Pobiegłam po Neteyama. Tylko on był ode mnie starszy, znał dobrze Lo'aka i nie zrobiłby nic głupiego. Ale... nie znał morza ani niebezpieczeństw i fenomenalnie potrafił zepsuć mi humor.
-Neteyam! - zawołałam gdy znalazłam się obok jego Marui.
-Czyżby Izumi przyszła przeprosić? - zaśmiał się
-Neteyam, to nie czas na żarty. Ao'nung z jego znajomymi zostawili go gdzieś w środku morza.
-Masz na myśli rafę?
-Nie. Otwarty ocean.
Chyba chłopakowi zrobiło się słabo. Trochę zbladł.
-Teraz to ty sobie żartujesz?
-Nie.
Neteyam stał jak wryty. Złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w swoją stronę. Jak zwykle nawet nie drgnął. Naprawdę musiałam popracować nad siłą i wytrzymałością fizyczną.
-Potrzebuję cię. - powiedzialam błagalnym głosem - Lo'ak cię potrzebuje.
Neteyam wyglądał jakby dostał olśnienia. Pokiwał głową i poszedł za mną.
***
Od wydarzeń z dzieciństwa nie wypływalam za rafę. Bałam się Akul. Dzisiaj musiałam przełamać ten lęk. Wiedziałam o tym co zrobił mój chłopak, co musiałam naprawić za niego. Płynęliśmy na Ilu w stronę końca rafy. Do Skał Trzech Braci. Tam wyprowadzili Lo'aka.
Wypłynąwszy z rafy dostałam chwilowego zwatpienia. To nie był dobry pomysł. Neteyam dawał sobie radę w wodzie pełnej fal i niebezpieczeństw.
-Wiesz gdzie on jest? Ocean jest wielki! - Neteyam krzyknął do mnie
-Wiem w jakiej okolicy powinien być. Daleko stamtąd nie odpłynie. - odpowiedziałam
Podróż zajęła nam dłużej niż myślałam. Może to przez prąd oceanu, dzisiaj było dużo wiatru.
-Dobra, jesteśmy! Schodzę pod wodę. - krzyknęłam do Neteyama
-Będę za tobą.
Wzięłam głęboki wdech i weszłam pod wodę. Zobaczyłam ogromne koralowce i pełno nieznanych mi gatunków ryb i innych stworzeń morskich. Obróciłam się, a za mną podążał Neteyam.
-Coś się tam rusza. - pokazałam
-Racja. Chodźmy tam.
Popłynęliśmy w kierunku ruchu. Zobaczyłam Na'vi. Lo'aka. Neteyam chyba też, bo wyrwał się ze spokoju i ruszył do przodu. Powstrzymałam go, bo zobaczyłam też Akule.
Serce podeszło mi do gardła, zaczęłam potrzebować powietrza. Dusiłam się. Neteyam na szczęście to zauważył i pomógł mi wydostać się na powietrze. Sam zanurzył się z powrotem. Chyba sobie żartujesz, Neteyam. Weszłam pod wodę za nim. Złapałam go za nadgarstek w ostatniej chwili.
-Nie idź tam, na razie. Widzisz ta rybę, to Akula. Potwór Morski. - pokazałam
-To co my mamy zrobić. Dać jej go zabić. Nigdy.
-Żeby ją odciągnąć potrzeba trochę krwi.
Neteyam wyjął sztylet. Mało brakowało i byśmy mieli tutaj masakrę. Nie mogłam na to pozwolić. Nie byliśmy gotowi.
-Stój! Potrzebujemy planu. Ty płyń po Lo'aka. Ja dam sobie radę.
-Na pewno? Po tym co ci się stało jak zobaczyłaś Tę Bestię nie jestem przekonany.
-Będzie dobrze, obiecuję. Płyń.
Posłuchał moich poleceń. Popłynął ratować brata. Może nie jest taki zły. Nie. Poczekałam chwilę, aż znajdzie się w odpowiednim miejscu.
Wyjęłam mój sztylet i nacięłam wnętrze swojej dłoni. Czerwona rana zostawiała smugi w wodzie. Zobaczyłam że Akula zmierza w moją stronę. Zacmokalam do Ilu. Szybko gdzie ty jesteś. Zjawiło się w samą porę. Zawiązałam Tsaheylu, wsiadłam na Ilu i uniknęłam pożarcia przez bestię.
Ruszyłam jak najszybciej mogłam. Wybrałam drogę z zakrętami, ponieważ Akule nie są zbyt ogarnięte. Na drodze do domu było dużo zakrętów i przeszkód, przez co szybko zgubiłam napastnika. Może znajdzie sobie inną ofiarę. Niestety ja nie wyszłam przy tym bez szwanku. Parę zadrapań i prawdopodobnie nadgarstek do wymiany, ale przeżyje. Życie Na'vi jest najważniejsze.
W wejściu do rafy spotkałam Neteyama i Lo'aka. Wyszliśmy razem na plażę i od razu spotkaliśmy tam ich rodziców, moich i Olo'ektana i Tsahik. Chyba żarty.
Oczywiście Ao'nung miał problem, Lo'akowi się powiedzmy w połowie upiekło, ale za to ja miałam kłopot w domu. O ile na plaży moi rodzice byli dość cicho, to w domu zaczęła się awantura.
-Jak mogłaś?! Wiesz jakie są zasady! Do pełnoletności nie wolno opuszczać rafy. Ty ta zasadę złamałaś, młoda damo. - powiedziała matka zawiedzionym głosem
-Zawsze mówicie, że życie Na'vi jest najważniejsze! Pilnowałam tej zasady! - wykrzyczałam
-Myślałem, że będziesz myśleć racjonalnie po tym co się stało jak byliście dziećmi. - krzyknął mój ojciec i od tej wypowiedzi nic się nie odzywał. Podniósł ręce do nieba i usiadł opierając głowę na rękach. Nie wierzę, że śmiał to wspomnieć.
-I jak ty dziecko wyglądasz!? Wszędzie zadrapania, rozcięta dłoń! Co ty tam robiłaś? - powiedziała matka
-Ratowałam znajomych z żartów moich przyjaciół.
-To ma być ratowanie? Powinnaś powiedzieć komuś dorosłemu! Ktoś inny by się tym zajął. A ty nie! Poszłaś do jego brata, który nie zna morza. Co ty sobie myślałaś.
-Lepsze to niż miałabym iść tam sama.
-Powiem ci tak, młoda damo. Jesteś bezmyślna. Powinnaś iść z tym do kogoś dorosłego, a nie rozwiązywać sama problemy. Jak można być tak bezmyślnym i głupim. Kogo ja wychowałam. Gdyby to był pierwszy raz gdy tak się dzieje. Gdy nie słuchasz dorosłych, zasad.
-Slucham się zasad, po prostu nie twoich. - powiedziałam pod nosem
-Coś powiedziała?
-Nic, muszę iść załatwić sprawę z pewną osobą.
-Nie skończyłyśmy jeszcze.
-Ja już skończyłam tą rozmowę. - i wyszłam z domu.
Musiałam po pierwsze porozmawiać poważnie z Ao'nungiem i po drugie pobyć sama. Gdzieś, gdzie nikt mnie nie znajdzie.
![](https://img.wattpad.com/cover/334563849-288-k649368.jpg)
CZYTASZ
Avatar: Meant To Be Together
Любовные романыPodczas zjazdu plemion wody w wiosce Metkayinow dzieją się dziwne rzeczy. Martwe Ilu pozostawione przy brzegu, Tulkuny błagające o pomoc. W codzienności Na'vi wody nigdy tak się nie zdarzało. Wszyscy myśleli, że nad ich wody nadeszła klątwa. To, co...