★ CHAPTER 5 - The fall of God.

330 16 20
                                    

Włochy - Sycylia, Palermo, Opuszczony budynek.
[ 2033 - 8 maj , godzina 00:24 ]

- Danse Macabre? Chciałbyś ze mną zatańczyć~? - Kaiji wstał i podał Ashu rękę.
- Danse Macabre? - Spojrzał się na niego i uśmiechnął chwytając jego dłoń i wstając. - Z tobą zawsze, Hipnotic Diablo.

Legendy złączyły swoje dłonie. Ash dał drugą dłoń na prawe ramię Kaijiego, natomiast on sam na biodro chłopaka. Zaczęli dość powolnie ruszać swoimi nogami, wręcz równocześnie mając to samo tępo. Jakby wiedząc do druga legenda wiedziała jaki krok planuje ta pierwsza, z każdą chwilą przyspieszali tępo, oraz zaczęli ruszać na boki swoimi wciąż złączonymi dłońmi.
W końcu Kaiji dość pewny siebie puścił Asha za rękę lekko podcinając mu nogi by upadł z komina, Ash spodziewając się tego ruchu od strony Kaijiego pociągnął go wraz z sobą przez co obydwaj spadli z komina na czerwone, już od dawna pęknięte kafele na dachu. Kaiji szybko zaamortyzował swój upadek klecząc, wyciągając obydwie ręce by złapać Asha. Mężczyzna łapiąc Asha, lekko go ścisnął przy swojej klatce piersiowej by mu się nie wyślizgnął z rąk. Jednak odrzucił on Asha na drugą część dachu, znów praktycznie przy krawędzi.

Obydwaj szli w swoją stronę powolnym krokiem.
Stali na krawędzi dachu, który był stromy oraz wręcz rozwalający się, szczególnie pod ciężarem Asha i Kaijiego. Jeden zły ruch, a mogło to się skończyć śmiercią od upadku, bądź ciężkimi urazami gdyż było to na wysokości ponad 10 metrów. Prawdziwy taniec śmierci.. Gdzie jeden niespodziany ruch mógł zadecydować o ich życiu.

Znów złączyli swe dłonie zmieniając się na zmianę swymi miejscami, taniec nabrał ogromnej dynamiki. Mężczyzna wziął obydwoma rękoma Asha za biodra i przeniósł za siebie wykonując szybkie ruchy swym ciałem, tak samo jak chłopak w ten sam sposób.
Obydwoje czuli swe ciała, swe gesty, swoje zamiary. Swoje uczucia. Uczucia chęci dynamicznego oraz satysfakcjonującego tańca u boku śmierci obok.
Wykonywali niebezpieczne ruchy, które mogły ich zbliżyć do niechcianej śmierci. Chcieli uczucia stresu.. Jednak nie mogli go odczuwać przez swe emocje, prawdziwe emocje, które pokazywali w tańcu.

Ich taniec po chwili się uregulował, był tak samo spokojny jak na samym jego początku. Kaiji mając otulonego Asha wokół talii delikatnie go opuścił w dół, jakby wyglądało, że Kaiji trzyma martwe zwłoki legendy w rękach.
Ash uniósł głowę w górę patrząc spełniony na Kaijiego. W tym samym momencie zaczęło kropić, a wręcz padać, co spowodowało, że ich ubrania oraz włosy zaczęły przemakać.
Czując ten klimat, Kaiji zbliżył swą głowę, by być dosłownie milimetry od szatyna.
Ash pochylił swą głowę w bok, a ich twarze się jeszcze bardziej zbliżyły. Wargi Kaijiego wręcz muskały usta Asha.
Tracąc powoli swe zmysły.. Ich usta połączyły się w pocałunku.
Ignorowali oni wszystko, ich niebezpieczną pozycje, krople spadające na nich z nieba, ich dotychczasowe relacje. To się nie liczyło. Liczył się ten moment. Ich pocałunek trwał w najlepsze, był napełniony ich emocjami oraz chęcią darzenia uczuć do drugiego.
Namiętnie łączyli swe usta w całość, jednocześnie do pocałunku dodali swoje języki, które walczyły o dominację nad drugim.
Ash chcąc zdezorientować Kaijiego, ugryzł go w wargę, z której zaczęła się sączyć krew. Kaiji cicho jęknął w ustach chłopaka, gdy ich namiętny pocałunek zaczęła wypełniać krew. Ash się nią kosztował jak wampir, uwielbiał to uczucie w swych ustach, rozkoszował się tym jak kanibal. Kaijiego to jednak jeszcze bardziej podnieciło, co doprowadziło do jego dominacji nad Ashem, w końcu obydwoje chętni oddechu oddalili się powoli od siebie, od razu dysząc. Z ust Kaijiego się wciąż wylewała garstka krwi, natomiast Ash był nią delikatnie ubrudzony wokół ust. Mężczyzna znów się pochylił nad Ashem i zaczął zlizywać swoją krew z jego kącików ust.
Patrzyli na siebie z pełnym zaangażowaniem w oczach. To już nie była zwykła chęć wygrania walki i pokonania drugiej legendy. Napełniała ich chęć motywacji.

THE LEGENDS ★ boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz