając szybko makijaż, który trochę mi się rozmył w szkole wyszłam z domu. Wsiadłam na deskorolkę, założyłam słuchawki na uszy i zaczęłam kierować się w stronę domu Hopper'ów.

***

Dotarłam pod dom Jane i głośno przeklnęłam, kiedy zauważyłam znajomy czarny samochód należący do Wheeler'a. Zabrałam deskorolkę pod pachę i z szybko bijącym sercem od stresu zadzwoniłam do drzwi. Nie dostałam żadnej odpowiedzi dlatego przyłożyłam ucho do drzwi i usłyszałam głośne jęki przez co natychmiast się skrzywiłam.

Spojrzałam przez okno od salonu, ale w domu nie zauważyłam żadnej żywej duszy. Zdenerwowana zaczęłam pukać pięścią w drewniane drzwi o mały włos nie wyważając ich z zawiasów.

- Halo?! - zaczęłam krzyczeć nie przestając dzwonić i pukać w drzwi. - Czego?! - nagle drzwi wejściowe gwałtownie się otworzyły, a w nich w własnej osobie stanął Mike Wheeler bez koszulki i spodenek. Stał przed mną ociekający z wody i w samych bokserkach nie mając żadnego poczucia wstydu. - Jest Jane? - zajrzałam w wnętrze, a Wheeler specjalne zasłonił ciałem wnętrze domu.

- Nie ma - odpowiedział wrednie poprawiając swoje mokre włosy. - Zostawiłam wczoraj portfel - przepchnęłam się przez bruneta ignorując jego zabójcze spojrzenie. Natychmiast skierowałam się do pokoju Jane w celu odnalezienia mojego portfela.

Po drodze spojrzałam na łazienkę w której paliło się światło. Drzwi się otworzyły, a z nich wyszedł mokry Will, który był przykryty ręcznikiem. No nieźle się bawią, kiedy mają wolną chatę. - Co się stało Max? - zapytał zmartwiony, ale ja zwinnie go wyminęłam wchodząc do pokoju szatynki.

Moim oczom od razu ukazał się mój portfel. Chwyciłam go w rękę i natychmiast opuściłam pomieszczenie. - Miłego ruchanka chłopcy - poklepałam Will'a po ramieniu, a następnie posyłając sztuczny uśmieszek Mike'owi czym prędzej opuściłam dom Hopper'ów.

***

Na trening Lucasa przyszłam spóźniona, ale przynajmniej mam colę. Otworzyłam uliczkę od stadionu i od razu zajęłam miejsce w czwartym rzędzie na trybunach. Na boisku było sporo koszykarzy, którzy trenowali rzuty do kosza i kozłowanie.

Pomiędzy nimi biegał zły trener, który co chwilę gwizdał poprawiając pozycję chłopaków. Z ust koszykarzy ciągle padały przekleństwa co nie podobało się trenerowi. Na trybunach zaś nie było zbyt wiele osób. Na końcu ujrzałam dwie dziewczyny, które zauroczone wpatrywały się w jakiegoś bruneta. Machały do niego i posyłały całusy. Kilka centymetrów od mnie siedziała w ciszy blondynka z wysokim kucykiem na głowie.

Dear Max |LUMAX|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz