Rozdział 14

13 3 0
                                    









Z racji na ostatnie wydarzenia nasz pobyt w Królestwie driad przedłużył się o kilka dni. Po tamtej zaciekłej walce musieliśmy odpocząć, a zwłaszcza Natius, który dorobił się kilku nowych ran.
Patrzyłem niepewnie na zabandażowane ramię towarzysza. Niby normalnie poruszał ręką, ale jednak to właśnie to cięcie było najgłębsze.
-Nie przejmuj się, do wesela się zagoi.- Czarnowłosy zaśmiał się, patrząc na mnie z ukosa.
-Pytanie tylko, czyjego.- Mruknąłem niezadowolony.
Martwiłem się o chłopaka. Nie miałem zamiaru podróżować z niesprawnym szermierzem.
Odłożył łyżkę, którą właśnie jadł zupę i wyszczerzył się do mnie cwaniacko.
-Może naszego?- Wskazał najpierw na siebie, a potem na mnie.
Uniosłem jedną brew do góry, po czym westchnąłem.
-W takim razie prędzej się wykrwawisz, niż na powrót będziesz w pełni zdrowia.- Prychnąłem, wracając do jedzenia własnej porcji.
Do moich uszu doszedł tylko dźwięczy śmiech dragonira.
W pokoj zapanowała cisza przerywana tylko odgłosem drewnianej łyżki uderzającej o miskę z tego samego surowca.
No i było jeszcze siorbanie Natiusa, który zdawał się nie wiedzieć jak się porządnie je.
Posłałem więc mu upominające spojrzenie, ale ten udawał, że nie zdaje sobie z niego sprawy.
Dalej pochłaniał swoją porcję w zastraszającym tempie. Mam nadzieje, że nią się nie zakrztusi.
Nagle w pomieszczeniu rozległo się pukanie do drzwi.
Popatrzeliśmy się z dragonirem po sobie zdziwieni. Tak więc śmiało mogłem stwierdzić, że owa osoba wcześniej żadnemu z nas się nie zapowiedziała.
Sprzątaczka to też nie była, ponieważ odwiedziła nas już tego dnia o wiele wcześniej.
Po raz kolejny rozległo się pukanie. Tym razem szybsze i mocniejsze. Miałem wrażenie, że nasz gość się szybko niecierpliwił.
Wstałem więc, by podejść do drzwi i je otworzyć. Jednak nie było mi to dane, ponieważ już w połowie drogi Natius mnie minął.
-Lepiej, żebym ja otworzył. No wiesz, na wypadek gdyby ta osoba była jakimś zabójcą.- Szepnął mi prosto do ucha, tak żebym tylko ja mógł to usłyszeć.
Kiwnąłem głową na znak zgody, po czym stanąłem w miejscu. Jednocześnie gdzieś podświadomie łapiąc za sztylety, przytwierdzone za pomocą materiału do moich ud.
Czarnowłosy po drodze wyposażył się w swoje szable i dopiero wtedy, ostrożnie otworzył drzwi.
Tego kto się za nimi znajdował, nie spodziewał się żaden z nas.
-Miło, że w końcu postanowiliście otworzyć.- Zwróciła się do nas oschle, kobieta w zbroi.
Za nią stały jeszcze trzy inne driady, ubrane podobnie do niej.
Każda z nich na stali miała wykuty herb rodziny Rosemarine.
Była to tutejsza rodzina Królewska.
-Czym zasłużyliśmy, by gościć tutaj Królewskie strażniczki?- Pochyliłem się nisko, by oddać im należytą cześć.
Kątem oka widziałem, że Natiusowi ani śni się zrobić to samo.
Mentalnie go za to zganiłem. Niestety nie wypadało mi tego robić w obecności owych kobiet.

-Pójdziecie z nami.- Oświadczyła nam kobieta na czele. Prawdopodobnie wyższa rangą od pozostałych.
-Naprawdę myślisz, że pójdziemy za jakimiś podejrzanymi kobietami, które są uzbrojone po zęby?- Zapytał dragonir z przekąsem.
Warknąłem na niego cicho, zwracając mu uwagę. Jednak na nic się to zdało.
-Jak śmiesz?!- Oburzyła się driada, a jej towarzyszki położyły dłonie na swoich broniach.
Postanowiłem się wtrącić i w porę oraz w miarę możliwości, załagodzić kiełkujący spór.
-Najmocniej za niego przepraszam, nie jest zaznajomiony z etykietą. Proszę go ignorować.- Podszedłem bliżej drzwi, jednocześnie zakrywając swoim ciałem pewnego przygłupiego dragonira. O tyle o ile się dało, ponieważ był wyższy ode mnie.
Usłyszałem pogardliwe prychnięcie za sobą, ale nie dałem po sobie poznać, że doleciało do mych uszu.
-Niewychowany gówniarz.- Parsknęła moja rozmówczyni, po czym obdarzyła Natiusa ostatnim, srogim spojrzeniem. Po tym już skupiła się na mnie.- Dobrze, że chociaż jeden z was wie jak się zachować.
-Cieszą mnie te słowa.- Rzuciłem jedną z oklepanych formułek i lekko uniosłem kąciki swoich ust.
Moje poczynania najwyraźniej miło połechtały jej ego, bo odwzajemniła mój uśmiech.
W im lepszym humorze była kobieta przede mną, w tym gorszy nastrój wpadał mój towarzysz za mną. Musiałem coś zrobić, zanim rzucą się sobie do gardeł.

Tajemnice Cieni - Tom pierwszy: Księga WiatruOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz