Chcę chodzić na randki..

4.9K 141 15
                                    

GABRIEL

Kilka minut przed wyjściem z pracy wpadłem na pewien pomysł. Wybrałem numer Madelyn, oczywiście wpisany pod słowem 'frezyjka" i napisałem wiadomość.

JA: Kolacja o 20 u mnie?

Kliknąłem przycisk wyślij. Po trzech minutach, których wcale nie odliczałem i miliony myśli przelatujących przez głowę usłyszałem dźwięk przychodzącej wiadomości.

FREZYJKA: Chętnie.

Postanowiłem, że sam zrobię nam kolację, więc po skończeniu pracy pojechałem do sklepu, aby kupić potrzebne składniki do przygotowania potrawy.

Po jakimś czasie wróciłem do mieszkania. Jako iż wybrałem na dzisiejszy wieczór kuchnię włoską, postanowiłem przygotować tradycyjne spaghetti bolognese. Wyłożyłem składniki na wyspę kuchenną i po dłuższym namyśle zdecydowałem, że wezmę szybki prysznic, więc udałem się na górę.

Po tej czynności wysuszyłem włosy i przebrałem się w spodnie dresowe. Zszedłem na dół i  zabrałem się za gotowanie. Nawet założyłem do tego fartuch. 

Nastawiłem wodę na makaron, a w międzyczasie pokroiłem boczek, podsmażyłem go na patelni, dodałem do niego startą marchewkę, pokrojoną cebulę i seler. Wrzuciłem makaron do przygotowanej wody. Następnie dodałem do boczku mięso mielone i smażyłem to przez kilka minut. Na patelnię wlałem wino oraz passatę pomidorową i koncentrat pomidorowy. Całość przyprawiłem odpowiednimi przyprawami. Na sam koniec dodałem do tego trochę mleka i gotowałem przez następne kilka minut. Pokroiłem jeszcze w tym czasie pomidorki i przygotowałem talerze oraz nakrycie stołu. Nawet zapaliłem świece.

Makaron, sos z mięsem zrobione, więc pobiegłem się przebrać w bardziej wyjściowe ciuchy. Założyłem dla odmiany białą koszulę i czarne spodnie. Ułożyłem włosy palcami. Spryskałem się solidnie ulubionymi perfumami i znowu pobiegłem na dół.

Wyjąłem makaron z wody, odczekałem kilka chwil, aby woda zniknęła, a później wyłożyłem go na wcześniej przygotowane talerze. Nałożyłem na to sos z mięsem, ozdobiłem parmezanem, pomidorkami oraz bazylią.

W idealnym momencie zadzwonił dzwonek do drzwi. Pośpiesznie ruszyłem w tamtym kierunku, zatrzymując się na sekundę przed lustrem.

Wyglądam dobrze, niesamowicie bym wręcz powiedział.

Wziąłem głęboki wdech i otworzyłem drzwi. Przepuściłem Madelyn w drzwiach i zamknąłem drzwi. Pomogłem jej zdjąć płaszcz i odwiesiłem go na odpowiednie miejsce.

-Hej-przywitała się cicho, nieśmiało. Postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce, chwyciłem jej głowę w dłonie i pocałowałem ją lekko. Po chwili wahania odwzajemniła pocałunek.

Od razu mi lepiej. Zdążyłem się stęsknić za smakiem jej ust przez te dwa dni.

-Tak się masz ze mną witać, frezyjko-oznajmiłem stanowczo, a następnie zlustrowałem ją wzrokiem. Zacząłem od nóg. Miała na sobie czarne szpilki, te same, które ostatnio kazałem jej zostawić na sobie. Przynajmniej teraz już wiem, że Mad zawsze musi być w jakimś stopniu uparta i postawić choć w jednej kwestii na swoim.

Nie narzekam. Dopóki mam ją swoim życiu, mogę jej dotykać i z nią rozmawiać, nie zamierzam tego robić.

Przesunąłem wzrok wyżej, na czarne obcisłe spodnie i jeszcze wyżej na koronkową bluzkę, albo raczej body. 

Ona chce mnie zabić. Dosłownie.

Włosy upięła w wysoki, ulizany koński ogon, a makijaż zrobiła naturalny.

Przez chwilę lustrowała mnie spojrzeniem, a gdy przyłapałem ją na tym, natychmiast zarumieniona go odwróciła.

-Możesz patrzeć. To wszystko jest twoje-mruknąłem ochryple.-Mam nadzieję, że lubisz włoską kuchnię-powiedziałem i ruszyłem do kuchni.

Z lodówki wyjąłem czerwone wino i podszedłem do stołu. Madelyn rozglądała się w szoku.

Odsunąłem jej krzesło i nalałem wina do kieliszków.

-Uwielbiam-oznajmiła, otrząsając się.

Zasiadłem na krześle naprzeciw. Z lekkim stresem oglądałem jak Mad przesuwa pierwszy kęs potrawy do ust. Otworzyła usta i przeżuła. Zamknęła oczy pod wpływem tego smaku. Widziałem jak powstrzymuje się od jęknięcia. Uchyliła powieki, patrząc na mnie w zdziwieniu.

-Sam to ugotowałeś?-zapytała. Gdy kiwnąłem głową dodała.-Pyszne.

-Dziękuję. Smacznego -odpowiedziała tym samym i w ciszy zajadaliśmy się posiłkiem.

Wyszło jednym słowem: zajebiste.

-Gdzie nauczyłeś się gotować?-zapytała po kilku minutach. Upiła łyp słodko-wytrawnego wina.

-Jakoś tak wyszło-wzruszyłem ramionami.-Mama pokazała mi kilka rzeczy i sam też trochę poszperałem w internecie.

-Jestem pod wrażeniem-oznajmiła, a w jej oczach widoczny był zachwyt.

-A ty umiesz gotować?-zapytałem z ciekawości.

-Nie za bardzo. Potrafiłabym spalić nawet wodę na herbatę-powiedziała i zachichotała.

Był to naprawdę wyjątkowy dźwięk. Zapragnąłem wydobywać go z niej codziennie. Inne oczywiście też.

Uśmiechnąłem się.

-Podjęłaś decyzję?-zapytałem już poważniej.

-Tak. Zgadzam się-oznajmiła patrząc mi prosto w oczy.-Ale mam pewien warunek.

Położyłem rękę na stół i podparłem na niej brodę. Uniosłem zaciekawiony brwi na jej słowa.

-Zamieniam się w słuch, frezyjko.

-Chcę chodzić na randki, zachowywać się jak normalna para- mruknęła cicho. Zamarłem na chwilę. Ona czyta w myślach, czy co?

Musiała niepoprawnie odczytać mój ruch, bo poprawiła się na krześle.

-Nie chcę czuć się jak dziwka-powiedziała, chyba nie zdając sobie sprawy, jak bardzo podniosła mi tym ciśnienie.

-Nie jesteś nią-warknąłem rozgniewany.-I myślisz, że co-urwałem i machnąłem wokół nas ręką-to jest, frezyjko? Chcę cię poznać, a nie tylko cię pieprzyć.

Nie odpowiedziała nic.

-Obejrzymy jakiś film?-zapytałem i podniosłem się.

-Dobrze, ale ja wybieram-oznajmiła i wyminęła mnie.

-Tylko proszę, żadne komedie romantyczne- zabrałem kieliszki z winem i ruszyłem w jej kierunku. Usiadłem na kanapie, tak że stykaliśmy się ramionami.

-Komedie?-niemal prychnęła.-Oglądam tylko horrory.

-Cudownie-powiedziałem z wyczuwalną ironią-Od zawsze wiedziałem, że coś z tobą nie tak.

Uderzyła mnie lekko w ramię z udawanym oburzeniem. Ale ja i tak widziałem uśmiech na jej twarzy.

Włączyliśmy film i tak spędziliśmy następne kilka godzin.

****
W tym rodziale macie przepis na spaghetti, nie dziękujcie XDD


















PARTNERS WITH BENEFITS/18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz