☆27☆

403 10 4
                                    

Spoglądałem ukradkiem na zegar jeszcze dziewięć minut.Szukałem Susanny na trybunach ale wszystko mi się rozmazywało, kibice krzyczą ktoś strzelił gola tylko kto? Stałem na boisku totalnie nic nie widząc oprócz tego cholernego zegara, ktoś do mnie podbiegł poznałem po głosie że był to Robert.
-Ej młody przed chwilą strzeliłem gola. - powiedział łapiąc mnie za głowę - Gavi? Nie patrzysz się na mnie. Wszystko okej?
- ym tak tak. -wymamrotałem pod nosem.
- Jadłeś coś? - spytał a ja ledwo co zobaczyłem jak to kolejna osoba do mnie podbiega.
- kurwa Gavi! Nie jadłeś do cholery! Mówiłem ci! - zaczął krzyczeć a ja jakby nigdy nic opadłem na ziemię.

<3

Obudziłem się na na jakimś łóżku wokół mnie same znajome twarze I moja Suzie.
- Gavi Gavi - szeptał lewy który był najbardziej tym przejęty.
- Wszystko okej ? - spytała  moja  dziewczyna na co stanowczo kiwnęłem głową. Robert odszedł od łóżka i podszedł do lekarza który mówił że mogę już wychodzić.
- Masz teraz moją stałą opiekę Pablo! - Robert znów krzyknął.- nawet nie żartuje. Wstawaj i jedziemy do Twojego domu.
- Wygraliśmy?
- Pierdziele chłop zemdlał a najważniejsze jest to czy wygraliśmy. - powiedziała Suzie zbliżając się do samochodu.
- Tak wygraliśmy. - posłałem słaby uśmiech.

<3
Jak lewy powiedział tak się stało karmił mnie,przytulał gdy tego potrzebowałem a było to dość często. Po prostu potrzebowałem bliskość,spędzałem dużo naprawdę dużo czasu z Suzie, również skupiłem się na piłce i pomocy pedriemu bo ma kontuzje ale to że zaraz znów jej nie będzie mnie przeraża i staram się dać jej wszystko czego nie będę mógł dać przez te cholerne dwa lata .
- co bierzesz?
- kokainę.
- Kawa idioto. - powiedziała Suzie gdy nie typowo odpowiedziałem na pytanie kelnerki.
- cappucino.
- Dobrze a dla pani?
- expresso.
- Dobrze. - i zniknęła za drzwiami do kuchni.
- jeszcze tylko tydzień.
- nie przypominaj. - parsknęłem - zapomnijmy o tym.
- jak mam o tym zapomnieć?
- przynajmniej przy mnie o tym nie gadaj.
- Ogarnij się Pablo. - spojrzałem na jej twarz pozbawionej emocji.
- Nie zapomnę o tym cały czas muszę się pakować a jestem tu z tobą.
- Nie pasuje ci to? - nie rozumiałem jej.
- Być może, marnuje czas w tej durnej kawiarni zamiast robić coś co mi się przyda.
- nie wieżę.
- w co?
- w ciebie, mówiłaś że tak bardzo nie chcesz tam jechać a teraz mówisz mi prosto w twarz że zamiast spędzać czas ze swoim chłopakiem wolisz się pakować na te jebane studia?!
- Bo tak jest nie będę ciebie okłamywać!
- droga wolna, idź.Znikni z moich oczu i pakuj się do swoich walizeczek Susano Nelson Mandela.- Poraz pierwszy podczas tej kłótni  widziałem coś w jej twarzy, nie smutek zażenowanie i zaskoczenie być może moim zachowaniem lub tym że powiedziałem jej drugie imię którego nikomu nie mówiła.
- Co?
- To, przecież wolisz to ode mnie.
- Pablo
- nie przeciągaj tego na prawdę.

I zniknęła, zniknęła za szklanymi drzwiami prawdopodobnie zobacze ją już tylko na pożegnaniu.

childish love || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz