☁️Rozdział 3☁️

401 18 8
                                    

Pov.Tanjirou
Następnego dnia obudziła mnie Nazuko.Te kilka dni spała smacznie w ciemnym pokoju.Moja rana zagoiła się całkowicie dzięki tajemniczej maści.Dzisiaj musimy opuścić dom Tomioki,nie będę komuś wadzić.Przytulam siostre i sie ubieram.

Jest też jeden problem.Jak będę szedł w dzień z Nezuko?Jako demon nie może wychodzić na słońce.W nocy za to nie jest bezpiecznie.Moje rozmyślenia przerywa pukanie do drzwi.

- Proszę!-Krzycze zaścielając łóżko.

Do pokoju wchodzi Tomioka.Odruchowo przerywam czynność i siadam na łóżku.On siada obok.Nie zdarzyło nam się za bardzo porozmawiać dlatego ciekawość emanuje ode mnie aż na kilometr.Wczoraj było miło, dowiedziałem się o nim paru rzeczy.Nie jest taki najgorszy za jakiego go miałem Jeszcze kilka dni temu.

- Chcesz dopaść tego kto skrzywdził twoją siostre?-Zaczyna,na jego twarzy panował ten sam obojętny wyraz twarzy co wcześniej.Jego uśmiech z wczoraj musi być rarytasem.

- Chce!Tyle że..Niewiem od czego zacząć.-Przyznaje i spuszczam głowe w dół.

- Zostań zabójcą demonów.To one zrobiły to twojej siostrze.Twojej rodzinie.

- Zabójcą demonów..-Pierw mamrocze pod nosem.- Takim jak ty?

- Zabiorę cię do mojego mistrza,wytrenuje cię.Gdy uda ci się przejść egzamin,nakieruje cię. -Nasze spojrzenia na moment się spotykają.Musze przyznać pomimo obojętności w jego oczach,wydają się piękne.Odwracam po chwili wzrok przed siebie.

- Masz rację! Zostanę zabójcą demonów!- Patrzy na mnie z uniesioną brwią.Czy mój entuzjazm go przytłacza?

- Przygotuje coś dla Nezuko aby słońce ją nie dosięgnęła.-Giyuu Wstaje i kieruje się w stronę drzwi.

- Dziękuje.-Mówie i wracam do czynność sprzed paru minut.Tomioka chwilę później ulatnia się.

Nasza trójka ostatni raz zjadła wspólny posiłek.Mama Giyuu wydała się poruszona,a na drogę dała nam przekąski.Nezuko schowała się w super lekki koszyk z przykrywą którą dzięki paską mogłem nieść na plecach jak plecak.Słońce wzeszło już na dobre,upalny dzisiaj dzień.

Tomioka i ja szliśmy przez las w ciszy,za nim właśnie znajdowała się świątynia.Od zawsze lubiłem spacery w lesie,wychowałem się na górze otoczoną właśnie drzewami.Po dwóch godzinach drogi usiedliśmy w miejscu gdzie wyglądało jak pole bitwy.Połamane gałęzie,drzewa.Na jednym z powalonych drzew usiedliśmy.Krwii też trochę było.

Pov.Giyuu

Cały czas wędrowaliśmy w ciszy.Chociaż chciałem się odezwać,to obawiałem,że wyjdę na idiotę.Wkońcu chciałem zabić jego siostrę.Może i tego nie pokazuje ale napewno jest wściekły.Nie chce go wkurzać.Zgodził się na naukę u Urokodakiego, więc powinienem się cieszyć.Gdy przycisnęliśmy w lesie,póki jeszcze ciepłe zajęliśmy się przekąskami.Moja mama od zawsze dobrze gotowała.Tata zachwycał się co i rusz.Podobno poznali się w barze.Tata był zabójcą,a mama kelnerką.Od początku dobrze im się rozmawiało.

Chwilę pozwoliłem zatracić się w myślach i wrócić do czasów naszej szczęśliwej rodziny.Dopiero gdy wracam na ziemię i nie siedzę w obłokach,dostrzegam wpatrującego się we mnie Tanjirou.Zjadł,a mimo to nie przeszkadzał mi by iść dalej.I ten jego uśmiech..Jest w nim coś magicznego.

Nadal w milczeniu ruszamy dalej i docieramy do świątyni już po zmroku.Z jego środka wyczuwam krew, ktoś się zranił i to poważnie albo demon go rozszarpał.Tanjirou zdaje się, że też to wyczuł bo wyminął mnie i podbiegł bliżej.

- Tanjirou,w środku jest demon!-Moje słowa nie docierają do niego.Odsuwa drzwi.W śroku demon delektuje się swoją ofiatą.

Wygląda to odrażająco.Odrazu wyciągam miecz i podchodzę.Z koszyka zaniepokojona wyszła też Nezuko.Była gotowa walczyć z demonem.Jej przypadek jest wyjątkowy.

Z demonem walczymy prawie aż do rana.Daje Tanjirou powalczyć z nim.Nezuko też pomaga.Gdy uziemiają i głowe i ciało demona daje mu miecz.

- Przetnij mu łeb.-Mówie lecz ten się waha.

Za nami pojawia się Urokodaki.

- Użyczasz mu miecza?A co jeśli go złamie?-Mówi starzec w czerwonej masce.- A ty chłopcze,zób co mówi Giyuu.Zabij go.

Znowu się waha.Nie potrafi tego zrobić.Demona ostatecznie zabija słońce,nadszedł ranek.

- Nie możesz się wahać,podczas walki to najgorszy błąd.Co jeśli by uwolnił się i cię zabił?Nie możez się wahać!-Mówi mistrz do Tanjirou.

-Gdzie Nezuko?!Słońce!-Mówi przerażony.Zupełnie tak jakby słowa mistrza go nie obchodziły.

-Ta demonica? Schowała się w środku świątyni.-Znów odzywa się Urokodaki.

Tanjirou pośpiesznie chwyta koszyk i biegnie do świątyni.Gdy wkońcu wychodzi z siostrą w koszu,zwraca się do staruszka.

- Tamte ciało..Trzeba je pochować.

Słowa chłopaka przypadają do gustu mistrzowi i we trójke łopatami wykopujemy grób gdzie chowamy ofiarę.Bez modlitwy też się nie obyło.

- Chodźcie.-Mówi nic więcej nie dodając.Zaczyna biec,my tuż za nim.

Pierwszy raz gdy spotkałem go, zrobił to samo.Jestem ciekawy w którym momencie wymięknie Tanjirou.

Ku mojemu zdziwieniu dobiega aż do końca.Dopiero tam upada wykończony na ziemię.Cieżko duszy.Urokodaki tylko cicho śmieje się pod nosem i wchodzi do środka zostawiając nas samych.

- Mistrzu..-Ten głos.Głos dochodzący ze środka paraliżuje wszystkie partie mojego ciała.Wpatruje się środka domu.Nie jestem w stanie jednak ujrzeć czy to Napewno.

- Mamy gości.-Mówi mistrz.

Tajemniczy chłopak wychodzi przywitać nas.Widok odbiera mi dech w piersi.

-Sabito!-Krzycze.

-Giyuu!-Odpowiada mi również krzykiem.

Podbiegam i przytulam przyjaciela.Brakowało mi go.Tanjirou podnosi się do siadu i nam przygląda.

Jakim cudem on przeżył? Przecież..Na ostatecznej selekcji zginął!

- Wyjaśnie.-Jakby czytał mi w myślach odpowiada na pytanie.Wtedy dostrzegam jego kły.

Twój uśmiech//GiyutanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz