Pov.Tanjirou
Następnego dnia obudziła mnie Nazuko.Te kilka dni spała smacznie w ciemnym pokoju.Moja rana zagoiła się całkowicie dzięki tajemniczej maści.Dzisiaj musimy opuścić dom Tomioki,nie będę komuś wadzić.Przytulam siostre i sie ubieram.Jest też jeden problem.Jak będę szedł w dzień z Nezuko?Jako demon nie może wychodzić na słońce.W nocy za to nie jest bezpiecznie.Moje rozmyślenia przerywa pukanie do drzwi.
- Proszę!-Krzycze zaścielając łóżko.
Do pokoju wchodzi Tomioka.Odruchowo przerywam czynność i siadam na łóżku.On siada obok.Nie zdarzyło nam się za bardzo porozmawiać dlatego ciekawość emanuje ode mnie aż na kilometr.Wczoraj było miło, dowiedziałem się o nim paru rzeczy.Nie jest taki najgorszy za jakiego go miałem Jeszcze kilka dni temu.
- Chcesz dopaść tego kto skrzywdził twoją siostre?-Zaczyna,na jego twarzy panował ten sam obojętny wyraz twarzy co wcześniej.Jego uśmiech z wczoraj musi być rarytasem.
- Chce!Tyle że..Niewiem od czego zacząć.-Przyznaje i spuszczam głowe w dół.
- Zostań zabójcą demonów.To one zrobiły to twojej siostrze.Twojej rodzinie.
- Zabójcą demonów..-Pierw mamrocze pod nosem.- Takim jak ty?
- Zabiorę cię do mojego mistrza,wytrenuje cię.Gdy uda ci się przejść egzamin,nakieruje cię. -Nasze spojrzenia na moment się spotykają.Musze przyznać pomimo obojętności w jego oczach,wydają się piękne.Odwracam po chwili wzrok przed siebie.
- Masz rację! Zostanę zabójcą demonów!- Patrzy na mnie z uniesioną brwią.Czy mój entuzjazm go przytłacza?
- Przygotuje coś dla Nezuko aby słońce ją nie dosięgnęła.-Giyuu Wstaje i kieruje się w stronę drzwi.
- Dziękuje.-Mówie i wracam do czynność sprzed paru minut.Tomioka chwilę później ulatnia się.
Nasza trójka ostatni raz zjadła wspólny posiłek.Mama Giyuu wydała się poruszona,a na drogę dała nam przekąski.Nezuko schowała się w super lekki koszyk z przykrywą którą dzięki paską mogłem nieść na plecach jak plecak.Słońce wzeszło już na dobre,upalny dzisiaj dzień.
Tomioka i ja szliśmy przez las w ciszy,za nim właśnie znajdowała się świątynia.Od zawsze lubiłem spacery w lesie,wychowałem się na górze otoczoną właśnie drzewami.Po dwóch godzinach drogi usiedliśmy w miejscu gdzie wyglądało jak pole bitwy.Połamane gałęzie,drzewa.Na jednym z powalonych drzew usiedliśmy.Krwii też trochę było.
Pov.Giyuu
Cały czas wędrowaliśmy w ciszy.Chociaż chciałem się odezwać,to obawiałem,że wyjdę na idiotę.Wkońcu chciałem zabić jego siostrę.Może i tego nie pokazuje ale napewno jest wściekły.Nie chce go wkurzać.Zgodził się na naukę u Urokodakiego, więc powinienem się cieszyć.Gdy przycisnęliśmy w lesie,póki jeszcze ciepłe zajęliśmy się przekąskami.Moja mama od zawsze dobrze gotowała.Tata zachwycał się co i rusz.Podobno poznali się w barze.Tata był zabójcą,a mama kelnerką.Od początku dobrze im się rozmawiało.
Chwilę pozwoliłem zatracić się w myślach i wrócić do czasów naszej szczęśliwej rodziny.Dopiero gdy wracam na ziemię i nie siedzę w obłokach,dostrzegam wpatrującego się we mnie Tanjirou.Zjadł,a mimo to nie przeszkadzał mi by iść dalej.I ten jego uśmiech..Jest w nim coś magicznego.
Nadal w milczeniu ruszamy dalej i docieramy do świątyni już po zmroku.Z jego środka wyczuwam krew, ktoś się zranił i to poważnie albo demon go rozszarpał.Tanjirou zdaje się, że też to wyczuł bo wyminął mnie i podbiegł bliżej.
- Tanjirou,w środku jest demon!-Moje słowa nie docierają do niego.Odsuwa drzwi.W śroku demon delektuje się swoją ofiatą.
Wygląda to odrażająco.Odrazu wyciągam miecz i podchodzę.Z koszyka zaniepokojona wyszła też Nezuko.Była gotowa walczyć z demonem.Jej przypadek jest wyjątkowy.
Z demonem walczymy prawie aż do rana.Daje Tanjirou powalczyć z nim.Nezuko też pomaga.Gdy uziemiają i głowe i ciało demona daje mu miecz.
- Przetnij mu łeb.-Mówie lecz ten się waha.
Za nami pojawia się Urokodaki.
- Użyczasz mu miecza?A co jeśli go złamie?-Mówi starzec w czerwonej masce.- A ty chłopcze,zób co mówi Giyuu.Zabij go.
Znowu się waha.Nie potrafi tego zrobić.Demona ostatecznie zabija słońce,nadszedł ranek.
- Nie możesz się wahać,podczas walki to najgorszy błąd.Co jeśli by uwolnił się i cię zabił?Nie możez się wahać!-Mówi mistrz do Tanjirou.
-Gdzie Nezuko?!Słońce!-Mówi przerażony.Zupełnie tak jakby słowa mistrza go nie obchodziły.
-Ta demonica? Schowała się w środku świątyni.-Znów odzywa się Urokodaki.
Tanjirou pośpiesznie chwyta koszyk i biegnie do świątyni.Gdy wkońcu wychodzi z siostrą w koszu,zwraca się do staruszka.
- Tamte ciało..Trzeba je pochować.
Słowa chłopaka przypadają do gustu mistrzowi i we trójke łopatami wykopujemy grób gdzie chowamy ofiarę.Bez modlitwy też się nie obyło.
- Chodźcie.-Mówi nic więcej nie dodając.Zaczyna biec,my tuż za nim.
Pierwszy raz gdy spotkałem go, zrobił to samo.Jestem ciekawy w którym momencie wymięknie Tanjirou.
Ku mojemu zdziwieniu dobiega aż do końca.Dopiero tam upada wykończony na ziemię.Cieżko duszy.Urokodaki tylko cicho śmieje się pod nosem i wchodzi do środka zostawiając nas samych.
- Mistrzu..-Ten głos.Głos dochodzący ze środka paraliżuje wszystkie partie mojego ciała.Wpatruje się środka domu.Nie jestem w stanie jednak ujrzeć czy to Napewno.
- Mamy gości.-Mówi mistrz.
Tajemniczy chłopak wychodzi przywitać nas.Widok odbiera mi dech w piersi.
-Sabito!-Krzycze.
-Giyuu!-Odpowiada mi również krzykiem.
Podbiegam i przytulam przyjaciela.Brakowało mi go.Tanjirou podnosi się do siadu i nam przygląda.
Jakim cudem on przeżył? Przecież..Na ostatecznej selekcji zginął!
- Wyjaśnie.-Jakby czytał mi w myślach odpowiada na pytanie.Wtedy dostrzegam jego kły.
CZYTASZ
Twój uśmiech//Giyutan
RomancePodczas próby zabicia Nezuko,Giyuu rani Tanjirou który traci przytomność.Do zagojenia rany więc bierze go pod swój dach.Z początku sceptycznie nastawiony do Tanjirou unika go.Zmienia wszystko jeden wieczór podczas jego urodzin.Giyuu chce bliżej pozn...