Rozdział 11.

63 3 0
                                    

Nie wiem skąd miałam na to siłę i ochotę, ale biegłam. Nie wiedziałam gdzie iść, po prostu biegłam przed siebie. Nie za bardzo patrzyłam przed siebie. Nie wiedziałam za ile miał być świt i za ile powinnam być na plaży nauczać coraz to innych rzeczy Na'vi z lasu. W tej chwili miałam to gdzieś. Mimo że nie miałam zamiaru płakać po żadnej z dwóch kłótni to potrzebowałam zostać sama. A ostatnim czego potrzebowałam było zderzenie się z pewną osobą.

Ostatnie czego potrzebowałam to zderzyć się z Neteyamem. Eywo, co on tu robi? Jest środek walonej nocy.

Instynktownie odsunęłam się o jakies trzy kroki. Podniosłam głowę i zobaczyłam jego twarz. Chyba jakiś żart.

-Przepraszam. - to było jedyne słowo jakie potrafiłam w tej chwili powiedzieć. Tak wiele rzeczy straciłam w jednym dniu.

Chyba Neteyam zauważył że coś nie gra. Zrobił zdziwioną minę, później się uśmiechnął i zapytał:

-Wszystko w porządku?

Zwlekałam z odpowiedzią jak najdłużej się dało. Neteyam, jeśli potrafisz czytać w myślach, to nie chce o tym rozmawiać. Chłopak sposępniał i zapytał o to ponownie.

-Nie. - po długim oczekiwaniu Neteyam usłyszał odpowiedź.

Podszedł bliżej, mruknął coś w stylu 'biedactwo'. A nim się obejrzałam jego ciepłe ramiona oplatały mnie w przytulasie, zapewniając mi osłonę przed światem. Co ja gadam. Będąc w uścisku, który mógłby trwać wieczność stało się coś niepokojącego.

Nagle coś uderzyło mnie w brzuch, nie było to coś takiego jak potrącenie czy coś. To było jak boks. Na mojej twarzy musiał pojawić się grymas, jednak Neteyam nie mógł go zobaczyć. Znowu w uszach utknęły mi te wrzaski, tylko tum razem nie wszystkie, tylko jeden. Jakby należał do Neteyama? Nie wiem co to było, ale tego nie dało się znieść. Do tego kamyk z jaskini zaczął pulsować na szyi.

Podniosłam ręce by zakryć uszy. Jakby to cokolwiek miało dać geniuszu. Chłopak to zauważył, odsunął się, złapał mnie za ramiona i spojrzał w oczy. Mówił coś do mnie, ale nie słyszałam słów, tylko krzyki wyrywające się z jego ust. Co się dzieje? Może to przez to, że go dotknęłam czy coś? Odsunęłam się na odległość około trzech kroków.

Odgłosy ustały, ból ustał, pulsowanie ustało. Co się stało? Muszę iść do tej jaskini. Potrzebuję wiedzieć co się dzieje.

-Iz, co się stało? Nie słyszałaś mnie? - zapytał spanikowany Neteyam

-Nie słyszałam cię, cos dziwnego się stało. Teraz przepraszam cię, muszę iść.

Wyminęłam go i ruszyłam w stronę jaskini. Co parę minut obracałam się, by zobaczyć czy Netayam  za mną nie idzie. Na szczęście został tam gdzie zaszło całe zdarzenie. Potrzebowałam dostać się do tej jaskini. Potrzebowałam odpowiedzi.

Avatar: Meant To Be TogetherOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz