MADELYN
Wjechałam na podziemny parking firmy dwie minuty przed godziną dziewiątą.
Jeszcze żadnego spóźnienia. Brawa dla mnie.
Nie ważne, że to dopiero drugi dzień mojej pracy.
Wysiadłam z samochodu, a następnie skierowałam się do windy, która zawiozła mnie na odpowiednie piętro. Po wyjściu z tej puszki dotarłam do biurka mojej asystentki.
-Ty i brak spóźnienia?Niemożliwe-powiedziała ze zdziwieniem Layla.
-Tobie też dzień dobry-powiedziałam i przewróciłam oczami.-Przynieś mi kawę do gabinetu-posłałam jej całusa w powietrzu i przeszłam do swojego gabinetu, gdzie odwiesiłam płaszcz. Następnie położyłam torebkę na biurku, zasiadłam w fotelu i włączyłam laptopa, aby dokończyć wczorajszy projekt.
Po kilkudziesięciu minutach usłyszałam pukanie do drzwi. Zza nich wyłoniła się głowa Layli.
-Dzwonił pan Jones. Chcą się spotkać za dwie godziny, pasuje ci?
-Pasuje, dzięki.
Brunetka kiwnęła głową i wyszła, zamykając za sobą drzwi.
Wyjęłam z torebki telefon, który jak na złość był rozładowany. Przeklęłam pod nosem.
Podłączyłam go, a gdy łaskawie postanowił się włączyć, napisałam wiadomość do mamy.
Ja: I jak Tajlandia? Dojechaliście?
Mama: Jest idealnie! Dojechaliśmy bez komplikacji i idziemy spać. Zdzwonimy się później. Kochamy cię.
Z uśmiechem odłożyłam telefon na biurko, a następnie wysłałam skończoną prezentację na maila Gabriela.
Jak na pierwszy projekt, poszło mi chyba całkiem nieźle.
Wczoraj po kolacji rodzinnej, która minęła-jak zwykle-w przyjaznej atmosferze, odwiozłam brata Gabriela do jakieś dziewczyny, a potem rodziców na lotnisko.
Po kilkudziesięciu minutach znowu usłyszałam pukanie do drzwi. Wszedł przez nie mój wspólnik.
-Możemy pogadać?-zapytał i usiadł w fotelu bez otrzymania odpowiedzi z mojej strony.
-Oczywiście, że nie-oznajmiłam i posłałam mu wkurwione spojrzenie. Ten jedynie westchnął i wygodniej rozłożył się w fotelu.-I co się, kurwa, rozkładasz na tym fotelu jak żaba na liściu?
-Opanuj emocje, frezyjko-powiedział, zupełnie ignorując moje słowa.
-Dobra, o czym chcesz pogadać?-zapytałam i westchnęłam męczeńsko, bo rozmowa z nim to ostatnie na co mam ochotę.
-Czemu zawiozłaś mojego brata wczoraj do baru?
Zmarszczyłam brwi.
-Przecież zawiozłam go do jakieś dziewczyny, a nie do baru.
Tym razem to on zmarszczył brwi i posłał mi zdezorientowane spojrzenie.
-Wiem o jego problemach, nie zawiozłabym go tam-dodałam.
Nagle Gabriel dostał olśnienia i rysy jego twarzy złagodniały.
-Czyli cię okłamał. Dzwonił do mnie, zupełnie najebany, żebym po niego przyjechał.
-Nadal się z niej nie wyleczył?-zapytałam ze zmartwieniem.
-Nie-odpowiedział krótko, a następnie podniósł się z fotela. Podszedł do mnie powoli i nachylił się nade mną.
Z tej perspektywy mogłam lepiej ujrzeć jego pełne usta, kilkudniowy zarost i ledwo dostrzegalne malutkie piegi. Spojrzałam prosto w jego brązowe oczy, w których, gdy tylko się jeszcze bardziej nachylił, zabłysło pożądanie i pragnienie.
zaraz..pożądanie? I pragnienie?
Musiało mi się przewidzieć, bo gdy zamrugałam powiekami, nie dostrzegłam już tych emocji.
-A teraz porozmawiamy o incydencie z windy, frezyjko. Co znaczyły twoje słowa?-wyszeptał mi do ucha.
Musiałam dostać chyba jakiegoś paraliżu, bo patrząc w jego oczy, nie potrafiłam w tym momencie się poruszyć.
A może to z powodu jego bliskości, idiotko?-pomyślałam.
Potrząsnęłam głową, aby pozbyć się tej myśli i skupić na słowach Gabriela.
Gdy już otwierałam usta, aby coś mu odpowiedzieć, usłyszałam pukanie do drzwi, a następnie sylwetkę Layli. Gabriel wyprostował się, a w jego oczach błysnęła złość.
-Pan Jones z żoną czekają w sali konferencyjnej -powiedziała i posłała mi pytające spojrzenie.
Wzruszyłam ramionami, bo sama nie wiedziałam, co tu się, do cholery, właśnie wydarzyło.
Wstałam z fotela i ruszyłam do windy zaraz za brunetem. W windzie panowała przytłaczająca cisza. Kilka sekund później weszliśmy do sali, gdzie czekała na nas para staruszków.
-Witamy, państwo Jones-powiedział na wstępie Gabriel. Po wymianie uprzejmości małżeństwo zasiadło na miejscach.-Projekt przedstawi wam moja wspólniczka, panna Heard.
Odszukałam wzrokiem moją asystentkę i skinięciem głowy dałam jej znać, że to odpowiedni moment, aby włączyć prezentację.
-Więc, chciałabym państwu przedstawić plan na mały, dwupiętrowy murowany domek w stylu rustykalnym. Będą się w nim znajdować pomieszczenia na kuchnię, salon, łazienkę oraz dwie sypialnie. Od frontu domek okalać będzie ukwiecony taras, na którym będzie można spędzać miło wieczory przy świecach czy też organizować grilla dla znajomych. Cała posesja ogrodzona będzie wysokim i gęstym żywopłotem zapewniającym prywatność. Wokół domu proponowała bym zasadzić drzewa owocowe oraz kwiaty, takie jak róże,czy hiacynty-powiedziałam, a następnie zamilkłam, by dać czas małżeństwu do namysłu.
-Podoba się ten pomysł państwu?-zapytał po jakimś czasie Gabriel.
-Zdecydowanie!-powiedziała z entuzjazmem kobieta.-Chciałabym jeszcze, żeby na posesji znajdował się ogródek warzywny.
-Dobrze-uśmiechnęłam się lekko.
-Budujemy w takim razie-powiedział mężczyzna, wstając z fotela.-Dziękujemy i do zobaczenia.
Po pożegnaniu wyszliśmy z sali. W przejściu minęłam się z Gabrielem, który nachylił się do mojego ucha.
-Gratulacje, frezyjko.
CZYTASZ
PARTNERS WITH BENEFITS/18+
RomanceOna go nienawidzi. On udaje że jej nienawidzi. Razem będą rządzić firmą.