Jestem...

4.3K 123 8
                                    

MADELYN

Do sali konferencyjnej pewnym siebie krokiem wszedł mój klient. To ten, któremu miałam wykonać projekt na luksusowy dom w Los Angeles.

-Dzień dobry-podałam mu dłoń. Myślałam, że wymieni ze mną uścisk dłoni, ale on złożył na niej pocałunek. Gentelman.

-Dzień dobry-odpowiedział.

-Zapraszam-wskazałam dłonią na krzesło, na którym po chwili usiadł. Wytarłam spocone dłonie o spodnie. 

To moja pierwsza prezentacja bez obecności Gabriela.

Będzie dobrze, Mad.

-Może napiłby się pan kawy?-zapytałam uprzejmie.

-Nie, dziękuje.

Dałam znak asystentce, aby włączyła prezentację.

-Oto projekt, który wykonałam wedle pańskich oczekiwań. Willa posiada dwa poziomy. Na parterze znajduje się duży pokój rodzinny oraz łazienka i dwie sypialnie idealne dla gości. Główny poziom to otwarta koncepcja kuchni, jadalni i salonu z oryginalnym ceglanym kominkiem z połowy wieku i toaletą. Cztery pozostałe sypialnie i trzy łazienki znajdują się na piętrze, w tym główna sypialnia z łazienką, garderobą i własnym dużym prywatnym balkonem. Dwa pierwsze poziomy mają bezpośredni dostęp na zewnątrz i prowadzą do rozległego, oświetlonego, wielopoziomowego pokładu, na którym znajduje się wielki basen oraz jacuzzi. Dobrym pomysłem byłoby wyposażenie tego domu w panele słoneczne.

Zapadła chwila ciszy.

-Podoba mi się-stwierdził, a ja odetchnęłam z ulgą.-Dziękuję.

Wstaliśmy równocześnie z miejsca.

-A numer telefonu pani da? Prywatny oczywiście-Mężczyzna ponownie pocałował moją dłoń i puścił mi zalotne oczko.

-Nie. Mogę panu dać, ale tylko firmowy, który zresztą pan już ma-odpowiedziałam.

-Cholera, warto było spróbować. Szczęścia z ukochanym- powiedział.-Do widzenia.

-Do widzenia-odpowiedziałam i obserwowałam jak mężczyzna wychodzi z sali.

-Przystojny-usłyszałam głos asystentki.

-Masz męża-przypomniałam jej.

-Popatrzeć można- stwierdziła. 

Przewróciłam oczami i udałam się do swojego gabinetu. Zabrałam torebkę oraz płaszcz w ręce.

Weszłam do gabinetu Gabriela bez pukania. Od razu podeszłam do mężczyzny siedzącego przy biurku. Pocałowałam go.

-Jak poszło?-zapytał, gdy oderwaliśmy się od siebie.

-Lepiej niż myślałam, że będzie.

Wstał i schował mnie w swoich ramionach.

-Jestem dumny, frezyjko-pocałował mnie w czoło. Nie przeszkadza mi już nawet to przezwisko, którego używa. Stwierdziłam, że w sumie jest słodkie i nie mam już o to problemu.-Wychodzisz już?

-Tak-pocałowałam go ponownie. Odwzajemnił natychmiast pieszczotę.-Kocham cię-wyszeptałam.

-Kocham cię-oderwałam się od niego.

-Do zobaczenia -posłałam mu buziaka w powietrzu. Udałam się do wyjścia, a następnie weszłam do windy.

Wróciliśmy dwa tygodnie temu z naszej wycieczki do Europy. Była to naprawdę wspaniała podróż. Jak dotąd najlepsza w moim życiu. Oczywiście podobał mi się najbardziej Paryż. To tam wyznaliśmy sobie z Gabrielem miłość i poznałam dwie wspaniałe nowe osoby, z którymi mam bardzo dobry kontakt i świetnie się dogaduję.

Nasz związek, który oficjalnie ogłosiliśmy, znajduje się na pierwszych stronach gazet i na wszystkich portalach plotkarskich.

Wsiadłam do samochodu i odjechałam w kierunku restauracji, gdzie mieliśmy się spotkać z przyjaciółmi na ploteczki. Mam im dużo do powiedzenia, a jednak rozmowa przez telefon to nie to samo co rozmowa na żywo.

Dotarłam na miejsce kilka minut później, zaparkowałam na parkingu i weszłam do restauracji.

Od razu w oczy rzuciły mi się czupryny moich przyjaciół. Ruszyłam w ich kierunku i gdy tylko wstali przytuliłam ich mocno.

-Tęskniłam-powiedziała mi do ucha Caroline.

-Ja też-mruknęłam. Po zamówieniu jedzenia usiedliśmy na miejscach.-Opowiadaj jak z Cameronem.

-Cudownie. Mam wam tyle do powiedzenia..

Godzinę później zadzwonił mój telefon. Dzwoniła moja asystentka. Musi być to coś ważnego.

-Tak?-zapytałam, wstając od stolika i odchodząc kilka kroków od niego z daleka od gapiów.

-Pan Gonzales potrzebuje jakieś dodatkowej umowy. Nie mam dostępu do twojego gabinetu, więc musisz tu przyjechać.

-Przecież jest po godzinach pracy.

-Wiem, ale on chce to na już-powiedziała nerwowo.

-Zaraz przyjadę-powiedziałam i się rozłączyłam.

Klient nasz pan.

Podeszłam do przyjaciół.

-Muszę jechać. Klient potrzebuje jakieś dodatkowej umowy i muszę się pilnie zjawić w firmie-powiedziałam ze smutkiem.

-Jasne, kochanie, leć. Spotkamy się innym razem-powiedziała Car.

Pożegnałam się z nimi i popędziłam w kierunku biura.

Dotarłam na miejsce i szybko popędziłam do gabinetu. Wydrukowałam odpowiednią umowę i złożyłam na niej podpis.

Już chciałam wchodzić do windy, ale z gabinetu Gabriela usłyszałam znajomy głos. Podeszłam cicho do drzwi i przyłożyłam do nich ucho.

Susan.

-Jestem w ciąży-oznajmiła. 

Zdradził mnie?

Zamarłam. Poczułam gulę w gardle, a w oczach pojawiły się łzy. Zdusiłam w sobie szloch.

-Który miesiąc?-zapytał spokojnie Gabriel.

-Trzeci-odpowiedziała.

Otworzyłam roztrzęsiona drzwi. Od razu napotkałam triumfujący wzrok Susan.

-Pogadamy później, kotku-dopowiedziała i ruszyła do wyjścia. Uśmiechnęła się złośliwie.

Spojrzałam na Gabriela, czując jak moje serce rozpada się na drobne kawałki.

-Daj mi coś powiedzieć, kochanie-ruszył w moją stronę.

Poczułam ogromny ból w klatce piersiowej. Z mojego gardła wydostał się wstrzymywany, głośny szloch.

-To ja miałam być matką twoich dzieci. Nie ona-wyszlochałam. Odwróciłam się na pięcie i ignorując krzyki Gabriela, wsiadłam do windy, a następnie wybiegłam z firmy. Ledwo widziałam przez łzy, ale dotarłam w końcu do samochodu. 

Odjechałam, nie patrząc na biegnącego w moim kierunku Gabriela.

***
Polsaaat






















PARTNERS WITH BENEFITS/18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz