Pov.Sabito
Czego ja się spodziewałem?To było jasne,że prędzej czy później wszystko wyjdzie na jaw,potknie mi się noga..Tylko dlaczego w tym momencie?Straciłem wszystko..Moją miłość,Makomo,a zaraz stracę przyjaciela.Przecież widze jak on i Tanjiro na siebie patrzą,ten widok rozrywa mnie w środku rodem z najgorszych tortur i mimo że jestem demonem i nie czuje niczego,to ten ból był jest niedozsienia.Giyuu patrzy na mnie wyczekująco,a ja zamiast cokolwiek powiedzieć podnoszę Makomo na ręce i zmierzam w stronę wyjścia.
-Nieważne.-Strach wziął góre,chciałem się przyznać,zakończyłem wkońcu dawno temu pakt.Teraz za to płacę.. Ja i ona..
-Właśnie,że to ważne.Przyjaciele powinni być wobec siebie szczerzy.-Nie dał za wygraną i szybko dogonił mnie.
-Właśnie,przyjaciele.-W moich oczach pojawiają się łzy dawno trzymane w zamknięciu w najciemniejszym zakątku mojej duszy,aby chronić naszą relacje,nie chciałem jej niszczyć swoimi uczuciami..Ale teraz?Pojawił się tamten dzieciak i wszystko popsuł,nie czuje tej bliskości co kiedyś.-A co jak ja nie chce być twoim przyjacielem?
-Co..-Mówi zdumiony,ale szybko dodaje coś jeszcze abym nie przerwał mu.-Czyli Tanjiro mówił prawdę?
Czyli on wie?Tanjiro mu powiedział o moich uczuciach?
Wkońcu zatrzymuje się i patrze mu w twarz,obraz lekko mi się rozmazuje przez łzy których już niekontroluje w najmniejszym stopniu.
-O tym że cie kocham?-Zapytałem z uśmiechem.Wkońcu to powiedziałem.Chciałem chociaż chwilę cieszyć się tym nim powie ,że traktuje mnie tylko jako przyjaciela,tak zwany friendzone,postrach każdego kto się zakochał.
-Sabito..-Westchnął.-Kocham cie..
-Co?
-..Ale tylko jako przyjaciela,przykro mi.
Słowa te uderzyły mnie mocniej niż sądziłem,mimo przygotowań na ten scenariusz i tak cholernie boli.
-Rozumiem,niczego od ciebie nie oczekiwałem.-Odpowiedziałem i ruszyłem korytarzem,teraz muszę jak najszybciej wydostać stąd Makomo.
-Sabito!Gdzie idziesz?!
-Ratować to co mi zostało.-Rzekłem i zostawiłem go w tyle.Łzy kapały na podłogę,ale nie zatrzymywałem się.To chyba część posiadłości która nie została jeszcze zasypana dlatego szybko mknąłem korytarzem,aż ujrzałem wyjście.
Pov.Rengoku
Walka trwała w nieskończoność,a mi brakowało mi sił.Przybycie tamtego dzieciaka wszystko jeszcze utrudniło.Stracił przytomność i teraz muszę walczyć za dwóch.Chociaż z drugiej strony jakby nie patrzeć tamta demonica mi pomaga.To coś niesamowitego,może faktycznie się pomyliliśmy co do Nezuko?
-Poddaj się!-Powtarzał demon,każdy atak jego był coraz silniejszy..Czy tylko ja tracę na siłach?No tak..Jestem człowiekiem.
-Nie ma mowy!Póki oddycham,będe walczyć.-Stanowczo wykrzyknęłem i wtedy wydarzyło się coś czego się obawiałem.Brak sił dał się we znaki i przez to źle stawiłem nogę.Upadłem i chodź moją reakcja była błyskawiczna by się podnieść,zostałem przygnieciony do ziemię przez demona.
-Jako człowiek jesteś silny,lecz za słaby na ekscytującą niekończącą się walkę.Dołącz do nas,stań się silniejszy!-Recytował.
-N-Nie..!-Znów krzyknąłem,ale nadzieja powoli mnie opuszczała.Płomień który tlił się w sercu,coraz bardziej gasł.
Mamo..Przepraszam,ja..Nie dam rady..
-Kyojurou..-Kobiecy głos..Znajomy kobiecy głos który usłyszałem,był kojący,a wszystkie lęki i obawy powoli znikały.
-Mama?-Spojrzałem przed siebie.To faktycznie ona.Stała tam i uśmiechała się do mnie.
-Cześć..-Podeszła i usiadła obok mnie.-Jak się trzymają moje dwa promyczki?
-Tata przestał pić,złagodniał..-Czy to normalne,że właśnie w takiej chwili poprostu uśmiecham się?
-To cudownie,dobrze że Senjurou ma starszego i opiekuńczego brata.-Jej uśmiech..Coś pięknego,coś co straciłem..Tylko jedna osoba ma równie cudowny uśmiech co mama.-Nie możesz się poddać.
-Huh?Ale ja..
-Nie Rengoku.Senjurou potrzebuje brata,masz całe życie przed sobą i..Swoją pierwszą miłość,nieprawdaż?
-Skąd ty..-Zanim dokończyłem położyła mi palec na ustach.
-Ja wiem o wszystkim promyczku,wiem że kochasz tamtego białowłosego.
-On ma trzy żony mamo..!
Ta uśmiechnęła się tylko.Czułem się dziwnie.Nie kłuło mnie w sercu jak zwykle..Czułem spokój?
-Walcz synku.O siebie i o swoją miłość,Nieważne jakie przeszkody masz lub je spotkasz..Rozpal swoje serce!
Po tych słowach zniknęła,a ja znowu byłem w szarej rzeczywistości gdzie demon przyciska mnie do ziemi.Słowa które wypowiedziała..One należą do mnie.Zawsze każdego motywuje,nie mogę się teraz poddać.Ja..Muszę zawalczyć o Tengena.Musze mu wyznać moje uczucia.Ale najpierw muszę wygrać!
Resztkami sił odepchnąłem się tak aby wyrwać się z uścisku demona.Do ręki chwyciłem nirichin i spojrzałem mu prosto w oczy,zdeterminowany aby wygrać.
-Nie poddam się.-Powtórzyłem tak pewnie,że wszelkie wątpliwości i obawy zniknęły gdzie pieprz rośnie.
-Zakończmy to wreszcie!-Krzyknął demon.
-Zakończmy!
I znowu wymienialiśmy ciosy dobrze je sparując zadając sobie mniejsze lub większe obrażenia.Zmęczenie naprawdę daje o sobie znak.
-Hej,ty poczwaro.-Usłyszałem znajomy donośny dźwięk.-Zostaw go!
Spojrzałem przez ramię Akazy,on tam stał.Tengen stał oddalony o kilka metrów z dwoma mieczami w dłoniach.
Akaza cofnął się nieco przyglądając się raz w jedną,raz w drugą po czym spojrzał w niebo.Usłyszałem ciche zaklnięcie,a potem świst wiatru.Uciekł.
Czyżby chodziło o zbliżający się wschód słońca?-Rengoku nic ci nie jest?!-Podbiegł filar dźwięku.
-N-nie,nie.Jestem cały,tylko..-Przytrzymałem się ramienia białowłosego kiedy zakręciło mi się lekko w głowie,pewnie przez przemęczenie.
-Musisz odpocząć,chodź zabiorę cie w bezpieczne miejsce,ktoś też musi się zająć twoim ranami.-Chwycił mnie za rękę i zaczął ją oglądać,a mnie przeszedł dreszcz.Mimo takiego mięśniaka,jego dotyk jest wyjątkowo delikatny.
-W bezpieczne miejsce?-Zapytałem zaintrygowany.
-Pozwolisz?-Spojrzał na mnie przez chwilę I nie czekając na odpowiedź wziął na ręce.-Zabiorę cie w bezpieczne miejsce.
Odrazu wyłapałem,że nie chce nic zdradzić wiec posłusznie przytaknąłem.
CZYTASZ
Twój uśmiech//Giyutan
RomancePodczas próby zabicia Nezuko,Giyuu rani Tanjirou który traci przytomność.Do zagojenia rany więc bierze go pod swój dach.Z początku sceptycznie nastawiony do Tanjirou unika go.Zmienia wszystko jeden wieczór podczas jego urodzin.Giyuu chce bliżej pozn...