2.

296 6 0
                                    

Poraz kolejny na miejscu okazało się, że dzielimy wraz z Mikołajem apartament.
Hotel znajdował się w starej kamienicy. Nasz apartament wyglądał jak z bajki, był w stylu nowoczesnym, delikatnie pomieszanym ze stylem loftowym, a widok na miasto z okna zapierał dech w piersiach.
Na wejściu witała Nas ogromna ściana luster, która przykrywała ogromną szafę.
Z przedpokoju wchodziliśmy do części wspólnej. W części centralnej stała ogromna i nowoczesna rogówka, przed którą stał duży szklany stolik. Był tutaj też aneks kuchenny, chociaż wydawał się zbędny z uwagi na opłacone już pełne wyżywienie. Pod oknem stał lustrzany sekretarzyk. Po dwóch przeciwnych stronach znajdowały się Nasze sypialnie. Ja wybrałam tą po prawej stronie. W mojej sypialni znajdowała się kolejna szafa, tym razem przeszklona i podświetlana od środka. Wielkie łóżko zajmowało większość pokoju. Toż obok znajdowała się moja prywatna łazienka. Duży prysznic mogący pomieścić na oko pięć osób mieścił się naprzeciwko ogromnego lustra. Standardowo umywalka, oraz toaleta znajdowały się za małym murkiem.

Pierwszy raz okazało się, że umowę będziemy negocjować już następnego dnia od Naszego przyjazdu. Przygotowałam strój na jutro: szerokie eleganckie czarne spodnie, satynowa bordowa koszula i beżowe szpilki. Gotowa wyszłam z sypialni na kolację. Oczywiście Mikołaj zaginął w akcji, a jeszcze dziś wieczorem mieliśmy omawiać strategię.
Kiedy wróciłam najedzona z kolacji, czekał na mnie w części wspólnej. Pierwszy raz widziałam go w dresach i sportowej obcisłej koszulce. Urzekł mnie ten widok, ale jak zwykle musiałam odgonić swoje natrętne myśli.
Pan poważny nerwowo zerkał na zegarek, a kiedy tylko ściągnęłam buty zaprosił mnie do burzliwej debaty.
Zawsze kłóciliśmy się podczas omawiania strategii, był to stały punkt Naszej burzy mózgów, która zawsze kończyła się porozumieniem.
Wyszłam do okna, żeby zapalić, co nie umknęło uwadze mojego współlokatora.
- Alicja. Kiedy rzucisz to świństwo?
- Mikołaj, przerabialiśmy to już. O wiele mniej palę w Twojej obecności, tylko czasami naprawdę nie mogę powstrzymać swojego nałogu.
- Znęcasz się nade mną, a jeszcze bardziej nad samą sobą.
- Przepraszam, następnym razem wyjdę przed hotel, albo będę palić w swoim pokoju.
- Dobra, już nie popadajmy w takie skrajności. Wychodzę. Miłego wieczoru. Jutro o 8:30 przyjeżdża po Nas samochód. Bądź gotowa o 8:00, przegadamy jeszcze parę spraw.

Po tych słowach wyszedł. Jak zwykle zostałam sama. Wzięłam długi prysznic, a później położyłam się spać, ustawiając budzik na 7:00. W końcu muszę mieć czas, żeby doprowadzić się do stanu reprezentatywnego. Mikołaj wrócił późno w nocy do apartamentu, dźwięk odbijanej karty wybudził mnie z mojego lichego snu.

O 8:00 wyszłam do części wspólnej. Ku mojemu zdziwieniu Mikołaj na mnie nie czekał. Usiadłam wygodnie na rogówce zajadając śniadanie, które wczoraj zamówiłam do pokoju. Spóźnienia nie były w Jego stylu. Po dziesięciu minutach drzwi Jego sypialni otwarły się, a ja nagle zapomniałam przeżuwać. To, że Mikołaj jest przystojny jest oczywiście niepodważalne. Ale to jak wyglądał dziś, przerosło moje najśmielsze oczekiwania.
Wyglądał jak rodem wyciągnięty z Włoskich filmów o mafii. Był ubrany cały na czarno, nawet założył spinki do mankietów. Zmierzyłam go z góry do dołu i przełknęłam głośno ostatni kęs śniadania.
- Idę zapalić, zaraz wrócę.
- Nie przesadzaj. Pal tutaj w oknie, nie przeszkadza mi to tak bardzo.

Zdziwiłam się, pierwszy raz od niepamiętnych czasów, odezwał się do mnie w tak normalny i niewyniosły sposób. W między czasie dopinaliśmy szczegóły. Nie stresowałam się, nigdy się nie stresuję, zawsze wierzę w Nasze powodzenie.
Kiedy paliłam w oknie, poczułam Jego wzrok na sobie. Była to dla mnie nowość, gdy tylko się odwróciłam nadal patrzył na mnie. Dopiero po chwili zorientował się, że właśnie został przyłapany. Spojrzał na mnie i tylko wzruszył ramionami, wracając do leniwego przeżuwania.

Ku Naszemu zdziwieniu, podczas negocjacji podpisaliśmy nowy kontrakt. Nie byliśmy na to przygotowani mentalnie. Zazwyczaj we Włoszech trwa to o wiele dłużej, tym razem trwało to zdecydowanie ekspresowo jak na ten kraj
Po powrocie do apartametu, rzuciłam szpilki w kąt, rozwiązałam włosy, a Mikołaj podwinął swoje rękawy i wyglądał przez okno. Przy stoliku wertowałam strony umowy, niedowierzając że wszystko mamy za sobą. Poczułam wielką chęć rozluźnienia atmosfery, a raczej rozluźnienia Mikołaja. Upchałam się obok niego w oknie, szturchając go łokciem. Nie uszło to mojej uwadze, że podczas szturchania go łokciem uśmiechnął się. Pierwszy raz widziałam Jego szczery uśmiech.
- Mikołaj, do kiedy zostajemy we Włoszech?
- W teorii do niedzieli.
- Super! A dlaczego w teorii?
- Podpisaliśmy dziś kontrakt, więc powinniśmy już jutro wracać- zrobiłam smutną minę, nie chciałam jeszcze wracać do Polski. Prawdopodobnie Adam jeszcze się nie wyprowadził, a nie chciałam się na niego natknąć.
- Zostańmy do niedzieli, proszę. Może spędzimy miło czas, wspólnie. Chociaż raz.
- Nie wiem Ala, naprawdę ciężko mi powiedzieć czy możemy.
- Ale to chyba my ustalamy ile zostajemy w danym miejscu, czy się mylę?
- Nie mylisz się.
- Więc o co chodzi?
- Dobrze, zostaniemy. Ale pod jednym warunkiem.
- Jakim?
- Dzisiaj pójdziesz ze mną na rower.
- Dobrze wiesz, że ja i sport nie bardzo idziemy w parze.
- W takim razie wracamy.
- No dobrze, niech będzie więc rower.
- Jeszcze jedno...
- Co tym razem? Bieganie? Wspinaczka. Mikołaj wybacz, ale nie.
- Pójdziesz dzisiaj ze mną na kolację? Zamówię stolik w restauracji na dachu.
- Żartujesz prawda?
- Nie żartuje. To jak?
- Dobrze, niech będzie kolacja.
- Za 30 minut widzę Cię w stroju sportowym.
- Nie musisz być już taki oficjalny. Wyciągnij w końcu ten kij z dupy i zacznij korzystać z życia- rzuciłam i szybko udałam się do swojej sypialni. Często dogryzaliśmy sobie, ale nigdy nie odważyłam się odezwać do Niego w ten sposób. Nie wiedziałam jak zareagował.
Po 30 minutach wyszłam do części wspólnej, nie miałam już makijażu. Wyglądałam jak nieszczęśliwe 17 letnie dziecko. Miałam na sobie sportowy top, biker shortsy i sportowe buty. Włosy związałam w wysoki kucyk. W drzwiach pojawiliśmy się praktycznie jednocześnie. Mikołaj miał na sobie krótkie spodenki i obcisłą sportową bluzkę. Znów go lustrowałam, a Nasze oczy spotkały się w bardzo peszący sposób.
- Jeszcze jedno Alu...
- Tak?
- Przy kolacji przedyskutujemy jeszcze jedną ważną kwestię.
- To znaczy?
- Nie będę ukrywał, że działasz na mnie w niebezpieczny sposób i przestaję nad sobą panować- spuściłam wzrok- Albo dojdziemy do porozumienia, albo przestaniemy ze sobą współpracować. Nie mogę znieść tej atmosfery.
- Mikołaj. Czy Ty zawsze musisz być taki oficjalny? Czy wszystko musi wiązać się z pracą? Nie musisz mi teraz odpowiadać. Ale zabijasz spontaniczność, nie jestem pierwszą lepszą gówniarą, która ląduje w Twoim łóżku. Więc proszę Cię, nie wracaj do tego tematu, aż do kolacji.

Wyrzuciłam z siebie te słowa, a on wydawał się zdziwiony. Po raz pierwszy, widziałam zmieszanie na Jego twarzy. Być może myślał, że dam się podpuścić, lub się na Niego rzucę? Co prawda, miał ku temu powody. Raz podczas wyjazdu, kiedy wróciłam wstawiona z wyprawy na miasto, krzyczałam w pokoju że kiedyś w końcu go przelecę. Tylko było to dawno i mimo że miałam na niego wielką ochotę, nie chciałam robić z przyjemności interesów. Jestem ciekawa, czy kiedy jest w związku, też jest taki strasznie oficjalny. Oczywiście mi nie będzie dane się o tym przekonać.
W tą grę zagram po swojemu.

KONTRAKT. Duet idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz