☆18☆

476 13 1
                                    

- więc gdzie mnie zabierasz?
- Na obiad. - odpowiedział patrząc się na mnie i po chwili się śmiejąc.
-mam to potraktować jako randkę czy zwykły obiad przyjaciół?
-Jak wolisz -odpowiedział i ruszył gdy tylko zobaczył zielone światło.
- Chyba wole to pierwsze. - odpowiedziałam nie pewnie czekając na odpowiedzi Pabla , jego wargi uniosły się do góry jakby tylko tego pragnął usłyszeć.
- Okej,więc jedziemy na randkę -lekko się zarumieniłam , po chwili byliśmy w restauracji siedząc koło wielkiego okna przez które było widać ulice przez którą co chwile przejeżdżały samochody. Bardzo podobny widok mieliśmy w Madrycie w kociej kawiarni.
- Co bierzesz?
- ym nie wiem jestem taki głodny że najchętniej zjadł bym wszystko- przewróciłam oczami, mogłam się spodziewać tej odpowiedź przecież Pablo Gavi zawsze był głodny.
- A ty? - spytał
- Kurczaka i Cole
- Dobrze biorę to samo. - przyszła Pani kelnerka złożyliśmy zamienienie,nie zostało nam nic tylko czekanie. Gaviego telefon zabrzeczał .
- Pedro.. - wyszeptał.
-gdzie jesteś? -
-w restauracji-
-z kim? -
- po co pytasz? -
- po prostu powiedz. -
- z moją księżniczką Suzie-
- okej, tylko wiesz nie chce zostać wujkiem w tak młodym wieku! -
Po czym się rozłączył.
- Co jest do chuja - powiedział
- nie chce cię wkurzać ale przed chwilą jego samochód wyjechał z parkingu.
- Po co się pytał .
- Bo nas widział.
-proszę to wasze jedzenie, życzę smacznego- powiedziała kelnerka , ja Powiedziałam dziękuję.
- Dziękuję nawzajem- odpowiedział Gavi
- ty się kurwa słyszysz? - powiedziałam ledwo hamując śmiech.
- Oj no, pomyliłem się. - zaczęliśmy jeść, jedzenie było bardzo smaczne trochę pogadaliśmy. Pablo postanowił wziąć mnie na plaże.
- ,, z mają księżniczką Suzie"?
- Umówmy się, to że jesteś księżniczką każdy wie a to że jesteś moją księżniczką wydaje mi się że również wiedzą. - jego brązowe tęczówki patrzyły prosto na mnie, zachodzące słońce wysyłało promyki na jego włosy. A ten śnieżno biały uśmiech cieszył się z każdej chwili.
- Więc kim jesteśmy?
- Ludźmi? - odpowiedział Gavira
- Boże.. Dobrze wiesz o co mi chodzi
- Przyjaciółmi.
- Pablo - jego głowa była odwrócona w totalnie inną stronę niż moja - Pablo spójrz na mnie - bez zawahania jego wzrok znów był na mnie.
- dziś byliśmy na randce, wczoraj gdyby nie wszedł Nathaniel nie wiadomo co by się stało całujemy się kiedy chcemy. - bawił się swoimi palcami.
- Nie jestem godowa na związek. - wyrzekłam.
- Dobrze, poczekam. Będę czekał tyle ile trzeba nawet jeśli miało to być dwa dni, dwa tygodnie, dwa miesiące nawet dwa lata. Będę czekał - najzwyczajniej na świecie się wzruszyłam , nikt inny nie powiedział do mnie takich słów. Opadłam na jego tors po czym zostałam zamknięta w szczelnym uścisku .
- idziemy do wody? - zaproponował.
- nie mam stroju.
- uwierz że ja też nie. - wstał i zaczął zdejmować koszulkę.
- Możesz pływać w tym - rzucił do mnie tą samą koszulkę którą przed chwilą zdjął.
- boże - prychnęłam, zdjęłam swój t-shirt i spodenki i nałożyłam jego koszulkę.
-Pozwól- powiedział łapiąc mnie ze rękę wchodząc do wody. Nie byłam bym sobą gdybym nie podjęła próby wrzucić go do wody, oczywiście nie wyszło mi i to ja wylądowałam na kilka sekund pod wodą.
- Pierdol się Gavira - zaśmiałam się

<3

Siedzieliśmy w samochodzie byliśmy cali zmarznięć.
- Pojedziemy do mnie po ciuchy.
- dobrze.
- powiedz mi od kiedy z wrogów staliśmy się przyjaciółmi?
- od wtedy gdy zrozumiałem że coś do ciebie czuje. - zamarłam. Nie odzywałam się przez całą drogę do domu Pabla.
- Proszę
- Dzięki- wzięłam z jego rąk dużo za dużą koszulkę i tak samo duże spodenki, weszłam do jego łazienki by założyć ubrania. Moje oko przykuło zdjęcie, moje zdjęcie.Zdjęcie na plaży w tedy gdy postanowił pokazać mi boisko na którym bawiliśmy się za dzieciaka. Weszłam do jego pokoju a on czekał na mnie na jego łóżku.
- Pablo, możesz dać mi bluzę?
- otwórz sobie szafę i wybierz- miał całą kolekcje bluz i gdybym tylko mogła wzięła bym wszystkie, zdecydowała się na czarna z białym znaczkiem Nike.
- Fajne masz zdjęcie. - Pablo gdy tylko to usłyszał zaczerwienił się cały.
- Ładne jest - Odpowiedziałam śmiejąc się z jego miny i koloru skóry.
- Suziee
- słucham?
- chodzi na kebaba.
- żartujesz sobie? - pochyliłam głowę patrząc się na niego z chytrym uśmiechem.
- Przed chwilą jadłeś.
- No i co? Już jestem głodny. - wstał i złapał mnie za kaptur. - po prostu chodzi - pociągnął na mnie , nie mogłam nic zbytnio zrobić niż pójście za nim.

<3

Siedzimy na ławce, ja jem świderka a on fastfooda. Było lekko po północy i jesteśmy wdzięczni panu turkowi za zrobienie kebaba .
- Już głodny nie jesteś?
- zjadł bym batona.
- dobrze chodzi na stacje.. - brak słów do niego, niby piłkarz a je fastfoody i słodycze. Zaraz formy nie będzie miał.
- Dobry wieczór.
- dobry wieczór- powiedzieliśmy w tym samym czasie.
- Tylko to?
- tak.
- jest pierwsza w nocy a wy przybiegliście po jednego batona?
- dokładnie - zeskanował produkt , Pablo zapłacił i ruszyliśmy prosto do domu W KOŃCU. Siedzimy na łóżku znaczy ja siedzę Pablo leży i zwija się z bólu brzucha.
- Mówiłam? Było tyle nie jeść - Było mi go szkoda ale to tylko jego wina - jutro pojedziemy do lekarza. - głaskałam go po plecach, nie zdołał nic powiedzieć jedynie co chwile syczał z bólu. Głaskałam go,drapałam,miziałam, masował póki nie zasnął.

childish love || Pablo GaviOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz