Zatrzymaliśmy się, by wspólnie popatrzeć na mapę.
-Jesteśmy obecnie gdzieś tutaj.- Natius wskazał na miejsce, zaraz obok linii brzegu.
-Od momentu przekroczenia granicy do miejsca, w którym zbliżyliśmy się do oceanu, pominęliśmy ten kawałek.- Wskazała Kiaya na brzeg zaraz przy granicy Królestwa orków i Ziem Niczyich.
-Myślę, że dużo nie tracimy.- Odpowiedział jej dragonir, po czym wyjaśnił.- Na miejscu wroga nie ryzykowałbym zakładaniem obozu zaraz obok granicy. Tam jeszcze zapuszczają się orki, choćby rekreacyjnie. Za duże szanse wykrycia.
-W takim razie myślisz, że gdzie jest obóz?- Zapytałem, wpatrując się w pergamin.
Chłopak się zastanowił, w międzyczasie przyglądając mapie.
-Myślę, że tutaj.- Postukał palcem w sam koniec Ziem Niczyich.
-Uzasadnisz?- Driada spojrzała na niego, unosząc brew.
-Jak już wcześniej ustaliliśmy, największe prawdopodobieństwo napotkania obozu jest przy wodzie. To nam uszczupliło poszukiwania do plaż i klifów.- Powtórzył nasze wcześniejsze ustalenia.- Natomiast to miejsce jest po prostu najbardziej wysunięte na południe. A jak już wiemy, nasi cieniści przyjaciele wyjątkowo lubią światło.
-To w ogóle jest jakieś popieprzone. Jak mamy walczyć z czymś, co jest stworzone z cienia?- Zapytała Kiaya, wzdychając z irytacją.
Cała nasza trójka zdawała sobie sprawę, że jesteśmy z góry na straconej pozycji.
-Nie mam pojęcia.- Odezwał się w końcu Natius.- Ja mogę je co najwyższe osłabić przyzywając chmury burzowe.
-Ja nie mogę okryć nieba pnączami, jak to zostało zrobione w moim królestwie. Do tego potrzeba co najmniej całego oddziału.- Mruknęła smętnie dziewczyna.
-Zdaje sobie sprawę z tego, że posiadanie informacji o wrogu jest kluczowe. Jednak w tym wypadku myślę, że zastanawianie się nad tym nic nie da.- Stwierdziłem, zwijając mapę i chowając ją.
-W takim razie co robimy?- Zapytał Natius, spoglądając na mnie w wyczekiwaniu.
-Idziemy we wskazane przez Ciebie miejsce. Nie pochwalam takich sytuacji, ale reszta musi rozwiązać się sama w trakcie naszej wędrówki.
-Tak właściwie to ile mniej więcej zajmie nam dojście tam?- Spytała Kiaya, zbierając z ziemi swoje rzeczy. Ja i Natius zrobiliśmy to samo.
-Nie jesteśmy od tamtego miejsca, aż tak daleko. Myślę, że może zająć nam to jakieś...- Na szybko oszacowałem to w głowie.- Dwa, trzy dni. Więcej, niż pięć na pewno nie. Nawet jeśli będziecie się czołgać, a nie iść.
-Jestem najedzony, więc z twarzą przy ziemi iść nie muszę.- Odezwał się zadowolony dragonir, zapewne wspominając jak napchał się grillowanymi rybami.
Aczkolwiek swoim tekstem sam się podłożył driadzie.
-A szkoda. Może wtedy znalazłbyś jakiś trop.- Zaśmiała się Kiaya, na co chłopak spiorunował ją spojrzeniem.
-Jak chcesz, to sama możesz spróbować.
-Nie mam tak dobrego węchu jak ty.
-A masz jakikolwiek?- Dragonir zapytał z udawanym zdziwieniem.
-Tak. Chociaż jeśli jeszcze raz zostanę wystawiona na zapach twoich spoconych stóp, to nie tylko stracę węch, ale i życie.- Oznajmiła driada, krzywiąc się sztucznie.
CZYTASZ
Tajemnice Cieni - Tom pierwszy: Księga Wiatru
FantasyKsiążę Elfów - Ezcliff wyruszył w samotną podróż w celu odnalezienia pewnej osoby. Osoby po której nie ma śladu i nikt nawet nie wie o jej istnieniu. Ezcliff idzie za jedynym tropem jaki ma, pogłoską. Zanim dociera on do wskazanego miejsca, spotyka...