Pov.Giyuu
Kiedy tylko zjedliśmy kolacje,udaliśmy sie do pokoju.Martwił mnie stan Tanjiro,trząsł sie delikatnie i wydawał sie strasznie ciepły,wręcz rozpalony.Otuliłem go kocem i poszedłem po zimne okłady.Prawdopodobnie przeziębił sie przez cały ten deszcz.Odrazu praktyknie zasnął.Czuwałem nad nim całą noc nie chcąc aby gorączka wyszła spod kontroli.Wkońcu zasnąłem siedząc przy nim przy łóżku,było gdzieś nad ranem.Czułem jak promienie słońca delikatnie muskały moją skóre,ale byłem zbyt zmęczony aby sie tym przejąć.Ciemność przyjemnie otulała mnie tak samo jak cisza.Ostatnie wydarzenia były strasznie stresujące.Atak na posiadłość,strata Sabito i kłótnia z Tanjiro.Zanim go poznałem wszystko było proste,życie kręciło się wokół demonów i każdego wytrwanego dnia,każdej uratowanej osoby i każdej straconej.Wszystko miało jeden rutynowy bieg,teraz każda ścieżka ma tyle rozdroży,że momentalnie gubie sie we wszystkim.W wyborach,myślach i uczuciach.Długi czas unikałem ludzi,nie łatwo jest teraz wrócić do normalnych relacji,to trudniejsze niż może by sie wydawać.
Nagle poczułem jak zimno przebiega przez moje ciało,zupełnie jakby mroziło mnie od środka.Otworzyłem oczy,a chłód zniknął tak szybko jak sie pojawił.Wstałem z ziemii wiedząc,że nie zasne.Cicho wymknąłem sie z pokoju by zaczerpnąć świeżego powietrza.Ale zamiast świeżego powietrza,poczułem ciężką woń,tak ciężką,że zalega w płucach,ciążyła i kusiła.Ptrzytrzymałem sie drzewa,świat wirował w najlepsze,obraz zamazywał sie,zmieniał.Zamknąłem oczy czując jak mnie mdli od tego.Zamrugałem kilka razy,a wszystko wróciło do normy.No prawie.Odrazu zorientowałem się iż nie byłem już przed domem,a w innym miejscu.Przy wielkim głazie,zmorą nie tylko moją,ale i Tanjiro.
-Makomo!-Usłyszałem znajomy głos,odrazu zaczęłem sie rozglądać.To Sabito,on tu jest,gdzieś niedaleko.
-Sabito!-Krzyknąłem,czekając na odpowiedź,chciałem usłyszeć cokolwiek aby tylko dowiedzieć sie w którą strone zmierzać.
-Makomo!-Ponownie usłyszałem głos,rozpaczliwie powtarzał to samo,nawoływał naszą młodszą przyjaciółkę zupełnie ignorując mnie.Poczułem ukłucie,szybko wzięłem sie jednak w garść i pobiegłem za głosem,w głąb lasu.Wkońcu dobiegłem do miejsca gdzie stoi Sabito.
-Sabito!-Krzyknąłem i odrazu pobiegłem go przytulić,zatrzymać,cokolwiek.Tak sie nie stało,kiedy tylko próbowałem go złapać,zniknął,zamienił sie w pył.Słyszałem jedynie jego głos oddalający sie wraz z złotym pyłem gdzieś dalej.Musze śnić,to nie jest normalne.Ale ten sen musi coś znaczyć,jest zbyt realny.Ktoś próbuje mi coś powiedzieć..Tylko co?Poczułem znowu jak powietrze zaczyna mi ciążyć,świat ponownie zaczyna wirować.Znowu zamykam oczy,a gdy je otwieram znowu jestem w innym miejscu.Tymrazem przyjemniejszym,nie rozmytym.Słonecznym,radosnym..Łąke pokrywają różne kwiaty,a między dosyć wysoką trawą spaceruje radosna dziewczyna o kruczoczarnych włosach.
-Przepraszam..-Podchodzę chcąć sie zapytać kim jest.Kiedy sie odwracam widze te rozmarzone senne spojrzenie.To Makomo.
-Giyuu..-Przerywa mi.-Pięknie tu prawda?-Zrywa jeden kwiatek.Jest to czerwony mak.Chwile sie zastanawiam co odpowiedzieć.
-To prawda.Jest tu wiele kwiatów,prawdziwy raj dla ciebie co?-Makomo uśmiecha sie na te słowa.
-Senny raj.Chodź miejsce tętni życiem,jest martwe,senne nijakie.Kolorowe kwiaty,trawa w którą wpada wiatr i słońce delikatnie otulające swym ciepłem..Ale czy w raju byłoby tak pusto?Czym jest raj gdy jesteś osamotniony?Zagubiony,jedyne co widzisz to bezgraniczna zielona przestrzeć pokryta kwiatami.Czy nie wzbudziło by to w tobie niepokoju?Strachu?
-Jesteś tu sama?
-Teraz jesteś ze mną.-Uśmiechnęła sie i powąchała maka.-Ale jesteśmy zaledwie puzlami,nie pełną układanką.By coś znaczyć potrzebujemy reszte.Puzle są jak szczęście.Potrzebujemy wszystkich elementów aby być szczęśliwym.Tracąc nie ułożymy całości,tracąc kogoś czujemy pustke,jakby część nas odeszła razem z tą osobą.
-Chodzi ci o Sabito?Szukał cie.Widziałem go.
-Żałuje,że cie zostawił,wylewa łzy,czując sie jak osamotniony puzel,część jego odeszła kiedy cie zostawił.Część która była jego świetlikiem podczas ciemnej nocy.-Powoli zaczęła znikać jak Sabito,pył oddalał sie wraz z jej głosem.Znów poczułem te paraliżujące zimno,które nakazywało przymknąć coraz cięższe powieki..
-Giyuu,wszystko w porządku?-Spytał Tanjiro,wpatrywał sie we mnie intensywnie gdy gwałtownie zerwałem sie ze snu.Zanim odpowiedziałem musiałem ustabilizować płytki oddech.
-Tak,tak.Miałem tylko dziwny sen..Rozmawiałem z Makomo,widziałem Sabito,szukał jej..-Niewiem czy starałem sie upewnić siebie,czy jego,że tak właśnie było.W śnie może wydarzyć sie wszystko,ale ten był wyjątkowy.Czułem podmuch wiatru,promienie słońca rażące w oczy.Czułem łaskoczącą trawe w nogi.Bardzo realny sen..
-Tęsknisz za nim,nic dziwnego.-Przytulił mnie delikatnie głaszcząc po plecach.Zapewnie chciał mnie uspokoić.
-Nie,ten sen był zbyt realny.On musi coś znaczyć.
-Opowiesz mi o nim?Będe lepiej wiedział jak ci pomóc.-Uśmiechnął sie,jego wesołe zatroskane ciągle oczy odrazu mnie przekonały,że moge mu ufać,jak zawsze
Hejka kochani,mam dla was informacje.Być może jutro pojawi sie rozdział do nowej ksiażki- Uzuren "My Angel".Miłego wieczoru/dnia/nocy <3
CZYTASZ
Twój uśmiech//Giyutan
RomancePodczas próby zabicia Nezuko,Giyuu rani Tanjirou który traci przytomność.Do zagojenia rany więc bierze go pod swój dach.Z początku sceptycznie nastawiony do Tanjirou unika go.Zmienia wszystko jeden wieczór podczas jego urodzin.Giyuu chce bliżej pozn...