Poderwałem się do siadu, cały oblany potem.
Serce boleśnie obijało się o płuca i żebra.
-Ezcliff? Ezcliff?- Jak na mgły dochodziły do mnie głosy.
W uszach mi piszczało, a wzrok był rozmyty.
Zdawało mi się, że czuje metaliczny swąd krwi. Jednak umysł podpowiadał mi, że to tylko wyobrażenie.
Zatrzymałem spojrzenie na żółto- pomarańczowej plamie, która poruszała się niespokojnie.
Wiedziałem, że był to ogień. Ten przeklęty żywioł poznam wszędzie, nawet jeśli miałbym być ślepy.
Teraz jednak widok ten przyniósł mi ukojenie.
Wpatrując się w tańczące płomienie, powoli się uspokajałem. Moje zmysły wracały do pierwotnego stanu.
W uszach przestawało piszczeć, wzrok się wyostrzał, a metaliczny zapach krwi był zastąpiony dymem z ogniska.
-Ezcliff!- Usłyszałem nad sobą wołanie.
Przeniosłem wzrok z ogniska nad siebie.
Zobaczyłem zmartwione twarze moich towarzyszy.
Przez myśl mi przemknęło wspomnienie ich na wpół zgniłych ciał.
Wzdrygnąłem się widocznie i musiałem być w naprawdę tragicznym stanie.
Kiaya nie uzyskawszy ode mnie jakiejkolwiek odpowiedzi, pochyliła się nade mną i przyciągnęła mnie do siebie w uścisku.
Na początku chciałem się od niej odsunąć i powiedzieć, że nie potrzebuje uspokojenia.
Jednak gdy zaczęła nas kołysać na boki, dotarło do mnie jak mocno byłem roztrzęsiony.
Przede wszystkim, jak mocno potrzebowałem zapewnienia, że ta dwójka żyje i ma się dobrze.
Zerknąłem na Natiusa.
Ten bez słowa usiadł zaraz obok mnie i tak jak ja poprzednio, zaczął wpatrywać się w ognisko.
Przymknąłem oczy, pozwalając sobie na tą chwilę słabości.
To właśnie takie chwile uświadamiały mi, jak wspaniałych towarzyszy postawił na mojej drodze los.
Dziewczynę z wielkim sercem, która dla mojego dobra była w stanie narazić się na moją złość.
Chłopaka, który doskonale wiedział, że dla mnie liczy się spokój i sama obecność drugiej osoby.
Uniosłem ręce i odwazejmniłem na chwile uścisk. Położyłem głowę na ramieniu driady i zaciągnąłem się zapachem dziewczyny.
Po czym odsunąłem się.
-Już, wystarczy.- Odezwałem się, lekko chrypiąc.- Dziękuje.
Kiaya z smutnym uśmiechem puściła mnie i usiadła po mojej lewej stronie.
-Nie ma za co. Zawsze możesz na nas liczyć.- Odezwała się cicho, tak jakby bała się, że głośniejszy dźwięk może mnie spłoszyć.
-Wiem.- Skinąłem głową, po czym tak jak dwójka moich towarzyszy spojrzałem w ogień.
-Nie chcesz nam powiedzieć co Ci się śniło? Słyszałam, że to pomaga.- Zaproponowała driada.
Pokręciłem głową.
-Wolałbym nie.- Odezwałem się, ale dodałem po chwili zastanowienia.- Mam wrażenie, że jak powiem to na głos, to te sny staną się rzeczywistością. Dlatego wolę je zachować dla siebie.
CZYTASZ
Tajemnice Cieni - Tom pierwszy: Księga Wiatru
FantasyKsiążę Elfów - Ezcliff wyruszył w samotną podróż w celu odnalezienia pewnej osoby. Osoby po której nie ma śladu i nikt nawet nie wie o jej istnieniu. Ezcliff idzie za jedynym tropem jaki ma, pogłoską. Zanim dociera on do wskazanego miejsca, spotyka...