★ CHAPTER 25 - True Happines.

258 12 11
                                    

˚₊· ͟͟͞͞➳❥ Włochy, Palermo - Opuszczone Mosty.
             [ 2033 - 2 czerwiec - godzina 1:23 ]
           
Nie mogę w to uwierzyć. Ash..
Czemu moja pierwsza miłość musi być takim niewypałem?! Co ja właściwie zrobiłem..? Przecież jestem lepszy od tego Elskera!

Uderzyłem z pięści w asflat, który pękł.. a z mojej dłoni zaczęły się wydobywać czarne wypękłe smugi z niebieskim światłem. Wstałem z koca i zostawiając go na ziemii po prostu poszedłem w stronę domu, a za mną się cały czas wiodły te obrzydliwe pnącza.

                           | POV : Ash Clarke |
                          
˚₊· ͟͟͞͞➳❥ Włochy, Palermo - Willa Kaijiego.
             [ 2033 - 2 czerwiec - godzina 3:33 ]
                         
Po skończonej imprezie ciągle myślałem nad Kaijim.. czułem, że nie mogę go zostawić samego..
Przez resztę czasu głównie paliłem z znajomymi.
Chcąc sprawdzić czy Kaiji wciąż leży na kocu poszedłem w stronę torów, niestety go tam nie zastałem.. Jednak zauważyłem ogromne czarne i obrzydliwe pnącza, które się ruszały. Jedno z nich nawet mnie chciało złapać, ale szybko się odsunąłem.

Szybko zadzwoniłem po uber'a by wrócić do Willi Kaijiego, opłaciłem dojazd i po parunastu minutach już byłem na miejscu.
Wszedłem do jego domu przez ochroniarzy, którzy mnie już znają i od razu się skierowałem w stronę jego pokoju. Gdy wszedłem, cały pokój był w tych ohydnych pnączach, które się wiły po ścianach, podłodze oraz suficie, a przez ich niebieski blask, pokój był w miarę oświetlony.
Pnącza mnie złapały i przeniosły przed łóżko, na którym siedział Kaiji.. z rozłożonymi skrzydłami motyla.

- Kaiji?! Co tu się odkurwia? - Rozglądałem się po pokoju, po czym zwróciłem uwagę na jego skrzydła.
- ... W czym ja jestem gorszy od niego? - Spytał cicho nawet nie spoglądając na mnie.
- Ugh.. - Cicho westchnąłem próbując się uwolnić z pnączy. - Puść mnie.
- Odpowiedz mi na pytanie! - Krzyknął wstając na łóżku i podchodząc do mnie. W końcu na mnie spojrzał.. swoimi niebieskimi zaczerwienionymi od płaczu ślepiami. - Nasze walki, spotkania.. nasze czułości. - Spuścił wzrok. - A on?.. Wbił ci dosłownie nóż w plecy.
- ... Ty też nie jesteś święty. - Odpowiedziałem chłodno mając na myśli jego sprzymierzenie się z Shiro. Moje stwierdzenie go trochę zmyliło co mogłem wyczytać po wyrazie twarzy.
- ... Nie byłem, nie jestem i nie będę. Bo porzuciłem swe marzenia zostania Boskim Oświeconym dla Ciebie. - Dał swoją dłoń na klatkę piersiową. - Jesteś moją pierwszą i jedyną miłością, wręcz od pierwszego wejrzenia. Nie masz pojęcia ile dla mnie znaczysz. - Powiedział cichym głosem, jednocześnie znów siadając na łóżku. Wraz z tym pnączą mnie również zmusiły do siadu.
- Chyba czegoś nie rozumiesz, Kaiji. - Zacząłem mówić po chwili. - Jesteśmy legend..
- W dupie to mam! Kocham cię i nawet Bogowie tego kurwa nie zmienią.. Daj mi szanse. Błagam. - Wypuścił mnie z pnączy i swoimi ogromnymi skrzydłami motyla przytulił do siebie. Były wyjątkowo miękkie, ale wciąż się trochę obawiałem co do jego pomysłowości w tym stanie psychicznym.
Chyba muszę mu w końcu się zwierzyć z tego.. kurwa jak ja nie lubię mówić o swoich uczuciach.

- Ja nie wiem czy cię kocham. - Powiedziałem cicho. - Nie wiem. Po prostu kurwa nie wiem, okej?! Nie chciałem Ci dawać nadzieji, albo się angażować w coś co nie wiem czy wypali. Nie chciałem Ci dawać fałszywej nadzieji.
Kaiji szeroko otworzył swe oczy zaskoczony zastanawiając się co powiedzieć.
- Satan.. - Lekko opuścił swe skrzydełka, a pnącza powoli się wtapiały w ściany znikając. - Naprawdę?
- Th.. Od paru dni się zastanawiam co do moich uczuć do ciebie. - Odparłem mocno się rumieniąc. - Możemy zostawić ten temat, naprawdę robi mi się mdławo gdy o tym mówię. - Powiedziałem zirytowany.
- Oh.. no tak. Nie jesteś znany z zwierzenia się. - Delikatnie się uśmiechnął. - A gdybyśmy się umówili na to, że.. spróbujemy?
- Hm? Mówiłem Ci przecież.
- Tylko by zobaczyć jak to będzie wyglądało! Pobędziemy cichą parą przez parę dni.. a później.. zdecydujesz. - Chwilę milczałem przemyślając propozycje.
- Jak wyjedziemy żywo 10 czerwca.. wtedy się zdecyduje, w porządku? - Spytałem zmieszany.
- O-Oczywiście! - Kaiji się widocznie ucieszył tą propozycją.. samo udawanie pary dla niego będzie frajdą.. urocze. Otulił mnie mocniej skrzydłami, które po chwili zniknęły.
- Kuźwa.
- Hm?
- Przemięciutkie były. - Delikatnie zachichotałem dając dłoń na nadgarstek Kaijiego na co ten zasyczał. - Em? - Podwinąłem jego rękaw zauważając ogromną wycietą ranę, z której ciekła niebieska substancja.. był to motyl z złamanym skrzydłami.
- Kurwa, nie opatrzyłeś tego?! - Krzyknąłem i od razu łapiąc za ramię pociągnąłem go w stronę łazienki.
Praktycznie od razu dałem jego wyciętą ranę pod zimną wodę.
- Th. Mmh.. - Odwrócił wzrok, gdy ja oczyszczałem resztki zaschniętej krwi z jego ręki. - Pomagasz mi.. Kochanie. - Powiedział cicho, na co się ponownie zaczerwieniłem.
- Ciii.. - Delikatnie się uśmiechnąłem i zacząłem szukać po szafkach jakichkolwiek bandaży, znalazłem dwa zwoje wraz z wodą utlenioną. Polałem nią ranę i po chwili była gotowa do zabandażowania.
- Jak nowa! Może.. nie do końca. - Odparłem patrząc na zabandażowany nadgarstek Kaijiego. - Pójdę się umyć. Wyjdziesz?
- Oh! Um.. Oczywi..
- Albo nie. - Przerwałem mu. - Skoro jesteśmy choć na chwilę parą to idziesz się umyć ze mną.
- Uh?! Mm..

Obydwoje się rozebraliśmy do naga i weszliśmy pod prysznic, który był dość sporych rozmiarów więc nie mieliśmy problemu się obydwaj zmieścić. Umyliśmy swe ciała, a gdy tylko Kaiji dał pompkę odżywki na swoją dłoń, by ją nałożyć na włosy od razu mu ściągnąłem masę z dłoni bym mógł je zapielęgnować. Bawiłem się włosami Kaijiego i mieszałem w nie szampon oraz różne odżywki.. używa ich masę, pewnie przez to ma tak bujne i miękkie. Sam również umyłem swe włosy i po skończonej czynności wyrywaliśmy sobie nawzajem suszarkę, oczywiście ja wygrałem tą bitwę. Wysuszyliśmy swe włosy, Kaiji ubrał bokserki oraz szlafrok, a ja zwykły T-shirt.
Położyliśmy się na jego łóżku i się do niego przytuliłem.

- Ash, mam prośbę. - Powiedział Kaiji.
- Hm?
- Mógłbyś.. mi nie mówić o Elskerze? Nie chce o nim słyszeć po tym co ci zrobił.
- I tak prawdopodobnie wyjeżdża lub już wyjechał.. - Obydwaj chwilę siedzieliśmy w ciszy, aż nie zacząłem tematu.
- Obydwaj mieliśmy cel by zdobyć artefakt drugiego.. Ty z ciekawości i z chęci poznania nieznanego dla ludzi świata. Ja mówiłem, że chce po prostu odnaleźć Elskera.. Ale to nie prawda. - Powiedziałem ściskając swoją dłoń na jego piersi. - Chce po prostu znaleźć szczęście.. myślałem, że powrót i znalezienie Elskera znów sprawi, że będę szczęśliwy, gdyż moja mania oraz choroby się zaczęły kiedy.. mnie z nim rozdzielno. Ale teraz? Myślę, że nawet zdobycie obydwóch artefaktów nie spowoduje, że będę szczęśliwy.. chyba sam muszę znaleźć szczęście.
- A co jeśli.. Ja będę tym szczęściem dla ciebie? - Spytał Kaiji.
- ... - Delikatnie się uśmiechnąłem. - Przekonamy się. Na razie chcę spróbować.. być szczęśliwym z tobą. Jesteś jedyną osobą, która została ze mną. Mimo mojego dziwnego zachowania, ubioru oraz humorków.
- Jesteś inny Ash. To doceniłem i zauważyłem w tobie.. jesteś tak specyficzny i ciekawy.. że aż się poraz pierwszy zakochałem.
- Chyba nie bez powodu. - Cicho się zaśmiałem całując go w policzek. - Wiesz co? Kocham cię, Kaiji. - Dosłownie się położyłem na nim, dając głowę na jego klatkę piersiową, czując i słysząc bicie jego serca, które przyspieszyło tempa.
Uspokojony, zasnąłem z uśmiechem.




| Przperaszam, że taki krótki rozdział i tak długo na niego czekaliście .__. Choć mam nadzieję, że się choć trochę spodobał XDD ship się w końcu spełnił (w połowie) - Powoli zbliżamy się do 30 rozdziału, w tym finału! Miłej nocy kochani <33

THE LEGENDS ★ boyxboyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz