-Mój żołądek zaraz zje sam siebie.- Jęknęła Kiaya, łapiąc się za brzuch i zginając w pół.
-Mi to mówisz.- Zawtórował jej zmizerniały Natius.- Ty przynajmniej najadłaś się do syta.
Driada zmarszczyła brwi.
-Ty nigdy nie najadasz się do syta, bo twój brzuch to jakaś bezdenna dziura.- Parsknęła dziewczyna, przewracając oczami.
-Nie mogę zaprzeczyć, ani potwierdzić, że owo stwierdzenie jest, albo nie jest prawdziwe.- Mruknął dragonir, uśmiechając się pod nosem.
Pokręciłem głową w niedowierzaniu, przysłuchując się ich rozmowie.
Od kiedy dołączyła do nas Kiaya jest stanowczo radośniej i milej. A przede wszystkim- głośniej.
Kiaya i Natius wręcz uwielbiają się wdawać ze sobą w jakieś niezobowiązujące dyskusje. Często kończy się to sprzeczką, ale zawsze po tym i tak się razem śmieją.
Lubie wtedy na nich patrzeć i się im przysłuchiwać. Patrząc na nich takich roześmianych, albo udawanie obrażonych, zapominam o problemach i nurtujących mnie rzeczach.
Te beztroskie momenty przypominają mi o tym, że świat nie kończy się na złych wspomnieniach. Że życie to nie tylko pogoń za zemstą, sterta trupów, wieczna walka i dręczące mnie koszmary.
Uniosłem lekko kąciki ust widząc jak Kiaya kopie dragonira w tyłek, głośno się przy tym śmiejąc.
Jakby całkowicie zapomnieli, że chwile wcześniej przecież umierali z głodu.
Spojrzałem nad głowy swoich towarzyszy. Po między gęstwiną koron drzew, dostrzegałem zabudowania.
-Zaraz dotrzemy do Thirstu.- Powiadomiłem swoich towarzyszy, na co Ci przestali się śmiać. Najpierw popatrzyli na mnie, a potem przed siebie.
-O Bogini! Nareszcie!- Zawołała Kiaya z wdzięcznością w głosie.
-Nareszcie!- Zawtórował jej równie szczęśliwy Natius.
-Jesteście oboje żarłokami.- Prychnąłem rozbawiony, widząc jak przymierzają się do biegu przez las.
Słysząc moje słowa zatrzymali się i rzucili mi urażone spojrzenia.
-Jesteśmy wojownikami, potrzebujemy dużo energii.- Oznajmił dragonir ostentacyjnie wzruszając ramionami.
Moja brew powędrowała do góry.
-Przypomnę, że ja też biorę udział w walkach.
-Tylko skaczesz po drzewach i strzelasz z łuku.- Odezwała się Kiaya, przewracając oczami.
Skrzywiłem się na jej słowa. Moja profesja była równie męcząca co ich.
-Co wbrew pozorom jest męczące. Na drzewo trzeba wejść, a potem przeskakiwać z jednego na drugie. Na dodatek strzelanie z łuku wcale nie jest tak proste jak się wydaje. Łuk jest ciężki, a musisz go trzymać wysoko i nieruchomo. Naciągnięcie cięciwy też nie należy do najprostszych. W końcu jej zadanie to nadać strzale takiej mocy, żeby poleciała daleko przed siebie.- Wyjaśniłem najprościej jak umiałem.
Dziewczyna jednak nie wyglądała na przekonaną.
-Jak będziemy mieli chwilę wolną to pokażę Ci jak strzelać.- Zaproponowałem, na co wyraźnie się na rozpromieniła.
-Mnie nigdy nie zaproponowałeś nauki strzelania z łuku.- Mruknął pod nosem widocznie niezadowolony Natius.
Uniosłem brew w geście pytania.
CZYTASZ
Tajemnice Cieni - Tom pierwszy: Księga Wiatru
FantasíaKsiążę Elfów - Ezcliff wyruszył w samotną podróż w celu odnalezienia pewnej osoby. Osoby po której nie ma śladu i nikt nawet nie wie o jej istnieniu. Ezcliff idzie za jedynym tropem jaki ma, pogłoską. Zanim dociera on do wskazanego miejsca, spotyka...