REGULUS
Krzyki dobiegające z odległej części boiska zmotywowały mnie do kolejnych ćwiczeń.
Przyśpieszyłem tempo wymijając zmęczonego Barty'ego, który już po dwudziestu minutach treningu przestał się starać.
Krople deszczu spływały po mojej twarzy a wiatr wiejący wprost w moją stronę roztrzepywał mi włosy we wszystkie strony.
Było to nadzwyczaj irytujące biorąc pod uwage fakt, że jeszcze rano zastanawiałem się czy ich nie spiąć.Stwierdziłem jednak, że wyglądałbym w tym zdecydowanie żenująco.
I chuj teraz.Mocniej chwyciłem się miotły gdy kątem oka zauważyłem jak Evan powoli mnie dogania.
Uśmiechnąłem się pod nosem celowo zwalniając.
Przybrałem kamienny wyraz twarzy kiedy chłopak zbliżał się w moją stronę.
Niepozornie zmieniłem kąt latania miotły a gdy Evan miał mnie już wyminąć, wepchnąłem się przed niego lecąc jak naszybciej sie da.- Chyba sobie żartujesz!
Uśmiechnąłem się z satysfakcją jednocześnie słysząc gwizdanie Emmy, która informowała nas o zakończeniu treningu.
Uwielbiałem droczyć się z Evanem, który po nawet najmniejszej przegranej chodził naburmuszony cały dzień.- Black, Rosier i Dayman, nieźle wam idzie, jeśli nie stracicie zapału może to jakoś będzie - powiedziała Emma w momencie w którym przy niej lądowałem.
Nieznacznie skrzywiłem się na skurcz pojawiający się w mojej nodze od czasu w którym dotknąłem nią o ziemie.Wzrok Emmy powędrował w stronę Evana I Barty'ego, którzy głośno się przekrzykując przepychali się z miotłami.
- Crouch jak widze potrafisz się ruszać!
Barty przekierował swoją uwage na kapitankę.
Uśmiechnął się szeroko pokazując jej swoje białe, równe zęby.- Jak chcesz moge ci dokładnie pokazać w czym najlepiej się ruszam! - zażenowany spuściłem głowę, dłonią rozmasowując czoło.
- Napewno nie w Quditchu - Emma przewróciła oczami, poprawiając swojego kitka.
Cicho parsknąłem uważnie słuchając tej wymiany zdań.
Barty tylko prychnął a ja wiedziałem, że z całej siły powstrzymuje sie przed pokazaniem jej środkowego palca.- Dobra słuchajcie! - krzyknęła brunetka klaszcąc w ręce - dobrze wiemy, że wielkimi krokami zbliża się mecz z krukonami - zrobiła pauze obserwując nasze reakcje - zwiększam więc liczbe treningów.
Widzimy się teraz we wtorki i czwartki a także niektóre niedziele o tej samej godzinie co była.Większość drużyny jęknęła ale bez słowa protesu pokiwała głową.
Ja sam cicho westchnąłem bo chociaż kochałem Quditcha całym sercem byłem świadomy tego jakie będę miał zakwasy.- Jakieś pytania?
Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głową, zanim nie udaliśmy się do szatni. Widziałem jak większość chłopaków biegła zająć prysznice na co przewróciłem oczami , jednym ruchem ściągając bluzke.
Przelotnie spojrzałem na Barty'ego ,który zagadywał przebierającego się Evana.
Udałem,że nie zauważyłem jak jego wzrok przez dłuższą chwile zatrzymuje sie na jego sylwetce.- Widzimy sie potem - rzuciłem do nich i nie czekając na odpowiedź wyszedłem z pomieszczenia.
Deszcz powoli przestawał padać więc nie martwiłem się o to ,że będe jeszcze bardziej mokry.Wchodząc do szkoły, odruchowo poprawiłem włosy aby chociaż na pierwszy rzut oka nie było widać,że wszystkie odstają w zupełnie inną strone.
Mimo,że ogólnie mam wywalone w opinie innych ludzi, do wyglądu przykładałem większą wage.
Może to u nas rodzinne.Gdy został mi przed ostatni korytarz do dojścia do dormitorium usłyszałem głośne śmiechy.
Mimowolnie przewróciłem na to oczami nie będąc zbyt entuzjastycznie nastawionym do spotkania się z jakąś grupką rówieśników.
Irytująco głośnych rówieśników.Moje zirytowanie minęło w momencie gdy usłyszałem czyiś krzyk przebijający się przez ściany Hogwartu.
Odrazu wyciągnąłem różdżkę zastanawiając się co do cholery miałem teraz zrobić.Niepewnie wychyliłem się zza ściany w niemałym szoku obserwując co sie dzieje.
Potter i Syriusz trzymali wysoko różdżki co chwila się podśmiechując i rzucając pewne wyzwiska.Snape wisiał w powietrzu , obracając się z jednej strony na drugą.
Cholera cholera
Nie lubiłem się mieszać, uważałem za niepotrzebne wtrącać się w nie swoje sprawy.
W dodatku nie lubiłem Snape'a.
Nie miałem do niego jakiegoś wielkiego żalu, poprostu irytował mnie jego sposób bycia i to ,że do wszystkich sie czepiał.
No może oprócz Evans, ale to inna sprawa.- Hej, padfoot co myślisz o tym aby Smarkerus zrobił szpagat?
Nie przestając się temu przyglądać, zmarszczyłem brwi nierozumiejąc jak chłopak pokroju Jamesa, który bał by się skrzywdzić muchy, może gnębić inne osoby.
Miałem świadomość tego ,że on i reszta huncwotów od dawna uwzięli sie na Severusa i sobie nawzajem przeszkadzają.
Nei wiedziałem jednak ,że ma to wyglądać w właśnie ten sposób.Zanim Syriusz lub James spróbowaliby rzucić kolejne zaklęcie ,wziąłem głęboki wdech wychodząc zza rogu.
![](https://img.wattpad.com/cover/336151923-288-k186021.jpg)
CZYTASZ
SCARS ; jegulus
Genç Kurgu[ POCZĄTKOWE ROZDZIAŁY W TRAKCIE KOREKTY] Regulus nie potrafi przyzwyczaić się do braku Syriusza, który jak zwykły tchórz uciekł z domu, zostawiając go samego na pastwe demonów ich wspólnej przeszłości. James usilnie stara się robić co tylko może a...