☆ 7 ☆

576 15 0
                                    

Ze snu wyrwało mnie dzwonienie z mojego telefonu, Pablo leżał koło mnie próbowałam wstać tak aby się nie obudził .Wzięłam telefon do ręki i wcisnełam zieloną słuchawkę po czym rozległ się męski głos.
-Hej Suzie, jak tam? -
- Oh Hej Pedro, narazie dobrze dopiero się obudziłam -
-Chcesz gdzieś wyjść koło czternastej?-
- Z miłą chęcią, mogę przyprowadzić pewną kociube? -
- Mianowicie? -
-Pablo Gavire-
- Oh jasne!O Jak już o nim gadamy to wiesz gdzie on jest? -
- Wiesz co, właśnie leży na mnie -
- MAMY PARĘ W SKŁADZIE!! -
- Pedro, to mój przyjaciel nie mogła bym -
- To jak to wytłumaczysz? - zachichotał
- Przytulił się do mnie, przyjaciele tak nie mogą? -
- Mogą Mogą -
- Muszę kończyć papa -
-Pa Pa -
Nie zauważyłam kiedy chłopaka się obudził, jego włosy były roztrzepane we wszystkie strony wyglądał tak uroczo.
- Hola Suzie
- Cześć Pablo
- te ves bien querida - Oznajmił z uśmiechem na twarzy.
- Dzięki wiem o tym
- Me gusta tu
- nie żartuj sobie nawet. - odpowiedziałam śmiertelnie poważnie.
-Nie żartuje. -odpowiedział równie poważnie.Siadłam przed swoją toaletką by co kolwiek zrobić z moją twarzą, dziś wygladałam okropnie jedyne na co miałam ochotę to nałożyć pomadkę i nic więcej.
- Idziemy dziś z Pedrim
-Wiem, słyszałem - odpowiedział, ja wróciłam do szukania pomadki.
Pablo odwiedzał mój dom dość często i był jedynym z którym spotykałam się sam na sam, spał u mnie jak tylko była taka możliwość a jak wstawałam wpatrywał się we mnie co robiłam nawet teraz,nigdy się go nie pytałam co jest powodem spaniem u mnie przynajmniej cztery razy w tygodniu.
Pukanie do moich drzwi rozległo się po moim pokoju Gavi podniósł głowę do góry a jak tylko drzwi się otworzył siadł na łóżku.
- Cześć, chcecie coś do jedzenia? - spytał się mój tata.
- Nie ja nie.. - Brunet nie dał mi do kończyć.
- Jeśli dla pana to nie był by problem, to poprosimy
- Dobrze,Gavi załóż koszulkę.- odpowiedział i wyszedł z pokoju
Złapaliśmy kontakt wzrokowy a ja po chwili wybuchłam śmiechem.
- Suzie, nie gadaj że nie jesteś głodna - wypowiedział zakładając bluzkę na siebie.
- Ale nie jestem.
- Ostatnio w ogóle nie jesteś głodna, o co chodzi? - Mój oddech zrobił się szybki, co mam powiedzieć gdy przez całe dnie nie czuje głodu opuścił moje ciało już dawno.
- O nic po prostu nie lubię jeść przy kimś - powiedziałam to co wymyśliłam na poczekaniu , na moją odpowiedź chłopak przegryzł wargę czyli mi nie wierzył nie umiem go oszukiwać.
                                    <3
Pedro wyciągnął nas na plaże koło boiska które było nam dobrze znane.
Byliśmy we trójkę, szczerze wolę być w mniejszych gronach ale Pablo i Pedri byli duszą towarzystwa więc grupy czternasto osobowe dla nich to był raj u mnie z tym gorzej oni o tym wiedzą i zawsze stawiają na moim.
Gavira wcześniej zakupił croissanty chyba zaczyna się domyślać,Pilnował mnie co do każdego gryza jak dziecko.
Na prawdę czuje się kochana przy nim troszczy się o mnie.
-Pablo jak się spało na Suzie?-zachichotał Pedro
- Oj ci powiem bardzo wygodnie - odpowiedział ze swoim uśmiechem, przyciskając mnie ramieniem do jego klatki piersiowej.
-Gavira koniec tych czułości, uduszę się zaraz.- na co przytulił mnie jeszcze mocniej.
- Te amo Suzie
-rozmawialiśmy o tym, jak masz tak żartować to się nie odzywaj- prychnełam, a on pocałował mnie w czoło i puścił, nie zdziwiło mnie to bo robi to dość często i nie tylko mi kolegą z klubu ogólnie znajomym jak się stęskni lub jest z kogoś dumny. Jest to bardzo urocze.
-Hej Pablo - Za pleców usłyszałam damski głos, Oh Emily.
- Yhm cześć.. - wykrztusił z siebie.
- Co ty taki nie w sosie ? - może dla tego że przyszłaś?
- U mnie wszystko gra, zgubiłaś się czy coś?- zapytał z niechcenia.
- Oj głuptasie specjalnie dla ciebie przyszłam
-Wiesz co nie mam zbytnio czasu- zoznajmił - muszę odwieść Suzie i Pedriego nachlali się i wiesz - zmyślił, dziewczyna jest w niego wpatrzona jak w obrazek więc nie ma szans że nie uwierzy, źle ze strony Pabla który ją oszukuje ale to jego wybór.
- Nelson ma surowych rodziców, musimy się zbierać pa! - odparł, przeszłył nasz wzrokiem na wylot. Wstaliśmy tak szybko jak nigdy szliśmy za lekko zdenerwowanym Pablem.
- Czemu ją oszukujesz? - spytałam.
- Nie chce na nią patrzeć.
- Czemu?
- Wsypanie jakiś prochów do drinka jest wystarczającym powodem? - Nie wiem co zrobić, jedyna rzecz jaka wpadła mi na myśl to po prostu złapanie go za rękę by przynajmniej na chwilę zobaczyć uśmiech na jego twarzy.
- O Stary, tylko czemu się teraz do ciebie klei? - zadał pytanie Pedri.
- Nie wiem, może się boi że wygadam się policji.
- Nic dziwnego jesteś znanym piłkarzem i tak nie jestem po stronie Emily należało by się jej. - wyparłam, byliśmy blisko niebieskiego Nissana każdy siadł na miejsce Pedro postanowił prowadzić a ja miałam pocieszać zdruzgotanego chłopaka.
                                     <3
Siedzimy u Pedriego Gonzaleza, my bardziej byliśmy przejęci całą sytuacją niż sam poszkodowany.
- Było minęło.
- Pablo to jakaś pojebana baba teraz chce zatuszować sprawę przylizaniem się do ciebie. - wykrzyknęłam na cały dom.
- To nic takiego. - oznajmił jakby nigdy nic.
- Gavira nie to nie jest "nic takiego" Nie wiadomo jakie to były prochy. - Pedri próbował mu to wytłumaczyć ale osiemnasto latek przekonywał nas żebyśmy się tym nie przejmowali i on da sobie radę, jak ja i Pedro Gonzalez nie weźmiemy tego w swoje ręce to laska będzie latać po mieście bez żadnych konsekwencji.Ona na prawdę jest taka tępa że najpierw chce wykorzystać chłopaka a później udaje że jej zależy?
We trójkę zasnęliśmy w tych samych ciuchach co byliśmy na plaży, padliśmy ze zmęczenia.Spaliśmy dokładnie jak dziewięć lat temu pamiętam to bardzo wyraźnie ja, pablo i pedri śpimy w domu pani Gonzalez . Zawsze kończyło się tak że dwójka która niby się nie lubiła zasypiała wtulona w siebie.

childish love || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz