pov Luna
Dzisiaj był piękny słoneczny dzień. Aktualnie leciałam do mojego przyjaciela Asha. Wyjrzałam przez okno i zobaczyłam stado pidgey'ów. Leciały w dwóch prostych liniach pośród białych jak śnieg chmur, na które tak bardzo chciało się wskoczyć i pospać. Oparłam głowę o okno i dalej obserwowałam pokemony, aż nie ogłoszono że za pięć minut lądujemy.
***
Gdy wylądowaliśmy w Kanto zabrałam wszystkie swoje rzeczy i ruszyłam w stronę wyjścia. Wzięłam swój telefon i napisałam Ash'owi że już wylądowałam.
***
Musiałam czekać na swoją walizkę 20 minut, nie wiem czemu ale dobrze. Zabrałam walizkę i poszłam szukać Ash'a. Na szczęście nie musiałam długo szukać, bo to on znalazł mnie pierwszy. Zabrał ode mnie walizkę i mocno przytulił. Był to tak nieoczekiwane że przez chwilę nie wiedziałam co zrobić, ale potem odwzajemniłam to.
- Tak dawno się nie widzieliśmy - powiedział gdy się ode mnie odkleił. Pokiwałam głową na potwierdzenie jego słów. Byłam zmęczona po locie, co chyba zauważył i poszliśmy w stronę wyjścia, gdzie na nas czekała w aucie jego mama.
- Dzień dobry pani ketchum- przywitałam się
- Dzień dobry słońce- mama Asha odpaliła auto i pojechaliśmy w stronę ich domu
***
Gdy dojechaliśmy Ash wniósł moją walizkę na piętro a ja gdy tylko położyłam się, od razu zasnęłam. Obudziłam się o 18 więc za chwilę powinna być kolacja. Przebrałam się w moje ulubione rzeczy i się rozpakowałam. Wypuściłam swoje pokemony, które zaczęły się bić o łóżko. To jest norma jak tylko dojedziemy gdziekolwiek to najpierw się biją o łóżko, a potem gdy tylko usłyszą słowo jedzenie to poturbują i zniszczą wszystko na swojej drodze. Teraz właśnie pani ketchum powiedziała zakazane słowo i wszyscy obrócili głowy w stronę drzwi. Rzuciłam się w stronę drzwi i otworzyłam je żeby nic się im nie stało i wybiegłam na korytarz żeby także uratować swoje życie, ponieważ to jeszcze nie mój czas.
***
Gdy zjedliśmy kolacje poszłam szykować się do snu. Umyłam się, nałożyłam na twarz jakiś krem i przebrałam się w piżamę. Poszłam do pokoju i położyłam się na łóżku. Moje pokemony leżały na łóżku ale potem Lycanrock i zoroark poszły spać na kocyk, ponieważ było zbyt mało miejsca dla nas wszystkich. Włączyłam telefon i zobaczyłam że dzwoni do mnie Ash
- Halo- Była godzina 22 i do tego on mieszka parę pokoi ode mnie, więc chciałam pójść do jego pokoju i mu walnąć za to że mnie obudził.
- Cześć, Luna chciałbym ci coś wyznać, otóż...- i w tej sekundzie eevee nosem rozłączyła mnie
-Eevee !- krzyknęłam na nią cicho i zadzwoniłam do niego znów. Wytłumaczyłam mu szybko co się stało i oboje zaśmialiśmy się cicho- A więc co mi chciałeś powiedzieć ?
- Że cię kocham- Zamarłam na chwilę. Najpierw myślałam że to żart, ale potem zrozumiałam że on sobie nie żartuje. Przełknęłam nerwowo ślinę i odpowiedziałam
- Ja ciebie też - I się rozłączyłam. Cała byłam czerwona i nogi mi się trzęsły ze stresu. Dostałam wiadomość od Asha więc trochę spanikowałam. A co jeśli sobie żartował, a ja mu powiedziałam to co powiedziałam ? Co jeśli teraz zechcę zerwać kontakt ? Weszłam na wiadomość a tam tylko dobranoc. Zrobiłam krzywą minę tak i odłożyłam telefon, dobra rano o tym porozmawiamy.
--------------------------------------------------------------
519 słów. Wiem że mnie długo nie było ale no jakoś weny nie miałam ( mówię to tak jakbym teraz miała) ale spróbuje trochę napisać zanim wakacje się skończą
CZYTASZ
Preferencje Pokemon
Fanfiction( możecie pisać jakie postacie chcecie, oprócz już napisanych) #3 Pokemon - 18.02.2023