CHAPTER 32 - NEW YEAR

195 9 6
                                    

˚₊· ͟͟͞͞➳❥ Rosja, Moskwa - Centrum Miasta.
             [ 2033 - 31 grudnia - godzina 21:48 ]

Po udanej wigilii Kai, Celeste, Idris oraz Fraus znów wrócili do Palermo, jednakże obiecali się jeszcze spotkać z legendami. Każdy miał poprawiony nastrój na wieść, że Kaiji przeżył, reszta roku była dla nich całkowicie udana.

Legendy znów pozostały same w Moskwie. Mieli ogrom czasu dla siebie by spędzić nadchodzące święto.. Nowy rok. Jednakże nie mieli pomysłu.. klub? Trochę nuda.. zostanie w domu i puszczanie fajerwerk? Jeszcze większa nuda. Postanowili improwizować w ten sam dzień.
Chodzili po starówce obserwując masę ludzi wchodzących do klubów, albo do różnych barów, ewentualnie burdeli.. oni natomiast ostatnie godziny tego roku postanowili spędzić spokojniej.
Wybrali się oni na jeden z peronów, na których zazwyczaj nie ma za dużo ludzi. Gdy pada śnieg, nikogo nie ma.. a jedyne światło się wydobywa z lampy, której i tak żarówka już jest w połowie zepsuta to klimat jest niesamowity.
Gdy dotarli na miejsce rozejrzeli się szukając żywej duszy, której nie zastali. Usiedli na zaśnieżonych torach, a Ash wyciągnął paczkę papierosów częstując przy tym Kaijiego.
Chłopak wyciągnął z kieszeni zapalniczkę, która jednak była już na wyczerpaniu.. A przez wiatr nie dało się w ogóle odpalić szluga.

- Kurwa.. - Wyrzucił zapalniczkę za siebie.
- Kiedyś ci brakło papierosów, a teraz ognia w zapalniczcce. - Cicho się zaśmiał Kaiji nawiązując do ich spotkania po miesiącach rozłąki. - Pozwól, że dam ognia. - Mężczyzna chwycił obydwa papierosy oraz uchylił delikatnie usta wypuszczając z nich niebieski płomień, który natychmiast odpalił dwa papierosy.
- Hah, prawdziwy smok. - Zaśmiał się Ash zaciągając się papierosem.
- Hm.. od kiedy tylko stałem się tym czym jestem.. zastanawiałem się dlaczego tak, a nie inaczej. - Odparł
- Huh? W jakim sensie? - Ash pochylił delikatnie głowę w bok.
- Wiesz.. Bóg Reiketsuna ma skrzydła oraz symbol motyla.. natomiast ostatecznie zostałem smokiem. Dlaczego?
- Hmm.. cóż. Mogę mieć niepełną odpowiedź na to. - Uśmiechnął się zadowolony. - Od twojego zniknięcia rozmawiałem parę razy z Bogiem De Rune. I się dowiedziałem, że umierając możemy się znów narodzić otrzymując moce z naszych artefaktów. Wciąż masz swoje lustro, jednak nie funkcjonuje tak jak dawniej, prawda?
- Oh. Tak.. aktualnie muszę się tylko skupić na osobie, którą muszę zahipnotyzować..
- Właśnie! A jak wiemy.. Bogowie nie stworzyli artefaktów. Zostały one znalezione w medium, więc miały swoich poprzedników. Miałem teorie, że zanim umarli całą swoją moc schowali właśnie w tych artefaktach. Dlatego jak ty zmarłeś, odrodziłeś się jako smok.. ponieważ tym był twój poprzednik.
- Bardzo ciekawe.. - Mężczyzna zaczął się zastanawiać odpalając swojego papierosa. - Ale.. w takim razie kim był twój poprzednik?
- Uh? - Ash trochę się zdezorientował. - Cóż.. musiałbym umrzeć by się dowiedzieć. - Po chwili jego oczy zaczęły delikatnie błyszczeć na żółty kolor. - Więc.. dlaczego by nie spróbować?
- Zwariowałeś..? Umrzeć?! To tylko twoja teoria.. A co jeśli faktycznie?!
- Nie chciałbyś się przekonać kim ja również mogę być?! To będzie fascynujące!
- Ash, to szaleństwo!
- Właśnie.. A ja jestem definicją szaleństwa.
- ... Nie zabije cie. Nie dam rady..!
- Jakby moja teoria się sprawdziła to przecież przeżyje! A twój ojciec może cię znów przenieść do medium.. tam byśmy się spotkali.
- Chcesz zaryzykować tylko by sprawdzić kim był twój poprzednik..?
- Bez ryzyka nie ma zabawy. - Powiedział gasząc papierosa. - Może o północy..? Nowy rok, nowy ja.

Ash nie odpuści.. ten jego wzrok. On się nie wycofa.. ale.. się tak cholernie o niego boję! Nie chce go stracić.. ale prędzej czy później.. on sam mnie nawet zmusi do walki na śmierć i życie. To jego natura, którą mu przypisał De Rune. Kocham go.. i zrobię wszystko co go uszczęśliwi. Nawet jeśli to będzie zabranie mu życia.

- Cóż.. skoro tego tak bardzo pragniesz. - Spuścił głowę. - W porządku. Zmierzymy się na śmierć i życie.. A tuż o północy.. Zabije cie.. byś odkrył swoje prawdziwe ja. - Smok wstał podając Ashu rękę, którą ten chwycił również wstając.
- To będzie zaszczyt znów z tobą zawalczyć jak na początku.

Obydwaj usiedli koło torów znów paląc i rozmawiając o mniej przerażających rzeczach. Kaiji nie chciał zamordować swojego ukochanego, jednak ten o tym pragnął. A nawet po smutnej śmierci.. Ash by był szczęśliwy, że się dowiedział co go czekało po tym. Nawet jeśli byłaby to pustka bez nikogo.

˚₊· ͟͟͞͞➳❥ Rosja, Moskwa.
             [ 2033 - 31 grudnia - godzina 23:50 ]

Nadeszła ta godzina.. przed nowym rokiem.. i śmiercią drugiej legendy. Obydwoje stanęli naprzeciwko siebie patrząc prosto w swe oczy.. Kaiji wyciągnął swój miecz patrząc raz na niego raz na Asha.

- Zacznijmy tą rzeź. - Rzekł chłopak unosząc swe ręce ku górze zadowolony.
Ash nie był przerażony niczym.. śmierć nawet by mu wyszła na dobre. Mógłby odpocząć po 20 latach swojego miernego życia. Kaiji usprawiedliwiał swoje działanie tylko dobrem Asha i jego życzeniem..
Jest on moim królem, a ja jego sługą.. muszę wypełnić to co król żąda.

Zaczęła się rzeź. Kaiji ruszył w stronę Asha robiąc parę uderzeń oraz zamachnięć mieczem, które druga legenda bez problemu umknęła. Z każdą minutą walka stawała się coraz bardziej intensywna.. im bliżej nowego roku, Kaiji coraz bardziej się starał zamordować Asha.. choć go raz przeciąć mieczem.. Z czasem.. obydwaj zapomnieli o co walczyli. Jedyną misją Kaijiego stawało się zabicie swojego ukochanego. Po wielu nie udanych próbach zamachu na Asha wybiła godzinę 23:59 .. Sekundy do nowego roku.

- Zakończę tu i teraz..! - Krzyknął Kaiji rzucając swój miecz w górę, który się wbił w ziemię. Mężczyzna się rozpłynął.. Ash się zaciekawiony rozglądal czekając na najgorsze..
Rozpoczęło się trzęsienie ziemii. Z ziemii, na której stał wcześniej Kaiji wydobył się gigantyczny smok.. ten sam, który pokonał Akire. Ash się uśmiechnął do siebie zafascynowany czekając na śmierć.. Smok na swych skrzydłach wyleciał w górę, a z jego jamy się wydobyła energia uderzając w Asha. Wokół niego wytworzył się krater.. to było pewne, że równo w północ Ash umrze.

23:59:50.....

Smok znów się przemienił w człowieka.. w siebie. Kaijiego. Wylądował w kraterze przyciągając do siebie miecz.

23:59:54....

W ostatnich sekundach Kaiji spojrzał się na nieprzytomnego Asha, który leżał w środku krateru podnosząc miecz ku górze.

23:59:58..

Kaiji odciął od ciała Asha głowę. Trzymała się ona na ostatnich nitkach układu mięśniowego..

00:00:00.

Miecz został wbity prosto w serce Asha.

2034 - 1 stycznia.

Fajerwerki z miasta było widać nawet na pustkowiu gdzie się znajdowały obydwie legendy. Kaiji się na nie spojrzał, po czym na martwą drugą legendę.
W sercu drugiej legendy wciąż się znajdował miecz..

Nic się nie dzieje.. ja go.. ja go zabiłem.
Z oczu smoka zaczęły lecieć łzy, które spływały po jego policzku. Patrzył się prosto na martwe ciało ukochanego.
Przymknął oczy padając na kolana szlochając.

- Ash.. tak przepraszam.. - Powiedział zaciskając zęby, chwycił ostrze miecza i zacisnął na nim swą dłoń, która zaczęła krwawić.
Poczuł na niej zimny dotyk kogoś innego.
Otworzył szeroko oczy znów spoglądając na Asha.. który miał otwarte powieki. Trzymał swą dłoń na jego jednocześnie się uśmiechając.
- Nie da się mnie zabić. - Jego szyja się zrosła znów w ciało. Chwycił miecz obydwoma dłońmi i go wyciągnął z swego ciała.
- Huh..? - Zanim Kaiji zdążył cokolwiek powiedzieć Ash się zaczął śmiać tuląc go do siebie.
- Widzisz? Żyje.
- Ale.. ty się cieszysz? Przecież twój plan nie wyszedł.
- Wyszedł. Przekonałem się.. nie mogę umrzeć. Nie ważne jak bardzo ktoś będzie próbował. - Po chwili zdezorientowanie na miny Kaijiego się zamienił w uśmiech.
- Zwariowałeś. - Powiedział stykając swoje czoło wraz z Ashem.
- Ale to we mnie kochasz. - Otulil go wokół szyi.
Tak. To w tobie kocham, Ash.

THE LEGENDS ★ boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz