Rozdział 1

52 4 0
                                    



Patrzyłem na mapę, popijając piwo. Dokładnie przyglądałem się pożółkniętemu papierowi, a raczej zapisanym na nim ledwo widocznym słowom. Palcem kreśliłem linie, starając się wyznaczyć najbardziej dogodną drogę do Fiertsu. Choć jeszcze trudno było mi dokładnie określić ile czasu zajmie mi ta podróż, spodziewałem się, że będzie to kilka dni. 

Westchnąłem, biorąc kolejny łyk z drewnianego kufla. Gwar panujący w tawernie nie był zbyt pomocny w układaniu poważnych planów. Jednak nie, żebym się tego nie spodziewał. Kilka stolików dalej dwóch napakowanych orków, właśnie siłowało się na rękę. Kilka innych z ras wpatrywało się w nich, dopingując. Jakieś kobiety tańczyły do muzyki wygrywanej przez wędrownych grajków. Kelnerki chodziły rozdając drewniane kufle, z których czasami im się coś wylało. Śmiechom, krzykom i tańcom nie było końca. 

W końcu stwierdziłem, że wgapianie się w pergamin nie sprawi, że nagle znajdę się u celu podróży. Dopiłem napój, po czym zabrałem mapę z drewnianego, topornego stołu. Rozejrzałem się jeszcze po najbliższym otoczeniu. Ściany tawerny zrobione z ciemno brązowych kłód ginęły w mroku, ponieważ oświetlony świecznikiem był tylko środek pomieszczenia. Na każdym stoliku stała świeczka spalona prawie, że do granic możliwości. Jednak dzięki wnętrzu utrzymanemu w ciepłych barwach atmosfera tego miejsca była bardziej żywa. Aromat piwa i podgrzanego mięsa był wszechobecny. Starałem się jak mogłem ignorować nieprzyjemny odór spoconych ciał i wymiocin, który czasem dolatywał do mojego nosa.

Gdy mój wzrok z powrotem padł na stolik przy którym siedziałem, zorientowałem się, że ktoś się we mnie wpatruje. Kątem oka spojrzałem w tamtą stronę.

Serce zabiło mi szybko na widok smoliście czarnych rogów wyrastających nad skroniami oraz lekko poczerniałych łusek znajdujących się gdzieniegdzie na bladej skórze chłopaka. Jednak nie dałem po sobie poznać, że uląkłem się na widok dragonira.

Zmrużyłem oczy, dalej bacznie mu się przyglądając zza swojej białej grzywki. 

Czemu się na mnie patrzy? Chce mnie okraść, napaść, czy o co może chodzić? O tej rasie słyszałem sporo i nic z tego nie było dobre. 

Jemu już chyba znudziło się samo przyglądanie, bo przestał opierać się biodrem o bar. Odłożył kufel, rzucając niedbale złote monety na ciemne drewno. Te kilka sekund wystarczyło, abym zdążył dokładniej mu się przyjrzeć. Proste rogi wystawału mu na długość około połowy jego głowy. Nie byłem w stanie dokładniej stwierdzić przez roztrzepane ciemno granatowe włosy, wystające w każdą możliwą stronę. Wyjątkiem było jedno pasmo wyrastające znad karku, które spiął w luźno zwisającą długą kitę. Miałem ochotę skarcić samego siebie za zatrzymanie wzroku na dole jego szaty, gdzie doszukiwałem się ogona. Przecież to oczywiste, że w plotkach i legendach musi być coś naciągnięte. 

Zdążyłem jeszcze zwrócić uwagę na dwie szable zwisające u jego pasa.

Gdy ruszył w moją stronę, spiąłem mięśnie będąc gotowy do złapania za łuk i przestrzelenia mu głowy. Dragonir wyczuł moje ostrożne podejście do niego.

Zaśmiał się, siadając naprzeciwko mnie przy moim stole.

-Spokojnie, nie gryzę.- Odezwał się, obdarzając mnie rozbawionym uśmiechem.

-Tego nie wiem.- Odpowiedziałem mu, marszcząc brwi.- Potrzebujesz czegoś ode mnie?

-A masz coś ciekawego do zaoferowania?- zapytał, opierając policzek o swoją dłoń.

-Nie mam czasu na słowne potyczki.- Oznajmiłem sucho.

-Nie denerwuj się tak, księżniczko.- Parsknął śmiechem.

Tajemnice Cieni - Tom pierwszy: Księga WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz