☆16☆

478 14 0
                                    

- Co się tak patrzysz? - spytałam.
- Wyglądasz...Wyglądasz przepięknie.-odpowiedział Pablo,Ja na jego odpowiedzi jedynie się uśmiechnęłam.Aktualnie jechaliśmy do domu rodzinnego Gaviry na
kolacje. Zajechaliśmy  na stacje.
- Chcesz coś? -spytał chłopak.
- Kup mi jakieś picie.
- Okej. - do samochodu wszedł Pablo z moim piciem, po jego twarzy można było się zorientować że był wkurzony.
- Co jest?
- Jest w chuj długo kolejka do kibla! Jebana stacja! - zaczął wyklinać, nie powiem bawiło mnie to.
- będziesz obwiniać cały świat tylko dla tego że nie nie możesz się wyszczać? - podśmiechiwałam się pod nosem.
- Dokładnie tak,skąd wiedziałaś księżniczko.
- Za długo się znamy by tego nie wiedzieć - w odwzajemnieniu tego co powiedziałam uśmiechnął się.
                                  <3
-Dzień dobry pani Gavinin Anasi- Powiedziałam i uścisknęłam jej dłoń i lekko uśmiechnęłam.
- Miło cię poznać Susan
Powiedziała również z uśmiechem, Pablo cały czas stał koło mnie.
- Dzień dobry Panie Pablo
Zrobiłam to samo co przy jego mamie.
- Miło cię poznać Suzie.
W końcu przeszliśmy do obiadu, zabije Pabla tylko jak wyjedziemy z tego domu. Ten mały gnojek zaczął dotykać mnie po udzie pod stołem.
- Zabije cię Gavira.Zrób to jeszcze raz.- szepnęłam mu do ucha na co on gwałtownie przestał.
- po prostu robię coś czego nie będę mógł później zrobić. - wyszeptał mi w odpowiedź, Aurora spojrzała się na nas zakrywając buzie ręką.Aurora wiedziała o wszytskim i po prostu ją śmieszyło to że Gavi za poważnie wziął swoją rolę.
- To jak to się stało że po 9 latach się spotkaliście?
- Suzie przyleciała do Barcelony ponieważ jej rodzice postanowili wrócić do rodzimego miasta.
-yhm- mrukneła na jego odpowiedź.
Praktycznie,ja i Pablo już zjedliśmy.
Jakoś dziwnie się czułam w tym towarzystwie.
- Możemy już wracać
- jasne- wyszeptał
- Suzie musi już wracać więc pozwólcie że ja odwiozę. - powiedział i wstał z miejsca, odsunął mi krzesło i przeplutł swoją ręką moją talie
Cholerny Gavira.
- Do widzenia - powiedziałam i poszłam za Pablem
                                    <3
- Boże nie chce mi się rozbierać ani zmywać makijażu- Prychnęłam bo byłam potwornie zmęczona.
- Sugerujesz coś?
- Jasne, zmyj mi makijaż- patrzyłam się błagalnym wzrokiem- Proszę.
- Okej, okej. Tylko nie miej problemu że ci oko wypaliłem. - zaśmiałam się z jego odpowiedź i podałam mu waciki oraz płyn micelarny. On wlał trochę płynu na wacik i delikatnie dotykał mojej twarzy. Byliśmy tak blisko siebie, a nie pomagało mi to że jedną ręką zmywał mi makijaż a druga była na moim karku.
- Jedną rzecz mamy z głowy, a co zamierzasz zrobić z drugą? To też mam zrobić ja? -wzruszyłam ramionami , Pablo wypuścił powietrze z jego ust i otworzył moją szafę w poszukiwaniu piżamy.
- Może chcesz tą w jednorożce? - chichotał się pod nosem, mogłam ją schować.
Rzucił ją koło mnie i się na mnie patrzył.
- I co teraz?
Spytał i nagle siadł na mnie i zaczął mnie gilgotać po całym ciele, nie mogłam wytrzymać ze śmiechu. Nasz wzrok się spotkał, nic dziwnego było po między nami dziesięć centymetrów

Jezusie

Przycisnął swoje usta do moich,przez chwilę po prostu leżałam i nie wiedziałam co zrobić. Odwzajemniłam pocałunek, złapałam go za rękę.
Oderwał się i założył bluzkę na mnie.
Ściągając ramiączka od mojej sukienki
Nie miała mu tego za złe ponieważ chłopak robił to z zamkniętymi oczami i gdy tylko sukienka znajdowała się na biodrach,przestał.
- Spodnie zakładasz sama - wstał z łóżka i się od wrócił się tyłem, ściągnęłam materiał z siebie, założyłam spodnie.
- Już- powiedziałam- mam dwa pytania.
- Mów- odpowiedział
- Pierwsze brzmi, śpisz u mnie?
- Pytasz się jakbyś nie wiedziała - czyli spał, położyłam się na plecach na moim łóżku.
- Teraz drugie, jak ten buziak  miał pomóc w złożeniu piżamy? To miało zadziałać jako motywacja?
- Być może- odpowiedział ,położył się koło mnie.
- masz może jakieś ubrania dla mnie? Bo wiesz nie wygodnie się śpi w garniturze. - wstałam i podeszłam do szafy. Wiedziałam że miałam jego spodenki, nie trudno było ich znaleść bo były na wierzchu.
- proszę.
- a bluzka?
- Po co mam ci ją dawać skoro i tak jej nie złożysz? - wywrócił oczami,zdjął marynarkę z siebie. Odwróciłam się a po chwili usłyszałam znane "już!".

Zasnęliśmy przytuleni do siebie jego uścisk był taki bezpieczny.

childish love || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz