Bankiet

4.6K 133 3
                                    

MADELYN

Kilka tygodni później

Nadszedł dzień bankietu. Dzień kiedy oficjalnie staniemy się wraz z Gabrielem szefami rodzinnej firmy.

Naprawdę nie mam pojęcia, kiedy ten miesiąc minął. Przez ten czas wydarzyło się tyle różnych rzeczy. Z Gabrielem czas naprawdę szybko mija. Praktycznie każdą noc spędziłam w jego mieszkaniu. Pieprzyliśmy się jak króliki, potem zasypiałam w jego ramionach, a rano czekało na mnie śniadanie zrobione przez Gabriela.

Nawet nie wiem kiedy zaczęło mi na nim zależeć.

W pracy dogadywaliśmy się doskonale. Stwierdził to nawet sam ojciec Gabriela, który jest dość krytyczny. Ale mimo wszystko daliśmy radę. 

Budowa mojego pierwszego projektu dobiega już końca. Naprawdę jestem z siebie dumna i mam nadzieję, że ludzie, którzy tam zamieszkają będą szczęśliwi.

Miałam ubraną na sobie wybraną przez mojego stylistę czarną suknię. Była długa do ziemi z rozcięciem na udzie. W talii była przylegająca, więc podkreślała moją figurę. Odkrywała całkowicie ramiona, a materiał trzymał się dzięki piersiom. Góra sukienki była uszyta z koronki. Na nogach założone miałam czarne wysokie szpilki z czerwoną podeszwą.

Włosy wyprostowałam, przez co spływały gładko kaskadami po ramionach. Makijaż wykonałam mocny. Podkreśliłam oczy kreskami oraz usta krwistoczerwoną pomadką. 

Wyglądałam seksownie, ale i elegancko.

Równo o dziewiętnastej wyszłam na parking, gdzie chwilę później podjechała czarna limuzyna. Wysiadł z niej Gabriel. Zamarł na mój widok.

Zlustrowałam go wzrokiem. Ubrany miał dopasowany czarny garnitur. Pod rozpiętą marynarką białą koszulę oraz czarny krawat. Dopiero teraz dostrzegłam, że w lewej dłoni trzymał złote pudełeczko.

-Wyglądasz.. obłędnie-wydukał w końcu, otrząsając się. Podszedł do mnie w paru krokach i nachylił się, żeby mnie pocałować. Położyłam mu rękę na klatce, aby go odepchnąć. Brunet zmarszczył brwi niezadowolony.

-Ubrudzę ci twarz pomadką- wyjaśniłam. Mężczyzna posłał mi zadziorny uśmieszek.

-Przynajmniej każda kobieta będzie wiedzieć, że jestem twój-oznajmił i w końcu mimo oporu złączył ze sobą nasze wargi. Był to delikatny, czuły pocałunek pełen uwielbienia.

Oderwał się ode mnie i otworzył pudełeczko. Moim oczom ukazał się przepiękny i subtelny złoty naszyjnik.

-Odwróć się-wykonałam jego plecenie. Odgarnął mi włosy z karku. W miejscu jego dotyku natychmiast pojawiła się gęsia skórka. Zapiął naszyjnik i pocałował mnie w ramię.

Odwróciłam się w jego stronę. Stanęłam na palcach i pocałowałam go lekko.

-Dziękuję-wyszeptałam rozczulona. Brunet wskazał ręką otwarte drzwi limuzyny. Zrozumiałam przekaz i wsiadłam. Gabriel zajął miejsce obok. 

-Jedziemy-powiedział do szofera przez specjalne okienko.

Ruszyliśmy powoli. Nastała cisza.

-Musisz coś wiedzieć-rzucił w pewnym momencie Gabriel. Popatrzyłam się na niego, nie rozumiejąc o co mu chodzi.

-Co takiego?

-Na bankiecie będzie Jason. To jego ostatnia deska ratunku przed bankructwem-wyjaśnił.

Pokiwałam głową. Zapewne będzie wręcz błagał o uwagę potencjalnych klientów.

-Jeszcze jest jedna rzecz-rzekł.-Będzie tam też moja była kochanka. Komuś będzie towarzyszyć, ale niestety nie wiem komu. Uważaj na nią.

Zalała mnie nagła fala zazdrości. Starałam się ją ukryć.

-Niech lepiej ona uważa na mnie-powiedziałam i puściłam mu oczko. Miedzy jego brwiami pojawiła się zmarszczka. Zapewne zastanawiał się nad moimi słowami. Dopiero teraz zauważyłam ślad po pomadce na jego ustach. Chwyciłam torebkę i wyciągnęłam z niej mokre chusteczki. Pochyliłam się nad nim i już miałam to zetrzeć, ale chwycił mnie za nadgarstek.

-Zostaw-rozkazał. Muszę mu to zmyć, nie będzie z siebie robił klauna. To nie cyrk.

-Puść-oznajmiłam ostrym głosem i zmrużyłam oczy. Natychmiast puścił mój nadgarstek, dzięki czemu mogłam zmyć ten ślad. Zadowolona opadłam na fotel. Wyjęłam z torebki lusterko i poprawiłam pomadkę.

Resztę drogi spędziliśmy w ciszy.

Wkrótce dojechaliśmy na miejsce. Wyjrzałam za szybę i dostrzegłam mnóstwo kamer. Gabriel wysiadł z pojazdu i otworzył przede mną drzwi. Wzięłam głęboki wdech, wysiadłam i chwyciłam go pod ramię. Momentalnie wszystkie oczy i błyski kamer skierowały się w naszą stronę.

Ruszyliśmy przez czerwony dywan do wejścia budynku. Posyłałam sztuczne uśmiechy w kierunku fotoreporterów.

Po wejściu na salę od razu zostaliśmy zaczepieni przez ojca Gabriela. Głową wskazał nam kierunek, gdzie stała nasza rodzina. Skierowaliśmy się w tamtą stronę.

-Dobry wieczór-rzuciłam do rodziców Gabriela i szeroko się uśmiechnęłam. Obok nich stał Cameron, któremu posłałam wściekłe spojrzenie. Uśmiechnął się psotnie.

-Jesteście razem?-zapytała z podekscytowaniem mama.

-Tak-padła krótka odpowiedź z ust bruneta. Mama Gabriela wraz z moją posłały sobie dumne uśmieszki.

-Wygrałem-oznajmił mój ojciec w kierunku Johna. Ten przewrócił oczami i wyjął studolarowy banknot, który wręczył w ręce mojego ojca.

-O co chodzi?-zapytałam Richarda.

-Założyliśmy się kiedy będziecie razem-oznajmił zadowolony z siebie.-I wygrałem.

Przewróciłam oczami. Pogrążyliśmy się w luźnej rozmowie.

W pewnym momencie zauważyłam znajome blond włosy. Był z jakąś brunetką. Szturchnęłam Gabriela łokciem i wskazałam głową, gdzie ma spojrzeć.

-Kto to?-zadałam pytanie.

-Susan-odparł niechętnie.

-Co ona z nim robi?

-Nie mam pojęcia. Nic z tego dobrego nie wyniknie-rzekł i ruszył do stołu, gdzie podano kolację.

Po jakimś czasie na scenę wyszli nasi ojcowie. Czyli to już ten moment.

-Witamy serdecznie wszystkich gości- powiedział na wstępie Richard.-Zebraliśmy się tutaj w pewnym celu. Zapraszam was drogie dzieci na scenę.

Brunet wstał i wystawił w moim kierunku ramię. Kilka kroków później znajdowaliśmy się już na scenie przed setkami ważnych ludzi.

-Nadszedł ten moment, kiedy musimy oddać stery nad firmą-zwrócił się w naszym kierunku John-Przez ostatni miesiąc obserwowaliśmy waszą współpracę i wspólnie zdecydowaliśmy, że zasługujecie na ten zaszczyt. Mam nadzieję, że nas nie zawiedziecie. Powodzenia kochani!

Łzy stanęły w moich oczach. Spełniłam swoje kolejne marzenie.

Podeszliśmy do stołu, gdzie leżał stos kartek. Dotyczyły one przekazania udziałów. Złożyliśmy tam swoje podpisy.

-Jestem z ciebie dumny, córeczko-powiedział tata i mocno mnie przytulił.

Gabriel podszedł do mikrofonu. W ręce trzymał butelkę szampana. Otworzył ją powoli i zaczął mówić.

-Obiecujemy ,że nie zawiedziemy. A teraz wnieśmy toast!-wykrzyczał. Nagle z butelki wystrzelił korek i szampan zaczął lać się strumieniami. Szybko rozlał go do kieliszków, które następnie nam podał.

-Za współpracę-powiedział. Popatrzył mi w oczy i stuknął swoim kieliszkiem o mój. Równocześnie upiliśmy łyk cieczy i uśmiechnęliśmy się do siebie.



















PARTNERS WITH BENEFITS/18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz