GABRIEL
12 lat później
Siedziałem w swoim gabinecie, kiedy nagle drzwi się otworzyły i do środka biegiem wpadły moje dzieci.
Dopiero później zza drzwi wyłoniła się głowa mojej ukochanej żony. Nadal wyglądała tak samo jak kilkanaście lat temu. Jej ciało tylko się bardziej zaokrągliło, a na ciele pojawiły się rozstępy, co było skutkiem ciąży.
Ona tego nienawidzi, a ja codziennie z miłością wielbię jej seksowne ciało i przypominam, że jest piękna.
Bo tak jest. To jej ciało podarowało mi wspaniałe dzieci.
A raczej małe diabły, które właśnie z głośnym krzykiem rzuciły mi się szyję.
Z dziećmi w ramionach podniosłem się i ruszyłem powolnym krokiem do kobiety, która dokładnie dwanaście lat temu została moją żoną.
-Dzień dobry-wymruczałem w jej usta i pocałowałem ją żarliwie.
Pożądanie między nami nie zmalało. Mam wrażenie, że z biegiem lat jeszcze bardziej wzrosło.
-Dzień dobry-odparła.
-Fuu-krzyknęła Arianna, która uwiesiła się na moim prawym ramieniu.
Po ślubie od razu planowaliśmy mieć dzieci, ale mimo starań nie udawało się nam. Byliśmy u wielu lekarzy i wszyscy stwierdzili, że wszystko jest z nami w porządku.
Odpuściliśmy i po kilku miesiącach dowiedzieliśmy się, że będziemy mieć bliźniaki.
Myślami wróciłem do tego momentu, gdy dowiedzieliśmy się o ciąży.
Uczestniczyliśmy właśnie w ważnym spotkaniu w sali konferencyjnej. Spojrzałem na moją żonę, która wyglądała blado i ledwo trzymała się na nogach.
Od kilku dni budziła się i biegiem pokonywała drogę do łazienki. Miała tak strasznie mdłości, że prawie nie rozstawała się z muszlą klozetową. Nie wiedziałem co jej jest i jak jej pomóc.
Madelyn wstała z miejsca, ale od razu się zachwiała. Podbiegłem do niej akurat w momencie, gdy jej bezwładne ciało prawie upadło na podłogę. Podniosłem ją i ruszyłem do wyjścia.
-Spotkanie skończone-rzuciłem na odchodne. Szybko znalazłem się w samochodzie, gdzie w pewnym momencie Madelyn odzyskała przytomność.
-Gdzie jedziemy?-zapytała zamroczona.
-Do szpitala.
Podjechałem pod budynek w ciszy i wziąłem żonę na ręce.
Zaprowadziłem ją do środka i wszedłem do sali.
-Co się stało-podszedł do nas lekarz.
-Moja żona zemdlała na spotkaniu. Od kilku dni się źle czuje. Proszę ją zbadać-odparłem lekko drżącym tonem. Położyłem ciało brunetki na łóżku.
-Wystąpiły jakieś konkretne objawy?
-Wymioty, ból piersi i podbrzusza.
-Data ostatniej miesiączki?-zapytał lekarz. Madelyn wytrzeszczyła oczy, jakby coś do niej właśnie dotarło. Obróciła głowę w moją stronę.
-Nie pamiętam-powiedziała z wahaniem.
-Już wszystko jasne. Prawdopodobnie jest pani w ciąży. Zawołam ginekologa.
W moich oczach zalśniły łzy. Jedna łza opuściła moje oko.
Moja żona jest w ciąży i właśnie spełniła moje największe marzenie.
Po kilku chwilach w sali pojawiła się pani ginekolog. Przysunęła do siebie urządzenie do badań usg. Chwyciła w rękę sondę dopochwową i założyła na nią prezerwatywę.
-Teraz proszę się rozluźnić. Może być nieprzyjemnie-poleciła.
Chwyciłem Madelyn za rękę i ścisnąłem uspokajająco.
Zapadła cisza podczas, której ginekolog badała moją żonę.
-Gratulacje. Będą mieli państwo bliźniaki.
-Bliźniaki?!-wykrzyknęła zszokowana Madelyn.-Co ty za plemniki masz, człowieku?-posłała mi niezadowolone spojrzenie.
-Ciąża przebiega prawidłowo. Za kilka tygodni zgłoście się na wizytę kontrolną do lekarza prowadzącego.
Spojrzałem na Madelyn. Tak samo jak ja miała twarz zalaną łzami.
-Udało się-szepnąłem. Pochyliłem się i musnąłem ustami jej czoło.
Arianna wyglądem tak bardzo przypominała mi mnie. Jej brat bliźniak-Landon, także wyglądał kropka w kropkę jak ja w dzieciństwie.
Madelyn trochę się o to dąsała. Przeszło jej dopiero, gdy na świecie dwa lata po narodzinach bliźniaków pojawiła się jej mini wersja-Lia.
-Jak będziesz starsza i znajdziesz chłopaka, zobaczymy czy też to będzie dla ciebie fuuu-stwierdziła Mad. Przy ostatnim słowie naśladowała głos Arii.
Posłałem jej ostre spojrzenie. Arianna i jakikolwiek chłopak?
Kurwa, nie ma szans. Załatwię sobie w przyszłości pozwolenie na broń.
-Nie chcę chłopaka, oni są okropni-oznajmiła z grymasem Arianna.
-Tego się trzymaj-poradziłem.-Gdzie Landon?
-U Beth i Olivera. Odbiorę go zaraz i zaczniemy ogarniać dom.
Postanowiliśmy zorganizować kolację dla naszych najbliższych z okazji naszej rocznicy.
-Dobrze.
-Dziękuję za kwiaty-szepnęła mi w usta.-Kocham Cię.
-Kocham Cię.
Codziennie rano wręczam mojej żonie bukiet jej ulubionych kwiatów. Praktykuję ten zwyczaj od ponad dwunastu lat i nie opuściłem nigdy żadnego dnia.
*
Po kilku godzinach wróciłem do domu. Podszedłem do ogrodu, gdzie zbierali się już nasi najbliżsi.
-Dzień dobry-przywitałem się z rodzicami i teściami.
-Tataa!-usłyszałem krzyk z oddali i już po chwili przy moich nogach znajdowały się moje skarby.
Przykucnąłem i przytuliłem je.
Madelyn z Caroline i Elizabeth pojawiły się w ogrodzie z tacami przekąsek. Za nimi z swoimi dziećmi szli Oliver i Cameron.
Cameron z Caroline mają jedenastoletnią córkę-Idalię i ośmioletnią-Noelię.
Oliver i Elizabeth mają syna Caleba, który ma tyle samo lat co moje bliźniaki i rok młodszego Graysona.
Usiedliśmy wszyscy przy stole.
Oczywiście małe szatany biegały po ogródku.
Spojrzałem na moją najstarszą córkę, która przekrzykiwała się z Calebem.
Madelyn posłała mi swój uśmieszek. Spojrzała sugestywnie na dzieci.
-Historia się powtarza.
CZYTASZ
PARTNERS WITH BENEFITS/18+
RomansaOna go nienawidzi. On udaje że jej nienawidzi. Razem będą rządzić firmą.