Zrobiłaś coś w włosami?

4.8K 142 13
                                    

GABRIEL

Tydzień później

Madelyn znowu spędziła ze mną noc. Spała ze mną w łóżku, a rano pomagała mi zrobić dla nas śniadanie. W mojej łazience znalazła miejsce na swoje kosmetyki, a w garderobie na swoje ubrania.

Z każdym kolejnym dniem wpędzonym razem, coraz bardziej jej pragnę, coraz bardziej ją ubóstwiam. i uwielbiam.

Coraz bardziej się niej zakochuję.

Do pracy przyjechaliśmy razem, każdy na swoich motocyklach.

Uwielbiam to, że podziela moje zainteresowanie, jakim jest motoryzacja. Dzięki temu nie brakuje nam tematów do rozmów.

Sądzę, że ona też już nie żywi do mnie takiej niechęci jak na początku. Zaczyna jej na mnie zależeć. Czuję to.

Zachowujemy się jak para, tak jak sobie tego życzyła. Szczerze to nawet sam chciałem jej to zaproponować, ale mnie ubiegła.

Nie narzekam.

Akurat miałem wyjść z gabinetu,gdy rozdzwoniła się moja prywatna komórka.Odebrałem nie patrząc na nazwę kontaktu.

-Jak przygotowania do bankietu?-zapytał, jak się okazało mój ojciec.

-Sprawnie. Zaproszenia powysyłane, sala i wszystko tego typu ogarnięte.

Na chwilę zapadła cisza.

-To dobrze-stwierdził.-Jak ci się współpracuje z panną Heard?

Wkrótce panią Wallace. Zrobię wszystko, żeby tak się stało.

-Bardzo dobrze. Naprawdę świetnie się dogadujemy, mamy wiele pomysłów, a ona szybko się uczy-oznajmiłem z lekkim uśmiechem.

-Serio?-zapytał podejrzliwie.

-Tak.

-No dobrze. My z mamą wracamy dopiero dzień przed bankietem-poinformował.

Moi rodzice tak jak państwo Heard wyjechali sobie na dłuższe wakacje. Wracają na bankiet, oficjalnie przekazują nam stery i korzystają z emeryturki.

-Do zobaczenia, synu.

-Udanego wypoczynku-rzekłem, po czym się rozłączyłem.

Odłożyłem telefon i już miałem kierować się do wyjścia, kiedy ten znowu się rozdzwonił.

-Czego?-warknąłem zirytowany.

-Spokojnie, bracie. Co tak agresywnie?-zadał pytanie Cameron.

-Jestem spokojny. Czegoś potrzebujesz?

-Nie. To znaczy tak. Muszę ci coś powiedzieć.

-No to mów.

-Pamiętasz tą moją przyjaciółkę, Caroline?

-Tak-odpowiedziałem krótko. Do czego on dąży?-To ta, w której byłeś zakochany jeszcze przed Sophie?

-Tak, dokładnie ona. No więc zdałem sobie sprawę, że zawsze to ją tylko kochałem tak prawdziwie.

-A Sophie?

-Sophie to zamknięty rozdział. Ją kochałem, ale nie tak jak kocham Caro. Doszedłem do wniosku, że w sumie dobrze się stało, że Sophie zrobiła to co zrobiła. Dzięki temu mam szansę na naprawdę wspaniałe życie z Caroline u boku.

-Jak to się stało i czemu dopiero teraz?-zapytałem zdziwiony i zaciekawiony.

-Poszedłem już jakiś czas temu do psychologa i on mi to uświadomił. Wpadłem dwa dni temu do Caroline i szczerze z nią w końcu porozmawiałem. No i jakoś tak wyszło, że jesteśmy w związku.

-Cieszę się, bracie.

Uśmiechnąłem się. W końcu Cameron może znajdzie prawdziwe szczęście.

-Tylko tyle chciałem ci powiedzieć, do zobaczenia!-krzyknął entuzjastycznie i się rozłączył.

W końcu wyszedłem z mojego gabinetu i od razu udałem się do tego obok, gdzie znajduje się moja frezyjka.

Otworzyłem drzwi i od razu mój spotkał jej. Zamknąłem drzwi i podszedłem do niej.

Coś się w niej zmieniło.

Patrzyłem na nią w skupieniu. Była ubrana w zwykłe czarne spodnie i takiego samego koloru sweter z dekoltem w serce. Włosy miała rozpuszczone, ale jakoś inaczej wyglądały.Były jakieś jaśniejsze.

-Zrobiłaś coś z włosami?

-Tak-potwierdziła.-Nie sądziłam, że zauważysz. 

-A jednak. Kiedy to zrobiłaś?

-Dzisiaj. Wyszłam na kilka godzin z pracy. 

-Pasuje ci. Pięknie wyglądasz-rzekłem. Jej policzki się zaróżowiły, przez co wyglądała niezwykle uroczo. 

-Dziękuje-wyszeptała. Podszedłem do niej i pocałowałem ją lekko. Nie wiem co się stało, ale Mad wygląda na przybitą, smutną. Muszę się dowiedzieć czemu. Jeśli ktoś jej coś zrobił, to już może sobie szykować trumnę.

Gdy już chciałem pogłębić pocałunek, przerwało mi pukanie do drzwi.

Czemu zawsze w takich momentach muszą przeszkadzać?

-Proszę!-krzyknęła Mad.

Zza drzwi wyłoniła się głowa Valentiny-córki pani Violet. Od kilku dni pracuje jako asystentka Madelyn.

-Gość czeka na państwa w sali konferencyjnej. Podobno to ważne- powiadomiła.

-Jaki gość?-zapytałem. Nie mieliśmy dzisiaj w kalendarzu żadnych spotkań.

-Przedstawia się jako James Reece.

Madelyn wytrzeszczyła w szoku oczy. Wstała z miejsca i zaczęła nerwowo przechadzać się po gabinecie.

-Znasz go?-zapytałem podejrzliwie.

-To mój były szef-powiedziała zawstydzona.

-No i skąd taka reakcja? Jest jeszcze coś na rzeczy?

W gabinecie zapadła cisza.

-Przespałam się z nim kilka razy-oznajmiła prosto z mostu.

Trochę mnie w tym momencie zamurowało.



PARTNERS WITH BENEFITS/18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz