23.

160 3 0
                                    

Wspólny prysznic. Spokojny, bez pieszczot, czy też seksu. Celebracja wspólnego czasu, pogłębianie relacji. Cudowne uczucie.

Usiedliśmy przed telewizorem, chciałam wybrać kolejną porcję dziecięcego kina. Mikołaj spoważniał, aby za chwilę ucieszyć się jak małe dziecko. Oczy mu błyszczały.

- Ala! Masz wolne do końca tygodnia w pracy?
- Tak, a co?

Spojrzałam na Niego badawczo. Nigdy się niczym tak nie ekscytował.

- Nic, wiem jak upiec dwie pieczenie na jednym ogniu! Cudownie!
- Mikołaj, ale ja nie rozumiem o co Ci chodzi. Powoli i do brzegu. Jakie dwie pieczenie do jasnej cholery?! Bredzisz. Pokaż czy masz gorączkę!

Przyłożyłam dłoń do Jego czoła, było zupełnie zimne. Czekałam na odpowiedź.

- Zabieram Cię na dłuższy weekend na Śląsk.
- Jak na Śląsk? Po co? Przecież możemy zostać w Warszawie.
- Już Ci tłumaczę Gamoniu! Na Śląsku mieszkają moi rodzice, moja mama od dawna suszy mi głowę, żebym w końcu ich odwiedził.

- Ale do czego ja Ci tam jestem potrzebna?
- Będziesz udawać moją dziewczynę!
- Czekaj... Co kurwa?!
- Nie daj się prosić. Mama ciągle suszy mi głowę, że pewnie kogoś mam, ale się wstydzę... No wiesz jakie są mamy.

- Ja nie wierzę, że prosisz mnie o coś tak absurdalnego! Popierzyło Cię już totalnie!
- Ale ja Cię nie proszę, ja Cię uświadamiam. Nie masz wyboru. Daj mi chwilkę.

Uniósł jeden palec ku górze i złapał za telefon. Wyszedł z mojego salonu, aby wrócić po chwili.

- Załatwione, jutro obiad jemy już na Śląsku. Pakuj się!
- Pogrzało Cię... To jest ostatnia moja przysługa dla Ciebie. Udawać Twoją dziewczynę?! Ja pierdole...

- Będę po Ciebie jutro rano, bądź gotowa 8. Śniadanie zjemy po drodze.

Zaczął ubierać się szybko i wyszedł do przedpokoju. Po czym w podskokach wrócił, aby ucałować mnie w czoło.

- Uwielbiam Cię... GAMONIU!

Uśmiechnęłam się, chciałam coś odpowiedzieć, ale Jego już w moim mieszkaniu nie było.

Zostałam przyparta do muru, więc zaczęłam się pakować w głowie przeklinając Jego debilny pomysł.

Następnego dnia rano, ubrałam się dosyć luźno. Czekała Nas troszkę dłuższa podróż. Miałam na sobie beżową bluzę z LAMANII i obcisłe spodnie jeansowe. Nie wiedziałam jak się ubrać. Jacy są Jego rodzice. Zaczęłam stresować się tak bardzo, jakbym faktycznie była dziewczyną Mikołaja.

7:50 dzwonek do drzwi, wyglądam przez wizjer. Stoi tam ON. Po raz kolejny widzę go w dresach. Uwielbiam ten widok. Otwieram drzwi, buziak w policzek. Zgarnięcie mojej walizki i już za moment usadawiam się wygodnie w siedzeniu pasażera.

- Słuchaj Ala, nie przestrasz się. Moi rodzice, zazwyczaj sprawiają wrażenie zadufanych. Ale tak nie jest. Po prostu mają mnóstwo kasy, więc ludzie odbierają ich różnie.
- W zajebiste bagno mnie wpakowałeś. Ile lasek zabrałeś do Nich?

W moim głosie dało się wyczuć nutę zazdrości. Kurwa, coraz bardziej daję znać całą sobą, że zaczyna mi na Nim zależeć.

- Jesteś druga. Spokojnie... Naprawdę jestem Ci wdzięczny za tą przysługę.

Uśmiechnęłam się.

Podczas śniadania omówiliśmy wszystkie szczegóły Naszego udawanego związku.

Kiedy tylko ruszyliśmy w dalszą podróż, ucięłam sobie drzemkę. Obudziłam się dopiero wtedy, kiedy Mikołaj wjechał na próg zwalniający.

Ocierając buzię z przyschniętej śliny, rozglądałam się po okolicy. Wjechaliśmy w osiedle luksusowych domków. Ale ciągle się nie zatrzymywaliśmy.

W końcu dojechaliśmy do końca drogi. Wysoki płot przysłaniał mi widok domu.
Mikołaj otworzył bramę z pilota, a mi ukazał się piękny i nowoczesny dom. Na skraju lasu, z przepływającyn strumyczkiem przez działkę.

Mój towarzysz szturchnął mnie wychodząc z auta i rzucił mi najmilszy uśmiech, z Jego dotychczasowych uśmiechów. Otworzył mi drzwi, zabrał walizki i poszedł przodem.

Czułam się zawstydzona i zafascynowana jednocześnie. Kiedy tylko podeszliśmy pod drzwi wejściowe, Jego mama otwarła je z wielkim impetem.

- Cześć Kochanie.

Przywitała Mikołaja buziakiem w policzek, ledwo sięgając. Podeszła do mnie.

- Ty pewnie jesteś Alicja. No w końcu ktoś na moim poziomie.

Zaśmiała się, a ze mnie wyparowało całe powietrze. Była ubrana podobnie do mnie, więc wpasowałam się w klimat Pani domu. Zaprosiła Nas gestem do środka. Mikołaj położył walizki w kąt.

- Mikołaj, nie wiem czy Tata do Ciebie dzwonił. Ale kazał Was przeprosić. Będzie dopiero jutro. Sami rozumiecie jak to jest z biznesami. Prawda?

Skąd Ona wie, że zajmuję się jak to nazwała "biznesami". Cóż, Mikołaj opowiedział jej o mnie zdecydowanie więcej, niż mi się przyznał.

- Za godzinkę będzie obiad. Zadzwonię do Was, a teraz się rozpakujcie. Kochanie, jak zawsze dla Ciebie jest skrzydło gościnne.

Mikołaj zabrał walizki i zaczął mnie prowadzić. Wlekłam się za Nim, podziwiając wystrój całego domu.

Kiedy doszliśmy do Naszej sypialni, spojrzałam wymownie na mojego weekendowego chłopaka.

- No co?

Wzruszył ramionami.

- Pytała, to jej opowiedziałem parę szczegółów, wielkie mi rzeczy.

Podszedł do mnie i przysięgam, zrobił najsłodszą rzecz na świecie. Objął mnie swoim ramieniem i ucałował moje czoło.

Zawstydzona zgarnęłam swoje rzeczy z walizki, po to aby się przebrać i pomalować. Zniknęłam w otchłani ogromnej łazienki.

Łazienka. No tak, była piękna. Elegancka, z elemntami drewna, dużą wanną i ogromnym prysznicem. Lustra były przystosowane do makijażu.

Jest tu lepiej niż w najdroższym hotelu.


KONTRAKT. Duet idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz