☁️Rozdział 5☁️

294 17 10
                                    

Pov.Giyuu

Po wykonanej misji odrazu wybieram się do posiadłości Shinobu.Tam najczęściej przebywają inne filary.Musze się rozmówić z nimi.

Wchodze do środka,chyba czuć odemnie wściekłość gdyż Kanao lustruje mnie niepewnym wzrokiem.
Na dziedzińcu wkońcu znajduje resztę.
Rengoku,Mitsuri,Tengen i Shinobu aktywnie o czymś rozmawiają.Nie czekając aż skończą wchodzę im w słowo.

- Okłamaliście mnie!-Przechodze odrazu do sedna.

- Ależ drogi przyjacielu.W czym kłamaliśmy?Wiesz,że nie mógłbym skłamać.Ciężko przechodzi mi to przez usta.-Pierwszy z całej grupy na swoją obronę odpowiada Rengoku.Chodź wiem,że dobry z niego filar,zawsze taki życzliwy i pomocny,to górę bierze wściekłość.

- Nie zgrywaj się.Wiem,że wszyscy o tym wiedzieli!Takie sprawy podejmuje mistrz i zgromadzenie filarów.Szkoda tylko,że odbyło się bezemnie!-Czuje jak pluje jadem, słowami.Całe ciało wrzeje i gotuje się.

- Może wyjaśnij nam o co chodzi,a nie naskakujesz na Rengoku.-Tengen staje w obronie przyjaciela.Chłopak o płomiennych włosach posyła mu uśmiech.

-Sabito żyje!Czemu nie powiedzieliście?!

Atmosfera automatycznie jakby zgęstniała.Wszyscy wymieniali się spojrzeniami.Zniecierpliwiony oczekiwałem wyjaśnień.Sabito mówił,że musiał tak zrobić,nie mógł napisać.

- Wiesz,Giyuu..-Głos zabiera Mitsuri.- Wszyscy pomyśleli,że tak będzie lepiej.

- Lepiej?!-Wykrzykuje.

Naszą kłótnie przerywa wejście na dziedziniec mistrza.

- Nie wiń ich,zaraz ci wszystko wytłumaczę.

Wszyscy się kłaniamy i znowu wstajemy.Pierwszy raz czuje wielką niechęć do naszego mistrza.Zawsze był wzorem do naśladowania,pomagał nam.A teraz?Dowiaduje się takich rzeczy.

- Bałem się,że będziesz współczuł demoną,coraz bardziej wahał się.A gdyby Sabito zaatakował człowieka,nie pozbawiłbyś go głowy.-Zazwyczaj jego łagodny wyraz twarzy koji,ale dzisiaj bardzo mnie irytował.

- On nie jest taki!Żywi się krwią zwierząt.A okłamywanie mnie było ogromnym błędem.Wiesz mistrz jak ciężko mi było?Ledwo się pozbierałem.Gdybym nie spotkał Tanjirou,pewnie nie odwiedziłbym Urokodakiego i nie dowiedziałbym się,że żyje!

Czyli wyjaśnieniem tego kłamstwa był zwyczajny strach przed tym że będę się wahać.To najgorszy punkt widzenia jaki mógłbym założyć.Nie wytrzymałem i wybiegłem z posiadłością zostawiając wszystkich.Nie dałem nawet dokończyć mistrzowi.Wszyscy znowu wymieniali się spojrzeniami.

- Kim jest Tanjirou?-Pyta zaciekawiona Shinobu.

- Pewnie wybrał następcę.-Tengen poprawił swoje miecze które uwierały go.

- Powinniśmy za nim iść?-Pyta Mitsuri.

- Ja pójdę.-Oznajmia Shinobu.

- Nie dogadujecie się,to nie najlepszy pomysł,niech idzie Rengoku.Chyba z nas,jego najbardziej lubi.-Białowłosy zwraca się do Rengoku.Ten wydaje się zaskoczony.

- Za bardzo mi schlebiasz Tengen.-Odpowiada lekko zakłopotany chłopak.Mimo to na jego twarzy nadal widnieje uśmiech.

Pov.Tanjirou

Odkąd Tomioka opuścił wzgórze minął dokładnie miesiąc.Nie mogłem spać dzisiejszego dnia więc wstałem i usiadłem przy stoliczku w pokoju moim i Nezuko.Na nim leżał dziennik,zapisywałem tam przeważnie treningi,przynajmniej taki miałem zamysł.Potem wkradły się emocje.Coraz częściej rozkojarzony pisałem w nim Giyuu albo pragnę znowu zobaczyć twój uśmiech.Tak rzadko można go zobaczyć.Czy dlatego jego uśmiech wydaje się taki magiczny?
Resztę ranka spędzam na przeglądania zapisków,do czasu gdy Sabito nie wchodzi i woła na śniadanie.Taki wspólny posiłek wywołuje wspomnienia,z rodziną zawsze jedliśmy razem.
Przy śniadaniu Urokodaki oznajmia,że musi coś załatwić więc dzisiaj przerwa z treningiem.Rudowłosy wydaje się zadowolony z tego co przed chwilą usłyszał.

Twój uśmiech//GiyutanOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz