41.

67 5 1
                                    

Zaczęło się robić bardzo zimno na zewnątrz, więc weszliśmy do domu. Pani Marta, właśnie szła w stronę kuchni.

- Mamo, gdzie idziesz? Mamy do pogadania.

Powiedział poważnie Mikołaj, a ja aż podskoczyłam. Nie mam pojęcia co on znowu sobie wymyślił.

- Mikołaj, przecież idę do kuchni. Znasz ten dom jak nikt inny, a Ty mnie pytasz gdzie idę.

Zażartowała.

Myślałam, że chcą porozmawiać sami, dlatego chciałam iść w stronę sypialni. Ale Mikołaj pociągnął mnie delikatnie w swoją stronę. Poczłapałam za Nim, a on nie puszczał mojej ręki.

Usiedliśmy przy dużej wyspie kuchennej. Mikołaj zaczął robić dla wszystkich herbatę.

Podał mi kubek.

- Pij Mała. Zmarzłaś strasznie na tej huśtawce.
- Przecież już nie musicie udawać, że jesteście razem. Nie tym razem.

Speszyłam się. Dalej czuję się z tym nieswojo, że w tak perfidny sposób Mikołaj oszukał swoją mamę, a ja jeszcze mu na to pozwoliłam.

- Mamo, ale my nie udajemy. Jesteśmy razem, od jakiejś godziny.

Kobieta wydała się zaskoczona. Po chwili pokiwała głową, podeszła do mnie i ucałowała mój policzek.

- Dzieci, ja nad Wami nie nadążam. Biedna Ala, nie wie na co się pisała...
- Mamo!

Skarcił ją Mikołaj.

- No co?! Sam wiesz jaki jesteś! Ale no dobrze, dobrze. Nie macie pojęcia jak się cieszę, że w końcu przestaliście oszukiwać sami siebie.

Otwarłam buzię ze zdziwienia. Ja w tej rozmowie byłam ozdobą, siedziałam i siorbałam herbatę, która parzyła mnie w usta i język.

- Alu nie patrz tak na mnie. Przecież podczas ostatniej wizyty widziałam jak na siebie patrzycie. Jak się dotykacie, zerkacie ukradkiem.  Takie rzeczy się widzi.

Przewróciłam oczami i wypuściłam głośno powietrze. Mikołaj pogładził mnie po udzie.

- Już dobrze, już Was nie męczę. Strasznie się cieszę! Idźcie już spać zakochańcy. Jutro zjecie śniadanie sami, ja muszę jechać do firmy.

Ucieszyłam się nawet, że będziemy jedli sami. W końcu nie będę musiała wstać z budzikiem na śniadanie. Mimo, że nikt tego ode mnie nie wymagał, to dla mnie było to oczywiste że chciałabym zjeść ze wszystkimi.

Jeżeli ktoś zaprasza mnie do swojego domu, to staram się przestrzegać zasad w nim panujących.

Udaliśmy się do sypialni, wzięłam długi prysznic i ułożyłam się wygodnie w łóżku. Obok mnie położył się Mikołaj.

- To jak Mała, co Ty to do mnie czujesz?

Zaśmiał się, a mi pozostało przewrócić oczami. Podobało mu się to co słyszy.

- Kocham Cię Mikołaju!
- Ja Ciebie też kocham moja Alicjo.

Wtulił się we mnie. Lubię Jego obecność. Dręczy mnie jednak, że przez mój stan zdrowia nie jesteśmy w stanie uprawiać mojego ulubionego rodzaju seksu.

- Chciałabym mieszkać na Śląsku. Podoba mi się tu zdecydowanie bardziej niż w Warszawie.
- Da się załatwić. Ale mała to dopiero po ślubie.

Zrobiło mi się gorąco. Ilekroć Mikołaj chociażby wspomina o ślubie ja zalewam się rumieńcem.

Nigdy nie myślałam, że tak mogłoby wyglądać moje życie. Nie wyobrażałam sobie nawet takiego zwieńczenia swojego życia. Myślałam że będę zawsze lekkoduchem. Takie miałam też podejście.

Jednak przy Mikołaju zmieniło mi się to o 180°. Nie wiem co ten człowiek ma w sobie, ale w tej sytuacji wyobrażam sobie tylko Jego jako mojego męża.

Widząc moją reakcję, przysunął się bardziej do mnie, obróciłam się na bok, wypinając tyłek w Jego stronę.

Boże, ale mam na Niego ochotę. Napierał na mnie swoim penisem, zsunął ze mnie spodenki z piżamy i bieliznę.

Sprawnym ruchem wszedł do mojego ciepłego i wilgotnego wnętrza, mrucząc coś pod nosem.

Posuwał mnie delikatnie, w pozycji na łyżeczkę. A ja szczytowałam raz za razem.

Chciałam ostrzej, mocniej i tak jak zawsze. Lecz gdy tylko podkręcałam tempo on zwalniał.

W końcu doszedł.

- Alu, nie możemy. Wiesz że ze względu na Twój stan musimy uważać. Twoje żebro nie ma się raczej zbyt dobrze.

Westchnęłam głośno.

Było późno, ale nie chcieliśmy jeszcze iść spać. Wyspaliśmy się w dzień. Włączyliśmy telewizor i rozmawialiśmy o przyszłości.

Nasze marzenia krążyły wokół wspólnej firmy, mieszkania tutaj na Śląsku i założeniu rodziny.

Byłam w szoku z jaką lekkością o tym rozmawialiśmy, jak bardzo Mikołaj był tego pewny. A ja nie czułam w ogóle oporów względem tego.

Być może dzieje się to zbyt szybko, ale to nie ważne. Jeżeli dwoje ludzi zna się na wylot, a mimo to byliśmy w stanie się pokochać jest to nieważne.

Chcę wiedzieć co przyniesie Nam przyszłość.

KONTRAKT. Duet idealnyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz