Poranek i prawda

5.4K 141 2
                                    

GABRIEL

Zszedłem na dół do kuchni, aby zrobić śniadanie. Miałem założone na sobie tylko szare spodnie dresowe. Zazwyczaj śpię w bokserkach lub nago i tak potem chodzę po mieszkaniu, bo gosposia wpada tu tylko w południe. No ale ze względu na Madelyn ubrałem dzisiaj spodnie.

Ale tylko dzisiaj.

Chciałem przygotować popularne w Stanach french toast oraz oczywiście tradycyjne jajka z bekonem, więc wyjąłem z lodówki potrzebne składniki i zabrałem się do pracy.

Kilka minut później nakładałem już zrobione dania na talerze. Położyłem je na środku stołu jadalnego, który znajdował się zaraz obok wyspy kuchennej.

Odwróciłem lekko głowę, gdy zobaczyłem jakiś ruch na schodach. Madelyn trzymała swoje szpilki w rękach i próbowała przedostać się do drzwi.

I tak się nie wydostanie z tego mieszkania bez kodu do drzwi.

-Dzień dobry, frezyjko-powiedziałem i po odwróceniu się do niej, posłałem jej lekki uśmiech. Mad zatrzymała się w pół kroku. Odwróciła powoli ciało w moją stronę. Wytrzeszczyła oczy i wlepiła spojrzenie w mój nagi, umięśniony tors. W jej oczach od razu pojawiło się pożądanie.

Gdy tak wgapiała się we mnie tymi oczami, poczułem jak robi mi się gorąco. Odchrząknąłem, a ta otrząsnęła się i zmrużyła oczy.

-Co ja tu robię?-zapytała nerwowo.

-Pamiętasz coś z wczoraj?

-Pamiętam tylko jak prawię cię poc...-nie dokończyła, bo chyba teraz do niej dotarło co się wczoraj wydarzyło.

...ałowałam. Blisko było do tego, no ale nie jestem aż takim dupkiem.

-Siadaj, zrobiłem śniadanie-poleciłem jej. Posłuchała i usiadła niepewnie na miejscu. Popatrzyła na jedzenie, jakby miało ją zaraz zabić. Przewróciłem oczami.-Nie, nie otrułem cię.

Nagle przypomniało mi się ile wczoraj wypiła alkoholu i pewnie boli ją głowa. Wstałem z miejsca i podszedłem do szafki, w której trzymam wszystkie potrzebne leki. Wyjąłem tabletki przeciwbólowe, podałem je Mad i usiadłem ponownie na swoim miejscu.

-Dziękuje-powiedziała i uśmiechnęła się szczerze. Wzięła dwie na rękę, a następnie popiła je wodą.

Pierwszy szczery uśmiech posłany w moją stronę...

Zjedliśmy śniadanie w ciszy. 

-A teraz powiedz mi o co ci chodzi? Czemu mnie nienawidzisz?-zapytałem.

-Domyśl się.

-Widzę, że tabletki zaczęły już działać. Gdy cię boli głowa jesteś znacznie milsza-powiedziałem z przekąsem, ta jedynie prychnęła kpiąco.-Nie wyjdziesz z tego mieszkania.

-Niby czemu?-zapytała wkurzona.

-Bo do tego jest potrzebny kod, którego nie znasz, frezyjko-oznajmiłem. Uśmiechnąłem się szeroko, patrząc na jej wkurwioną twarz.-Wyjaśnisz w końcu, czy nadal będziemy siedzieć w ciszy?-zapytałem, gdy nadal nie odezwała się nawet słowem.

Polubiłem te droczenie się z nią.

-Da się zapomnieć zniszczenie komuś życia?-zapytała w końcu. Zmarszczyłem brwi. Serio mam dość już tego tematu, ale nie odpuszczę.

-Nie rozumiem o co ci chodzi-powiedziałem zirytowany.

-Och, nie udawaj-prychnęła. Gdy nic nie powiedziałem, posłała mi pytające spojrzenie.-Czekaj, serio nic nie wiesz?

-Tak. Przysięgam na Boga-mruknąłem i przyłożyłem dłoń do piersi, jako potwierdzenie moich słów.

-Tak jakbyś w niego wierzył-pokręciła głową.

Co racja to racja.

-Kiedyś na imprezie ktoś zrobił mi i mojemu byłemu zdjęcia, gdy uprawialiśmy seks. Oczywiście, jego nie było na nich widać, tylko mnie. No i zrobiła się wokół tego jedna wielka afera. Moja przyjaciółka Layla powiedziała, że to prawdopodobnie byłeś ty. Uwierzyłam jej.

-Przysięgam, że naprawdę nic nie wiem na ten temat. Ale jeśli chcesz mogę ci pomóc znaleźć winowajcę, mam odpowiednie kontakty. Kiedy to dokładnie się stało?

-W ostatniej klasie liceum na pożegnalnej imprezie. Layla powiedziała, że cię tam widziała.

Jak to się stało, że nie usłyszałem nic o takiej sytuacji? Zabiłbym tą osobę gołymi rękami.

-Nie było mnie na niej, możesz nawet zapytać mojego ojca. W ten dzień miałem przerwę na studiach, ale byłem w firmie.

-Dobra, masz rozsądne argumenty. Wierzę ci, ale i tak cię nie lubię.

-Ale mnie pragniesz-uśmiechnąłem się do niej wyzywająco. Na policzkach Mad pojawiły się jasne, różowe plamy.

Czy ona właśnie się zarumieniła? 

Nic nie odpowiedziała, ale wyraz jej twarzy dał mi satysfakcjonującą odpowiedź.

-A właśnie. Zbieraj się, musimy podjechać na budowę, bo zauważyli jakiś błąd w projektach-powiedziałem i wstałem z miejsca.

-I mówisz mi to, kurwa, dopiero teraz?!-Krzyknęła wkurzona i z impetem wstała z miejsca.

-Opanuj emocje, frezyjko. Jedziemy do twojego mieszkania, tam ogarniesz się na spokojnie i pojedziemy dalej-oznajmiłem spokojnie. Szybko pobiegła do łazienki, a ja w tym czasie udałem się na górę i ubrałem się w standardowy strój.

Zbiegłem na dół, gdzie czekała już wkurzona Madelyn. Zatrzymałem się obok. Wpisałem kod i otworzyłem przed nią drzwi.

-I na przyszłość, nie rozkazuj mi-powiedziała i wyszła.

-Będę i uwierz mi, że ci się to spodoba-krzyknąłem. Zamknąłem drzwi i ruszyłem za nią do samochodu.




PARTNERS WITH BENEFITS/18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz